Stracił panowanie nad pojazdem, auto wypadło z drogi, spadło ze skarpy i dachowało. Trzy osoby zostały poszkodowane. Na miejscu pracują policjanci, nie ma utrudnień w ruchu.
Wystarczy zamontować bariery ochronne , nie uchroni to przed wypadkiem , ale zapobiegnie spadaniu z skarpy .
antycebulak
a po co zapobiegac spadaniu ze skarpy
gorszysort
Jak słupy leżą to znaczy że Święta były udane…
TomaszP
Dobrze wyszła z progu ale dostała podmuch wiatru w plecy…
Pomysł
Pomijając wszystkie czynniki które doprowadzają tam do takich zdarzeń, nie jest możliwe by miasto zainwestowało w tym miejscu w jakieś „mądre” bariery energochłonne? Jeżdżę codziennie tym łukiem i nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak wielu ludzi ma tam problem ale życie ludzi ma wiekszą wartość niż szukanie czynnika odpowiadającego za takie zdarzenia. Któryś kolejny incydent skończy sie dachem w rzece i może sie okazac że nie uda sie pomóc ludziom.
kierowca bombowca
Nie jesteś w stanie zrozumieć , a ja patrz jestem , na fizykę do szkoły było pod górkę i ma się siano w głowie , jazda samochodem to nie gra telewizyjna i koryguje wszelkie fantazje , no i w końcu obecne szkoły jazdy nie uczą jeździć tylko uczą zdać egzamin , to tyle lektury.
TomaszP
Lepiej żeby miękko lądowali w krzakach niż wracali na jezdnię po odbiciu się od bariery.
zakład pogrzebowy
nie bariery tylko widły trzeba tam poinstalować albo inne nabijacze thebili, grabarz też człowiek musi za coś dziecka wykarmić
Gelos
A może chcoaz zrobić bariery energochlonne skoro dbamy o bezpieczeństwo kierowców?
Kuba
A może wmurować na głębokim fundamencie żelbetowe kloce? Jeździć nikogo nie nauczą, ale przynajmniej Czechówkę ochronią przed wyciekami płynów eksploatacyjnych.
ROZSĄDNIE MYŚLĄCY
Do KIEROWCA BOMBOWCA
A czy Ciebie kiedyś uczyli jeździć na kursie? Nie sądzę….Twoja nauka jazdy wyglądała zapewne tak że miałeś 20 godz. jazd, a nie 30 (tak jak jest teraz) i z 10-15 godz. ćwiczyłeś manewry na placu (łuk, skośne, prostopadłe,koperta, zawracanie, wzniesienie) zostało ci może z 5-6 godz. na opanowanie miasta. I widzisz teraz jesteś MISZCZEM i znalazłeś od razu przyczynę wypadku….Teraz jest 30 godz. Większość z nich odbywa się w ruchu drogowym, a i kursant o wiele więcej się uczy niż Ty nauczyłeś się kiedyś. A to że często młodzi powodują wypadki wynika raczej i ich „lightowego” podejścia do wszystkiego, brak wyobraźni, i brak świadomości z realnego zagrożenia prowadzenia auta w warunkach pogodowych. Czynników jest bardzo wiele. A kończąc SZKOŁY JAZDY ZAWSZE UCZYŁY JAK ZDAĆ I POD EGZAMIN – TEGO PRZEDE WSZYSTKIM KURSANT OCZEKUJE I WYMAGA PRZYCHODZAC DO SZKOŁY JAZDY. Nikt fizycznie nie jest w stanie w ciągu 30 godzin nauczyć się jeździć w taki sposób, aby przewidywać realne zagrożenia na drodze – to zdobywa się z doświadczeniem. Doświadczenie natomiast zdobywa się dokładnie po chwili, w której Ci było najbardziej potrzebne. Poprostu myślmy za kółkiem a prędkość dostosowujemy do warunków, umiejętności i doświadczenia, i przestrzegajmy przepisów – tylko tyle albo ( dla niektórych) AŻ TYLE.
Kuba
Ja też robiłem kurs 20-godzinny, na 23-konnym, tylnonapędowym bolidzie produkcji FSM.
I powiem tyle:
1. Jeździłem głównie po mieście, na całorocznych Dębicach D124, w bardzo śnieżną zimę.
2. Po placu jeździłem może 4 czy 5 godzin łącznie.
3. Z racji znikomego ruchu na ulicach naprawdę JEŹDZIŁEM… teraz wyjedzie kursant ze szkółki na Bronowicach na rondo pod Makro i z powrotem i nie ma pół godziny. Jak ja jeździłem to w godzinę spokojnie można było zjeździć całe miasto od Czubów po Choiny, od Sławina po Głusk.
4. Instruktor z LOK-u też był instruktorem z krwi i kości, a nie młokosem z nosem w komórce. Kto odwalił jakąś manianę, mógł dostać nawet z liścia po uchu.
5. Były skrzyżowania, łamane pierwszeństwa i prawdziwe ronda – i dawaliśmy sobie radę. Na całej Zana światła były jedne, przy wyjeździe w Kraśnicką.
6. Miałem dwie godziny jazdy zamiejskiej. ZAMIEJSKIEJ… a nie „zamiejskiej odbębnionej na Witosa, bo przepisy pozwalają”. Raz byłem w Kraśniku, drugi raz w Puławach. Wyprzedzałem (maluchem!) na trasie ciężarówki w ramach kursu.
Nie szanowny (nie)Rozsądnie Myślący, teraz uczą zdawać, kiedyś naprawdę uczyli jeździć.
żadnych barier !!!!
