Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Na skutek wypadku na drodze ekspresowej, aż pięć godzin trasa była zablokowana. W korku utknęły setki pojazdów. Wiele osób ma żal do służb, że nie udostępniono bram lub przejazdów awaryjnych, aby kierowcy mogli wyjechać.

W poniedziałkowy wieczór nasz redakcyjny telefon był rozgrzany do czerwoności. Wszystko z powodu wypadku, jaki miał miejsce na drodze ekspresowej S12/17 na wysokości miejscowości Sieprawice. Wówczas w zderzeniu dwóch pojazdów ciężarowych i samochodu osobowego ranne zostały trzy osoby. Jezdnia w kierunku Warszawy została całkowicie zablokowana, zaś w kilkukilometrowym korku utknęły setki pojazdów.

Skontaktowało się z nami łącznie ok. 50 osób. Wszyscy dopytywali, jak długo mogą jeszcze potrwają utrudnienia w ruchu. Ostatecznie okazało się, że wszystko zajęło aż 5 godzin.

– Nikt nigdzie nie potrafił nam pomóc. Tymczasem w wielu samochodach były małe dzieci. Co chwila słychać było ich płacz. Ludzie prosili innych nawet o wodę. Bardzo dużym problemem dla wielu był brak możliwości skorzystania z toalety. Mężczyźni chodzili za stojące ciężarówki, gorzej miały kobiety. Dzwoniliśmy gdzie się tylko dało, jednak nie uzyskaliśmy żadnej sensownej informacji, a tym samym pomocy – relacjonowała nam pani Izabela.

Wiele osób miało żal do policji, że wszystko trwało tak długo, oraz do służb drogowych, że nie podjęły się nawet próby rozładowania korka.

– Czy nie dało się tego wykonać szybciej? Ja rozumiem procedury, jednak policjanci doskonale wiedzieli, jak długi jest korek, i ile w nim stoi pojazdów. Dodatkowo lewy pas był pusty, więc można było nim puścić ruch. Za radiowozem stała z kolei służba drogowa, lecz ich też nie obchodziła nasza sytuacja. Po co zatem wydawano, myślę że łącznie miliony złotych, na budowę łącznic pasów oraz bram awaryjnych, skoro w żaden sposób się ich nie wykorzystuje – mówił pan Michał.

Jak ustaliliśmy, początkowo, tuż po zakończeniu akcji ratunkowej, policjanci udostępnili lewy pas jezdni. Potwierdzają to stojące w korku osoby, które rzeczywiście w pewnym momencie ruszyły na chwilę do przodu. Jednak z uwagi na niektórych kierowców, którzy zamiast obserwować drogę patrzyli się na rozbite pojazdy, o mało nie doszło do kolejnego wypadku. Wówczas postanowiono wstrzymać ruch.

Jeżeli chodzi o wykorzystanie bram awaryjnych lub zlokalizowanych w pasie dzielącym jezdnie przejazdów awaryjnych, wyjaśniano nam, że zarządca drogi nie podejmuje takich decyzji.

– Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad o tym nie decyduje. Zgodnie z przepisami to służby ratunkowe, takie jak policja i straż pożarna, kierują działaniami ratowniczymi i to one w porozumieniu decydują o otwarciu bram awaryjnych, czy przejazdów awaryjnych oraz o sposobie zabezpieczenia ruchu w takich przypadkach. Jesteśmy jednostką wspomagającą działania ratunkowe i wykonujemy polecenia kierującego tymi działaniami – tłumaczył nam Łukasz Minkiewicz z GDDKiA.

Policjanci przyznają, że rzeczywiście jest taka możliwość, jednak kierowano się także bezpieczeństwem. Wszystko dlatego, że otworzenie przejazdu awaryjnego niesie za sobą spore ryzyko, z uwagi na prędkości, jakie niektóre pojazdy osiągają na takich trasach. Wymaga to też zastosowania dodatkowych zabezpieczeń na sporym odcinku trasy.

Zapewniono nas, że służby postarają się wypracować rozwiązania, które pozwolą zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

Pięć godzin stali w korku na ekspresówce, bez wody, toalety, z płaczącymi dziećmi. „Nikt nam nie potrafił pomóc”

(fot. Mariusz Dziuba/zdjęcia wykonane z motoparalotni)

61 komentarzy

  1. Trzeba było wzywać karetki do zasłabnięć.
    Zaraz niebieskie q..y miały by zrobiony przejazd.

  2. Ktoś tam napisał ,że wystarczyło postawić tam 4 w domyśle policjantów czy patrole,nieważne do kierowania na objazd.Problem polega na tym,że prawdopodobnie tych 4 wolnych nie było bo dyżurny miał do dyspozycji to co miał,czyli jak to ostatnio bywa całe nic .Większość patroli jest nie do ruszenia bo muszą stać i Napier….ać mkk, a nie wam społeczeństwu pomagać.

  3. Mamy już drogi, Może się uda nauczyć służby obsługiwać te drogi, choć ja czarno to widzę. Mieli tyle czasu i nic się nie nauczyli.

  4. Widzi wypadek na drodze to jeszcze selfy se strzeli a drugi jemu w du**e …

Z kraju