Z miesiąca na miesiąc przybywa osób, które uchylają się od płacenia świadczeń alimentacyjnych na dzieci. Rekordzista, który ma najwięcej do zapłaty, mieszka w naszym regionie.
80% alimentów wypłaca fundusz alimentacyjny. Tatuś nie pracujący, bądz pracujący ale na czarno żywoci sobie z mamusią w zgodzie i harmonii . Spłaca jakieś śmieszne 20 zł co miesiąc , ale liczy się , że się od spłaty nie uchyla, więc zamknąć nie mogą. Ot i cała historia. Tylko kontroli brak na te biedne i samotne mamusie!
Andrzej
A ja bym go wziął do kamieniołomu, albo do lasu, przykuł i niech rębie… A nie płacić za bydlę, albo w pudle utrzymywać. Na te 600 tys. masę ludzi ciężko, uczciwie pracuje
Jonki
Prawda jest taka, że sądy w chory sposób rozstrzygają sprawy alimentacyjne! Ojcowie zwykle nie mają żadnych praw tylko nakaz płacenia i utrzymywania nie tylko dzieci ale i mamuśki, której nie chce się pracować tylko żyje sobie z alimentów !
hmm
Z tymi wpadkami to może tak być , bo jak wytłumaczyć fakt ,że o jedno dziecko człowiek dba a inne ma gdzieś ? Nie płacą bo nie chcą .Kobiety łapią na brzuch jak facet żenić się nie chce i różnie na tym wychodzą .
gh
Dług alimentacyjny jest dziedziczony przez te dzieci
Ojciec płaci alimenty , matka się dokłada ale dokłada również PRACĘ , gotowanie , odprowadzanie do szkoły , opiekę w chorobie , można wymieniać i wymieniać , wy ”alimenciarze” widzicie tylko te parę stówek … i macie na wszystko wywalone
Sam jestem facetem, ale jak by taka sytuacja zaistniała nigdy w życiu nie uchylał bym się od łożenia na swoje dziecko.A jeżeli rozpad związku powstał by z wyłącznie mojej winy to jak najbardziej płacił bym i żonie jeżeli sytuacja by tego wymagała. To co z tego ,że żona ma swoje dochody duże? a niech ma i ogromne ,ale dziecko jest moje, kocham go i chcę płacić.
R.
Dla mnie płacenie na utrzymanie własnego dziecka jest sprawą oczywistą. Ale weźmy tego 37-latka i jego dług 685 tys. Dajmy na to że pracuje od 17. roku życia i od wtedy też ma zasądzone alimenty – wychodzi 3 tys. miesięcznie do oddania. Płaciłbyś?
Aaron Fleischman
Sprawa jest złożona i niejednoznaczna. O ile wiele z takich spraw to sytuacja, kiedy byli mężowie mszczą się na swoich – nielubianych już – byłych żonach kosztem dzieci („KU*WO, ani grosza ode mnie nie dostaniesz, ani grosza!”), to nie zapominajmy o istnieniu pewnej grupy „businesswomen”, zwanej potocznie „alimenciarami”, która zrobiła sobie z takiego procederu sposób na życie. Mają kilkoro dzieci, każde z innym facetem, bo od jednego nigdy nie wyciągnie się tyle szmalu, co od kilku.
Matka może praktycznie w każdej chwili zadecydować, czy będzie dziecko wychowywać czy nie. Może pójść na skrobankę, może urodzić i zostawić dziecko w szpitalu. Ojciec nie ma nic do gadania. Polskie sądy (reprezentowane w takich sprawach przez kobiety) zasądzają alimenty i nie zadają sobie nawet trudu sprawdzenia, czy wskazany przez matkę mężczyzna jest rzeczywiście biologicznym ojcem dziecka. Często to facet musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. A już wyroki za tzw. „wyłudzenie alimentów” występują równie rzadko jak Yeti w beskidzkich lasach.
Generalnie uważam, że instytucja „bękarta” była bardzo potrzebna i sprawiedliwa. Gdyby nieślubne dzieci nadal nie miały żadnych majątkowych praw, szybko skończyłoby łapanie facetów „na brzuch” i robienie z nich bankomatów. W takiej sytuacji ojciec powinien móc zadecydować, czy dziecko uznaje i chce na nie łożyć czy nie. Oczywiście, podniosą się tutaj głosy: „Czym zawiniło dziecko, by skazywać je na taką dyskryminację?”. Niczym. Analogicznie, dzieci nie są winne temu, że rodzą się w ubogich rodzinach, z wadami genetycznymi, porażeniem mózgowym albo że są wychowywane przez rodziców zwyrodnialców.
Dodam jeszcze rzadkość występowania alimentów w krajach skandynawskich, gdzie powszechna jest opieka naprzemienna nad dzieckiem oraz że kobieta, która szczerze i UCZCIWIE nienawidzi byłego partnera, nie będzie domagać się od niego alimentów. Niestety, w wielu przypadkach „pecunia non olet”.
Dług alimentacyjny jest dziedziczony !!! to nie głupoty
?
Czyli, jeżeli mój tatuś lub mamusia uchylali się od obowiązku płacenia na mnie alimentów, to ja po jej lub jego śmierci dziedziczę ten dług i spłacam sam sobie lub funduszowi alimentacyjnemu?
