12-latek, który zginął w Warszawie zjeżdżając na sankach, był mieszkańcem naszego regionu. Pojechał na ferie
20:37 25-01-2021
Warszawska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 12-latka, który zjeżdżając na sankach uderzył o ławkę. To tragiczne w skutkach zdarzenie miało miejsce tydzień temu na Górce Szczęśliwickiej. Jest to sztucznie usypane wzniesienie, na którym utworzony został stok narciarski. Z uwagi na obowiązujące obostrzenia, górka jest obecnie wykorzystywana przez osoby zjeżdżające na sankach.
Miejsce to w ostatnim czasie było jednym z najbardziej obleganych w Warszawie. Chętnych do jazdy na sankach było tak dużo, że tworzyły się kolejki do zjazdu. Wybrał się tam również pochodzący z Zamościa 12-latek. Chłopiec pojechał do stolicy na ferie. Na sanki poszedł wraz ze swoją mamą. Z uwagi, że na głównym zboczu dzieci się już nie mieściły, wybrali mniej obleganą stronę górki. Podczas jednego ze zjazdów chłopiec wjechał w znajdującą się u zbocza góry ławkę uderzając w nią głową.
Na miejsce natychmiast wezwane zostały służby ratunkowe. Ratownicy medyczni po udzieleniu mu pierwszej pomocy zabrali 12-latka do szpitala. Niestety obrażenia jakich doznał sprawiły, że jego życia nie udało się uratować.
Po tragedii na zboczu, z którego zjeżdżał chłopiec, ustawiono tablice informujące o zakazie zjeżdżania na sankach. Następnie urząd dzielnicy stołecznej Ochoty zamontował tam siatkę, aby nikt nie korzystał już z tej części górki. Na razie śledczy nie wskazują, kto mógł się przyczynić do tej tragedii. Postępowanie prowadzone jest w sprawie a nie przeciwko komuś.
(fot. Pixabay- zdjęcie ilustracyjne)
Teraz mamy „taki klimat”, za cholerę nikt nie pomyśli, że owszem wolno, ale że jak nie ma tabliczki, że nie wolno, to mimo ze te przykładową ławkę widzi, to pojedzie „bo może sie uda…”
A potem płacz, zgrzytanie zębów i szukanie winnego braku wspomnianej tabliczki, zabezpieczeń, ochrony…
Wieczne odpoczywanie…
Powstał taki rodzaj ciszy co nawet myśli zabija .Wyrazy głębokiego współczucia.