Lublin w czołówce najbardziej zakorkowanych miast w Polsce. Jest gorzej niż rok temu
19:08 21-02-2017
TomTom Traffic Index 2017, jest corocznym raportem przedstawiającym najbardziej zakorkowane miasta na świecie. Wśród nich ujętych zostało również 12 miast i aglomeracji w Polsce. Niestety Lublin nie wypadł w zestawieniu zbyt optymistycznie, mianowicie znalazł się na drugim miejscu rankingu, tuż po Łodzi. Co ważne, w porównaniu do ubiegłego roku, czas jaki lublinianie spędzają w korkach wzrósł o 5 proc. Czas przejazdu pomiędzy poszczególnymi miejscami, jakie pokonują kierowcy, jest dłuższy o 40 proc., niż czas potrzebny na pokonanie tego samego odcinka przy pustych ulicach.
Należy zaznaczyć, że podane wyliczenia, są średnie dla całej doby. W czasie porannego, a zwłaszcza popołudniowego szczytu komunikacyjnego, czas przejazdu potrafi wydłużyć się nawet dwukrotnie. Każdego dnia statystyczny kierowca jeżdżący po Lublinie spędza w korkach 37 minut. W ciągu roku daje to 140 godzin.
Najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce, a zarazem w Europie, jest Łódź. Tam czas przejazdu jest wydłużony aż o 51 proc, przy czym w porównaniu do roku ubiegłego, korki w tym mieście się nieznacznie zmniejszyły. Na trzecim miejscu jest Kraków, który awansował z piątego miejsca. Kolejne najbardziej zakorkowane miasta w Polsce to: Warszawa, Wrocław, Poznań, Bydgoszcz, Trójmiasto, Szczecin, Białystok, Bielsko Biała oraz aglomeracja Katowicka.
W zestawieniu ogólnoświatowym, najbardziej zakorkowanym miastem na świecie jest Mexico City, gdzie średnio każdy kierowca spędza w korku 59 minut dziennie a 227 godzin rocznie. Na drugim miejscu jest Bangkok a na trzecim Jakarta. Łódź zajęła 5 miejsce, Lublin 34, Kraków 48 na na 50 miejscu ulokowała się Warszawa.
(fot. Krzysiek Wiśniewski)
2017-02-21 19:00:01
Chętnie jeździłbym rowerem, ale nie ma jak się wykąpać w pracy. Ponadto rower to ryzyko potrącenia, zalania (w deszczowy dzień), zimą odpada. Wolę samochód i podróż z punktu a do b w najkrótszym czasie. MPK odpada – smród niemyjących się pasażerów, czekanie na przystankach – strata czasu, do tego autobusy jeżdżą 20-30km/h – wiem, bo często za nimi jadę. Samochodem często zabieram kolegę z pracy. MPK drogie jak cholera – 3zł za bilet to rozbój w biały dzień. Miesięczny kosztuje tyle co gaz do samochodu, jak nie więcej.
A dla mieszkańców podmiejskich wsi dojazd do lublina – porażka. Jazda w śmierdzących, rozklekotanych busach – 3,5zł za bilet – 10km drogi. Rozbój w biały dzień. Potem przesiadka do mpk. W takim Rzeszowie od lat komunikacja miejska dojeżdża o wiele dalej za miasto niż w mieście inspiracji.