Wtorek, 19 marca 202419/03/2024
690 680 960
690 680 960

Napad na kobietę na Wieniawie był fikcją. Rzekomy sprawca okazał się ofiarą a poszkodowana kobieta wpadła w żywopłot

Cała sprawa z napadem na młodą kobietę w lubelskiej dzielnicy Wieniawa była zmyślona. Rzekoma poszkodowana wpadła w żywopłot i tam poraniła swoje ręce. By uwiarygodnić zdarzenie, porwała jeszcze swoją odzież.

Burza jaka w ostatnich dniach opanowała Lublin w związku z rzekomym napadem na kobietę na lubelskiej dzielnicy Wieniawa była zamierzonym działaniem rzekomo poszkodowanych osób. To oni bowiem zaatakowali jednego z obcokrajowców. Obawiając się konsekwencji wymyślili całe zdarzenie. Wczoraj kobieta przyznała się do wszystkiego, zaś jej koledzy usłyszeli już zarzuty pobicia. To oni bowiem napadli na obywatela Meksyku a nie odwrotnie, jak wcześniej zeznawali.

Do napadu miało dojść w ubiegły czwartek, pod jednym z bloków w Lublinie. Jak wyjaśniała 22-latka, kiedy wracała z klubu do mieszkania, była śledzona przez nieznanego jej mężczyznę. Gdy uciekła do domu, poinformowała o wszystkim swoich współlokatorów. Mieli oni wybiec na zewnątrz i przegonić mężczyznę. Jednak jak wyjaśniali, wrócił on z kolegami i zaatakował drugą z mieszkających z nimi kobiet, raniąc ją tępym narzędziem w ręce.

Jak się okazało, całe to zdarzenie zostało wymyślone przez czwórkę współlokatorów, m.in. dlatego, by uniknąć odpowiedzialności za pobicie jakiego oni dokonali. Kobieta będąc w klubie została zaczepiona przez podpite towarzystwo. -Obywatel Meksyku poznał 22-latkę w klubie, która szukając schronienia sama do niego podeszła. Chcąc być kulturalny i zadbać o jej bezpieczeństwo, zwłaszcza że ta była pijana, postanowił odprowadzić ją do domu. Chciał także poinformować jej współlokatorów o tym co się stało. Jednak z mieszkania wyszło dwóch mężczyzn, którzy widząc obcokrajowca nie pytają o nic, zaczęli go bić pięściami po twarzy a następnie gdy się przewrócił kopali go po całym ciele – wyjaśniał nam Kamil Gołębiowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Mężczyźnie udało się uciec. Wystraszony biegł przed siebie, schronienie znalazł w kościele. Tam usnął, jednak po pewnym czasie został wyproszony na zewnątrz. Stamtąd udał się do hotelu. Sprawcy całego zdarzenia najprawdopodobniej po przemyśleniu całej sprawy, doszli do wniosku, że mogą mieć przez to problemy. Zwłaszcza że jeden z nich był już wcześniej karany za sprawę z cudzoziemcem. Odpowiadał za publiczne znieważenie na tle narodowościowym i rasowym, za co został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wymyślili więc historię, starając się ją nagłośnić w mediach. Jako jedyni nie daliśmy się zwieść historii, która od początku wydawała się niewiarygodna.

Policjanci zatrzymali czasowo przebywającego w Lublinie Meksykanina, jednak od razu okazało się, że jest on ofiarą a nie sprawcą. Po przesłuchaniu mężczyzna został zwolniony, za to zatrzymano rzekome ofiary. -Sprawdziliśmy nagrania z hotelowego monitoringu, przesłuchaliśmy też pracowników hotelu. W momencie napadu mężczyzna spał w swoim pokoju dodaje Kamil Gołębiowski. Wyszło też na jaw, skąd się wzięły obrażenia na ciele kobiety. Mianowicie spotkała się ona ze swoim byłym chłopakiem, gdy ten chciał ją przytulić, ta wpadła w żywopłot raniąc sobie ręce oraz okolice brzucha. Później też podarła swoje ubranie, żeby wszystko wyglądało bardziej realistycznie a jej obecny chłopak, nie dowiedział się o spotkaniu z byłym partnerem. Współlokatorzy kobiety, 26-letni Piotr T. i 28-letni Mariusz L. usłyszeli już zarzuty. Odpowiedzą za pobicie Meksykanina. Jak nas poinformowano, jeden nie przyznał się do winy, wyjaśniał, że nie miał z pobiciem nic wspólnego. Obaj z kolei twierdzą, że zostali oszukani przez ich współlokatorkę i o całej maskaradzie nie byli świadomi.

– Jak się okazuje, jedyny napad na kobiety w mieście, które niektórzy w ostatnim czasie określają niebezpiecznym, okazał się fikcją. Niestety wiele osób dało się zwieść wymyślonej historii, która od początku nie była w żaden sposób wiarygodna- tłumaczą policjanci.

(fot. lublin112)
2015-11-07 13:03:08

37 komentarzy

  1. W sumie maczeta nie musiał jej wcale odprowadzać chyba że na coś liczył.

Z kraju