Żadnych barier !!! skoro nie ma żadnych „systemowych ” sposobów na eliminację idiotów z ruchu drogowego ,to przynajmniej dzieki takim „łukom ” i zakrętom co jakis czas wyeliminują się sami ,
zakład pogrzebowy
o i ot właśnie chodzi, polać mu piwo ! może wsiądzie za stery i bedziemy mieć wreszcie klyenta
Wystarczy zamontować bariery ochronne , nie uchroni to przed wypadkiem , ale zapobiegnie spadaniu z skarpy .
a po co zapobiegac spadaniu ze skarpy
Jak słupy leżą to znaczy że Święta były udane…
Dobrze wyszła z progu ale dostała podmuch wiatru w plecy…
Pomijając wszystkie czynniki które doprowadzają tam do takich zdarzeń, nie jest możliwe by miasto zainwestowało w tym miejscu w jakieś „mądre” bariery energochłonne? Jeżdżę codziennie tym łukiem i nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego tak wielu ludzi ma tam problem ale życie ludzi ma wiekszą wartość niż szukanie czynnika odpowiadającego za takie zdarzenia. Któryś kolejny incydent skończy sie dachem w rzece i może sie okazac że nie uda sie pomóc ludziom.
Nie jesteś w stanie zrozumieć , a ja patrz jestem , na fizykę do szkoły było pod górkę i ma się siano w głowie , jazda samochodem to nie gra telewizyjna i koryguje wszelkie fantazje , no i w końcu obecne szkoły jazdy nie uczą jeździć tylko uczą zdać egzamin , to tyle lektury.
Lepiej żeby miękko lądowali w krzakach niż wracali na jezdnię po odbiciu się od bariery.
nie bariery tylko widły trzeba tam poinstalować albo inne nabijacze thebili, grabarz też człowiek musi za coś dziecka wykarmić
A może chcoaz zrobić bariery energochlonne skoro dbamy o bezpieczeństwo kierowców?
A może wmurować na głębokim fundamencie żelbetowe kloce? Jeździć nikogo nie nauczą, ale przynajmniej Czechówkę ochronią przed wyciekami płynów eksploatacyjnych.
Do KIEROWCA BOMBOWCA
A czy Ciebie kiedyś uczyli jeździć na kursie? Nie sądzę….Twoja nauka jazdy wyglądała zapewne tak że miałeś 20 godz. jazd, a nie 30 (tak jak jest teraz) i z 10-15 godz. ćwiczyłeś manewry na placu (łuk, skośne, prostopadłe,koperta, zawracanie, wzniesienie) zostało ci może z 5-6 godz. na opanowanie miasta. I widzisz teraz jesteś MISZCZEM i znalazłeś od razu przyczynę wypadku….Teraz jest 30 godz. Większość z nich odbywa się w ruchu drogowym, a i kursant o wiele więcej się uczy niż Ty nauczyłeś się kiedyś. A to że często młodzi powodują wypadki wynika raczej i ich „lightowego” podejścia do wszystkiego, brak wyobraźni, i brak świadomości z realnego zagrożenia prowadzenia auta w warunkach pogodowych. Czynników jest bardzo wiele. A kończąc SZKOŁY JAZDY ZAWSZE UCZYŁY JAK ZDAĆ I POD EGZAMIN – TEGO PRZEDE WSZYSTKIM KURSANT OCZEKUJE I WYMAGA PRZYCHODZAC DO SZKOŁY JAZDY. Nikt fizycznie nie jest w stanie w ciągu 30 godzin nauczyć się jeździć w taki sposób, aby przewidywać realne zagrożenia na drodze – to zdobywa się z doświadczeniem. Doświadczenie natomiast zdobywa się dokładnie po chwili, w której Ci było najbardziej potrzebne. Poprostu myślmy za kółkiem a prędkość dostosowujemy do warunków, umiejętności i doświadczenia, i przestrzegajmy przepisów – tylko tyle albo ( dla niektórych) AŻ TYLE.
Ja też robiłem kurs 20-godzinny, na 23-konnym, tylnonapędowym bolidzie produkcji FSM.
I powiem tyle:
1. Jeździłem głównie po mieście, na całorocznych Dębicach D124, w bardzo śnieżną zimę.
2. Po placu jeździłem może 4 czy 5 godzin łącznie.
3. Z racji znikomego ruchu na ulicach naprawdę JEŹDZIŁEM… teraz wyjedzie kursant ze szkółki na Bronowicach na rondo pod Makro i z powrotem i nie ma pół godziny. Jak ja jeździłem to w godzinę spokojnie można było zjeździć całe miasto od Czubów po Choiny, od Sławina po Głusk.
4. Instruktor z LOK-u też był instruktorem z krwi i kości, a nie młokosem z nosem w komórce. Kto odwalił jakąś manianę, mógł dostać nawet z liścia po uchu.
5. Były skrzyżowania, łamane pierwszeństwa i prawdziwe ronda – i dawaliśmy sobie radę. Na całej Zana światła były jedne, przy wyjeździe w Kraśnicką.
6. Miałem dwie godziny jazdy zamiejskiej. ZAMIEJSKIEJ… a nie „zamiejskiej odbębnionej na Witosa, bo przepisy pozwalają”. Raz byłem w Kraśniku, drugi raz w Puławach. Wyprzedzałem (maluchem!) na trasie ciężarówki w ramach kursu.
Nie szanowny (nie)Rozsądnie Myślący, teraz uczą zdawać, kiedyś naprawdę uczyli jeździć.
Żadnych barier !!! skoro nie ma żadnych „systemowych ” sposobów na eliminację idiotów z ruchu drogowego ,to przynajmniej dzieki takim „łukom ” i zakrętom co jakis czas wyeliminują się sami ,
o i ot właśnie chodzi, polać mu piwo ! może wsiądzie za stery i bedziemy mieć wreszcie klyenta