Dzikie ptactwo ma być przyczyną ogniska ptasiej grypy w Kaniwoli. Zagazowano ponad 40 tys. kaczek
22:34 30-12-2020
W miejscowości Kaniwola w gminie Ludwin w powiecie łęczyńskim trwają działania mające na celu oczyszczenie gospodarstwa, w którym wykryte zostało ognisko wysoce zjadliwej grypy ptaków. Hodowano w nim 11 340 kaczek. Przed kilkoma dniami zaczęły one padać jedna za drugą, łącznie doliczono się kilku tysięcy martwych ptaków. O wszystkim zaalarmowany został lekarz weterynarii a próbki przekazano do Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach.
Podjęta została też decyzja o zagazowaniu pozostałych przy życiu kaczek, jak również tych, znajdujących się w sąsiednim gospodarstwie. Łącznie jest to ponad 40 tys. ptaków. Jednocześnie wyznaczono również strefy zapowietrzoną i zagrożoną. Ta pierwsza znajduje się w promieniu trzech kilometrów od gospodarstwa i obejmuje teren gminy Ludwin a dokładnie miejscowości: Kaniwola, Kobyłki i Uciekajka. Druga zaś znajduje się na terenie czterech powiatów: łęczyńskiego, lubartowskiego, parczewskiego i włodawskiego, jest to w sumie 9 gmin.
Jak wyjaśniał dzisiaj wojewoda lubelski Lech Sprawka, służby weterynaryjne ustaliły wstępnie, że źródłem zakażenia są dzikie ptaki, najprawdopodobniej gęsi. Teren gminy Ludwin obejmuje bowiem liczne jeziora i zbiorniki wodne, które znowu są miejscem bytowania bardzo dużej liczby dzikiego ptactwa.
Przed dwoma miesiącami Główny Inspektorat Weterynarii alarmował, że może dojść do tego typu sytuacji, gdyż z zachodniej Rosji i Kazachstanu lecą do naszego kraju dzikie ptaki wodne, które właśnie mogą przenosić tą chorobę. Wszystko dlatego, że na tamtych terenach stwierdzane są kolejne ogniska ptasiej grypy a region ten jest znanym jesiennym szlakiem migracji dzikiego ptactwa wodnego do Europy.
Wojewoda zapowiedział również pomoc dla hodowców kaczek, którzy utracili swoje stada. W przypadku ptaków padłych jest to 70 proc. ich wartości rynkowej, zaś jeżeli chodzi o kaczki, które trzeba było zagazować, wypłacona zostanie ich pełna wartość.
(fot. TVP Lublin)
Przecież te kaczki światła dziennego nawet nie widziały ,o wychodzeniu na zewnątrz nie wspomnę więc w jaki sposób miały kontakt z dzikim ptactwem ,i co to dzikie ptactwo miałby tam szukać ? raczej po polach latają . Człowiek za to odpowiada .
Słabym ogniwem był chłop co g***o dzikiego ptaka na gumofilcu wniósł do kurnika 🙁
Ta durna unia nawymyślała jakieś maty dezynfekcyjne, fartuchy, zmiany obuwia i inne głupoty. A łojce tak nie robili, to i un robił nie bedzie.
Ja bym im pomogl że gy im bokiem wyszło zawsze inni winni nie oni… rolnicy….
Chcą nas zniszczyć! Nas rolników /hodowców ;( ASF wybili świnie! mysliwi byli zli bo chorobę przynosili z lasu ,ale grzybiarze już nie…. Wymogi dot. hodowli nawet 1 sztuki trzody były absurdalne i nie przewyższałyby wartości świni.
Teraz czepili się drobiu! Zaraz będą kazali zamykać kaczki kury i „mylycja” będzie jezdzić sprawdzać i mandaty wlepiać-już tak było kiedyś. Polska to chory,zacofany kraj którym rządzą osoby nie mające pojęcia o żadnej rzeczywistości.
Dlatego się trzeba uczyć fachu oraz języka i stąd wyjeżdżać. Jak się nie ma układów to się nic nie osiągnie w tym kraju.
niszczenie polaka rolnikla bo rolnika powiedziec korporacjom spie,rdalac. mial by jedzenie a tak nie ma juz jedzenia ani pieniędzy a państwo polska którym rządzą obce kraje tzn żydzi jakaś jałmużnę wypłacą za dwa lata jak będzie gospodarz już bez niczego
ta, kaczki zaczęły padać chyba w ramach protestu…
czytanie, pisanie, dodawanie, mnożenie to trudne czynności, a myślenie to już poziom nieosiągalny
Dziwne jest tylko to że dzikie ptactwo nie wie że powinno zdychać? To że te kaczki padają odpowiada pewnie antybiotyk który bardzo osłabia naturalną odporność a przez to przebieg infekcji jest często tragiczny.
O,ciekawe
Ludzka zachłanność i chciwość to jest główna przyczyna! Ale tutaj przecież chodzi o pieniądze, to człowiek zawsze jest usprawiedliwiony. Rzygać się chce.
Na całym świecie takie są procedury. Ale u nas ciemne bydle ze wsi tego nie rozumie! Niewykształcony motłoch myśli że jak wirusa nie widać to go niema. Należy bezwzględnie walczyć z rozprzestrzenianiem się tak groźnych wirusów, likwidować potencjalne zarażone stada bo przyszłości będziemy jeść tylko kartofle. Na drób będzie stać ludzi ale w Zachodniej Europie.
W Irlandii ziemniaki były podstawą wyżywienia i gdy zaraza zniszczyła uprawy, nastał wielki głód. Do przeniesienia wirusów wystarczy nasycone czynnikiem zakaźnym powietrze (silny wiatr sprzyja zakażeniom), albo kupa lecącego ptaka.
No cóż, nawet jak by wszystkie w całym kraju wybili to i tak jedna zostanie.