Piątek, 19 kwietnia 202419/04/2024
690 680 960
690 680 960

Kebab Super Zbieracza zamknięty przez sanepid. W tle oskarżenia o znęcanie się, atak z nożem i nieobyczajne zachowanie

Prowadzony przez Super Zbieracza lokal z kebabem od kilku dni jest zamknięty. Powodem jest kontrola sanepidu, którego pracownicy wykryli szereg nieprawidłowości. Dla bezpieczeństwa zdrowotnego klientów, wydana została decyzja o natychmiastowym jego zamknięciu. W ostatnim czasie wyszło na jaw wiele spraw, o które oskarżany jest właściciel lokalu.

W pierwszych dniach stycznia cały region obiegła informacja o lokalu, który otworzył Grzegorz Iżycki, szerzej znany jako Super Zbieracz. Tematem, oprócz lokalnych tytułów prasowych, zajęły się również ogólnopolskie serwisy informacyjne, jak też redakcje radiowe i telewizyjne. Grzegorz każdemu kojarzy się ze zbieraniem puszek i butelek po piwie, z których sprzedaży od wielu lat się utrzymuje. Pod koniec grudnia zdecydował się na nowy biznes – gastronomiczny.

Początki lokalu

Kebab przy ul. Jasnej, założył na początku października ubiegłego roku Tomasz Futyma. Był to czwarty lokal sieci – Prawdziwy Kebab u Prawdziwego Polaka. Współpraca prowadzona była na zasadzie franczyzy, czyli właścicielem lokalu był pan Tomasz, jednak za zgodą właściciela marki, czyli Jerzego Andrzejewskiego, korzystał z logotypu i receptur. Te zaś były nie byle jakie. W odróżnieniu od większości tego typu lokali, bazowano tylko i wyłącznie na świeżym, niemrożonym mięsie. Filety z kurczaka i wieprzowa łopatka, do tego własne sosy sprawiały, że dania te miały liczne grono zwolenników.

Miało być inaczej

W weekendy lokal był oblężony przez klientów, gorzej jednak było w dni powszednie. Właściciel starał się przyciągnąć klientów organizując rożne eventy, m.in. konkurs jedzenia papryczek chili, który okazał się ogromnym sukcesem. Nie przełożyło się to jednak na dopływ klientów. Jak nam wyjaśniał, zysk jaki osiągał, nie był adekwatny do włożonej pracy, dlatego też postanowił znaleźć kupca na lokal.

Decyzja o jego sprzedaży

Wpływ na to miał fakt, że lokalem musiał zajmować się praktycznie non stop, nie mając już czasu dla najbliższych. Do tego perspektywa ponoszenia jeszcze większych opłat, gdyż na pół roku miał znacznie obniżony czynsz, sprawiła, że decyzja o rozstaniu z tym biznesem była taka a nie inna. Poinformował o tym Jerzego Andrzejewskiego.

Trafił się kupiec

W międzyczasie z siecią kebabów współpracę nawiązał Grzegorz Iżycki, czyli Super Zbieracz. W weekendy miał on wspomagać dostawy zamawianych przez klientów dań oraz sprzedaż. Dla wielu osób, połączenie to okazało się nie do przyjęcia. Mianowicie Super Zbieracz kojarzony jest raczej ze zbieraniem puszek i butelek, a jego kontakt ze świeżą żywnością kojarzony był niezbyt przychylnie. Wielu klientów nie kryło z tego powodu obaw. Dla pana Tomasza jednak Grzegorz Iżycki okazał się dużym plusem. Gdy Jerzy Andrzejewski wspomniał o tym, że lokal przy ul. Jasnej jest do sprzedaży, Super Zbieracz zainteresował się jego nabyciem, co też niebawem zostało sfinalizowane.

Niedotrzymanie warunków umowy

W momencie uruchomienia przez Super Zbieracza lokalu, zaczął się konflikt z Jerzym Andrzejewskim. Ze względu na uzasadnione ryzyko obniżenia jakości oferowanych dań, jak też na niezgodne z ustaleniami działania, właściciel marki postanowił rozwiązać współpracę z Grzegorzem Iżyckim. Głównym powodem były kwestie związane z działalnością Super Zbieracza, który otwierając lokal, miał zaprzestać zbierania puszek i butelek. Chodziło oczywiście o kwestie czystości.

Jak nam wyjaśniano, kolejną sprawą miała być higiena Grzegorza. W związku z tym miał o nią zadbać i przede wszystkim pilnować biznesu, oraz nie dotykać się do produkcji kebabów. Tymczasem już po pierwszym dniu pracownicy pożegnali się z nim, a on sam stanął za ladą, w ubraniu, w którym jeździł skuterem zbierając surowce wtórne. Do tego jak zapewniał Andrzejewski, nie mając do tego badań sanitarno – epidemiologicznych.