80% alimentów wypłaca fundusz alimentacyjny. Tatuś nie pracujący, bądz pracujący ale na czarno żywoci sobie z mamusią w zgodzie i harmonii . Spłaca jakieś śmieszne 20 zł co miesiąc , ale liczy się , że się od spłaty nie uchyla, więc zamknąć nie mogą. Ot i cała historia. Tylko kontroli brak na te biedne i samotne mamusie!
A ja bym go wziął do kamieniołomu, albo do lasu, przykuł i niech rębie… A nie płacić za bydlę, albo w pudle utrzymywać. Na te 600 tys. masę ludzi ciężko, uczciwie pracuje
Prawda jest taka, że sądy w chory sposób rozstrzygają sprawy alimentacyjne! Ojcowie zwykle nie mają żadnych praw tylko nakaz płacenia i utrzymywania nie tylko dzieci ale i mamuśki, której nie chce się pracować tylko żyje sobie z alimentów !
Z tymi wpadkami to może tak być , bo jak wytłumaczyć fakt ,że o jedno dziecko człowiek dba a inne ma gdzieś ? Nie płacą bo nie chcą .Kobiety łapią na brzuch jak facet żenić się nie chce i różnie na tym wychodzą .
Dług alimentacyjny jest dziedziczony przez te dzieci
Gh, a kto Ci takich głupot naopowiadał.
Ojciec płaci alimenty , matka się dokłada ale dokłada również PRACĘ , gotowanie , odprowadzanie do szkoły , opiekę w chorobie , można wymieniać i wymieniać , wy ”alimenciarze” widzicie tylko te parę stówek … i macie na wszystko wywalone
Sam jestem facetem, ale jak by taka sytuacja zaistniała nigdy w życiu nie uchylał bym się od łożenia na swoje dziecko.A jeżeli rozpad związku powstał by z wyłącznie mojej winy to jak najbardziej płacił bym i żonie jeżeli sytuacja by tego wymagała. To co z tego ,że żona ma swoje dochody duże? a niech ma i ogromne ,ale dziecko jest moje, kocham go i chcę płacić.
Dla mnie płacenie na utrzymanie własnego dziecka jest sprawą oczywistą. Ale weźmy tego 37-latka i jego dług 685 tys. Dajmy na to że pracuje od 17. roku życia i od wtedy też ma zasądzone alimenty – wychodzi 3 tys. miesięcznie do oddania. Płaciłbyś?
Sprawa jest złożona i niejednoznaczna. O ile wiele z takich spraw to sytuacja, kiedy byli mężowie mszczą się na swoich – nielubianych już – byłych żonach kosztem dzieci („KU*WO, ani grosza ode mnie nie dostaniesz, ani grosza!”), to nie zapominajmy o istnieniu pewnej grupy „businesswomen”, zwanej potocznie „alimenciarami”, która zrobiła sobie z takiego procederu sposób na życie. Mają kilkoro dzieci, każde z innym facetem, bo od jednego nigdy nie wyciągnie się tyle szmalu, co od kilku.
Matka może praktycznie w każdej chwili zadecydować, czy będzie dziecko wychowywać czy nie. Może pójść na skrobankę, może urodzić i zostawić dziecko w szpitalu. Ojciec nie ma nic do gadania. Polskie sądy (reprezentowane w takich sprawach przez kobiety) zasądzają alimenty i nie zadają sobie nawet trudu sprawdzenia, czy wskazany przez matkę mężczyzna jest rzeczywiście biologicznym ojcem dziecka. Często to facet musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. A już wyroki za tzw. „wyłudzenie alimentów” występują równie rzadko jak Yeti w beskidzkich lasach.
Generalnie uważam, że instytucja „bękarta” była bardzo potrzebna i sprawiedliwa. Gdyby nieślubne dzieci nadal nie miały żadnych majątkowych praw, szybko skończyłoby łapanie facetów „na brzuch” i robienie z nich bankomatów. W takiej sytuacji ojciec powinien móc zadecydować, czy dziecko uznaje i chce na nie łożyć czy nie. Oczywiście, podniosą się tutaj głosy: „Czym zawiniło dziecko, by skazywać je na taką dyskryminację?”. Niczym. Analogicznie, dzieci nie są winne temu, że rodzą się w ubogich rodzinach, z wadami genetycznymi, porażeniem mózgowym albo że są wychowywane przez rodziców zwyrodnialców.
Dodam jeszcze rzadkość występowania alimentów w krajach skandynawskich, gdzie powszechna jest opieka naprzemienna nad dzieckiem oraz że kobieta, która szczerze i UCZCIWIE nienawidzi byłego partnera, nie będzie domagać się od niego alimentów. Niestety, w wielu przypadkach „pecunia non olet”.
Dług alimentacyjny jest dziedziczony !!! to nie głupoty
Czyli, jeżeli mój tatuś lub mamusia uchylali się od obowiązku płacenia na mnie alimentów, to ja po jej lub jego śmierci dziedziczę ten dług i spłacam sam sobie lub funduszowi alimentacyjnemu?
Beny czy to Ty?