Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Były strażnik obozu koncentracyjnego na Majdanku pozostanie bezkarny? Wszystko przez zaświadczenie lekarskie

Po dostarczeniu przez oskarżonego zaświadczenia lekarskiego stwierdzającego, że mężczyzna jest chory i nie może uczestniczyć w postępowaniu, sąd zadecydował o nierozpoczynaniu procesu. Tym sposobem oskarżony o zbrodnie wojenne były strażnik z Majdanka może uniknąć kary.

Prokuratura we Frankfurcie nad Menem chciała wytoczyć proces byłemu strażnikowi z obozu koncentracyjnego na Majdanku. Oskarżono go o współodpowiedzialność za mordowanie więźniów w czasie II wojny światowej. Jak ustalili śledczy, nie tylko zajmował się on pilnowaniem terenu obozu, miał też świadomość o występujących tam na co dzień okrucieństwach i prowadzeniu masowej zagłady.

Jako członek SS uczestniczył w akcji pod kryptonimem „Dożynki”. W dniu 3 listopada 1943 roku, wraz z innymi strażnikami, brał udział w rozstrzelaniu co najmniej 17 tys. Żydów. Co więcej, zdaniem prokuratury działał z pełną świadomością, a w działaniach zbrodniczych chętnie uczestniczył. Okres którego dotyczą zarzuty zaczyna się w sierpniu 1943 roku, a kończy w styczniu 1944 roku. Wówczas mężczyzna miał 22 lata.

Na ślad mężczyzny wpadł Niemiecki Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Zajmuje się on odnajdywaniem zbrodniarzy wojennych, po czym wraz z dowodami przekazuje ich prokuraturze. Od 2011 r., dzięki przełomowemu wyrokowi wobec byłego strażnika w niemieckim nazistowskim obozie zagłady w Sobiborze, jest to o wiele prostsze.

Wszystko dlatego, że wcześniej byli strażnicy pozostawali praktycznie bezkarni, gdyż sądy opierały się na decyzji niemieckiego Trybunału Federalnego, który w 1969 r. orzekł, że warunkiem skazania za pomoc w morderstwach jest udowodnienie indywidualnej winy oskarżonego. Ze względu na brak świadków zbrodni było to w większości przypadków niemożliwe.

Po skazaniu Johna Demjaniuka, byłego strażnika z Sobiboru, którego sąd uznał za winnego współuczestnictwa w zamordowaniu ponad 28 tys. więźniów, inne sądy również zaczęły wydawać podobne wyroki. Dlatego też w przypadku obecnie 97-letniego mieszkańca Frankfurtu śledczy również skierowali do sądu akt oskarżenia. Zwłaszcza, że biegli uznali, iż stan zdrowia mężczyzny pozwala aby uczestniczył on w procesie.

Zanim jednak proces ruszył, Sąd Krajowy we Frankfurcie nad Menem poinformował, że wpłynęło zaświadczenie, w którym lekarz uznał 97-latka za niezdolnego do udziału w postępowaniu. Spowodowane ma to być chorobą mężczyzny. W wyniku tego zapadła decyzja o nierozpoczynaniu procesu. Prokuratura może się jeszcze odwołać i zlecić szczegółowe badania przez biegłych lekarzy.

(fot. lublin112.pl)

27 komentarzy

  1. Największą kara byłaby nie za to co zrobił, ale zabranie całego majątku jego dzieciom, wnukom.

  2. Tyle lat skur……syn żył sobie jak panisko……do celi h…a

  3. Pewnie po L4 poszedł do tego samego lekarza co nauczyciele, pielęgniarki i policjanci.

  4. po co do więzienia, na Majdanek skur..na niech na mrozie i bez żarcia buty paruje…

  5. Anioł Cieć Dyżurny

    I pomyśleć, że to wszystko piszą zdeklarowani katolicy, nie bacząc na stosowne punkty Dekalogu, a jest tam paragraf bodajże piąty, który coś o zabijaniu napomyka…
    Inne katolickie zaklęcie mówi: „…i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy…”
    Odpuszczacie? Nie ? To „cha” z was nie katolicy.

  6. Jaruzelski nie poszedł siedzieć bo poszedł na L4 to i ten nie pójdzie.

Z kraju