Od razu klienci zaczęli sygnalizować właścicielowi marki, to co się dzieje w lokalu z jego szyldem. Wtedy też opublikował informację, że lokal przy ul.Jasnej 7 w Lublinie nie ma prawa korzystać z szyldów i znaków firmowych Prawdziwy Kebab u Prawdziwego Polaka. Wszelka współpraca została więc rozwiązana

Super Kebab

W związku z tym Grzegorz Iżycki postanowił założyć własną markę: Super Kebab. Jednocześnie zapewniał wszystkich, o dużym zainteresowaniu klientów jego lokalem, w postaci sprzedaży siedmiu kebabów przez cały dzień. Przy czym poprzedni właściciel sprzedawał ich 30-40 dziennie i to w dni powszednie. W weekendy ilość ta wzrastała wielokrotnie. Po wielu publikacjach w internecie, prasie w radio i w telewizji zyskał duże grono sympatyków, jednak podobną ilość przeciwników. Wiele osób chwaliło go za kreatywność, przedsiębiorczość oraz podejście do tematu, część osób jednak krytykowało. Chodziło tu przede wszystkim o względy sanitarne oraz o to, że najpierw zbierał puszki i butelki, a po chwili stawał za barem. Do tego oferował dwa w jednym, czyli dowóz jedzenia oraz odbiór surowców wtórnych. Wytykano mu również brak badań sanitarnych, przy czym Grzegorz zapewniał że je ma, jednak obietnicy okazania książeczki sanitarno-epidemiologicznej nie dotrzymał.

Pojawiają się zarzuty

Zgłosił się do nas jeden z byłych pracowników lokalu. Anonimowo zgodził się opowiedzieć, jak jest z czystością w lokalu. Mianowicie warunki sanitarne miały być urągające. W lokalu panował bałagan, mięso nie było przechowywane w warunkach chłodniczych.

– Przez kilka dni stało na podłodze w wiadrach, gdy zaś zaczęło wydzielać nieprzyjemny zapach, zostało zamrożone w celu ponownego wykorzystania. Wiadomo, ocet i przyprawy zrobią swoje – tłumaczył.

Podobne słowa padały na temat czystości właściciela, który stojąc za ladą i przygotowując kebaba otrzymał telefon na temat butelek do odebrania. Po chwili pojechał po „kryształy mocy”. Następnie znów wrócił do przygotowywania żywności. Do tego dania miał przewozić w kufrze, którym na co dzień wozi puszki.

– Zatrudnił nas na czarno, płacąc po 6-8 złotych na godzinę. O umowę nie mogliśmy się doprosić. Każdy widząc co się dzieje, jak też dowiadując się, ile w rzeczywistości otrzyma za swoją pracę, następnego dnia już nie wracał – dodaje były pracownik.

Zarzutów jest więcej

Gdy zaczęliśmy bliżej interesować się sprawą, coraz więcej osób zaczęło opowiadać na temat znajomości, czy też współpracy z Super Zbieraczem.

– Wszyscy go chwalą, w internecie ma same pozytywne komentarze. Nie wydaje wam się to dziwne? Jest tak, gdyż Grzesio bardzo mocno dba o swój wizerunek. Cały czas kontroluje swój profil na Facebooku, i jeżeli tylko ktokolwiek ośmieli się napisać na jego temat coś nieprzychylnego, natychmiast jest to usuwane, a autor banowany. Trwa to już od dłuższego czasu – opowiada osoba z bliskiego otoczenia Super Zbieracza.

Najpoważniejsze zarzuty dotyczą spraw przestępstw, jakich dopuścił się Grzegorz. Mianowicie nie tak dawno miał zostać skazany za znęcanie się nad swoją matką, otrzymując za to wyrok w zawieszeniu. Do tego kobiety, które przewinęły się przez lokal, głośno mówiły o jego niepohamowanych skłonnościach do obmacywania. Grzegorz miał je łapać za miejsca intymne, nie reagując na protesty. W lokalu doszło też do poważnego incydentu. Policja została powiadomiona, że były pracownik został zaatakowany nożem przez właściciela. Na miejscu interweniowały dwa radiowozy policji. Jednak w momencie przyjazdu funkcjonariuszy sytuacja była opanowana, jak też nie było świadków zajścia, w wyniku czego nie wyciągnięto w tej sprawie konsekwencji.

 

27999303_1033092430163598_1721391177_o

 

Postanowił milczeć

Grzegorz Iżycki wysuwane przez jego byłych pracowników zarzuty postanowił przemilczeć. Jeżeli chodzi o sprawy wywiadów dotyczących chwalenia Super Zbieracza i jego lokalu, dostępny był od ręki. W sytuacji odwrotnej, przez kilka tygodni nie znalazł czasu, aby odpowiedzieć na pytania dotyczące czystości w lokalu, oskarżeń kobiet o nieobyczajne zachowanie, czy też spraw kryminalnych, jakie na nim ciążą.

Nadszedł koniec

W ubiegłym tygodniu do lokalu przy ul. Jasnej wkroczyli pracownicy lubelskiego sanepidu. To co w czwartek zastali w środku, mocno odbiegało od tego, jak powinno wyglądać miejsce, w którym przygotowywane i podawane jest jedzenie.

– Lokal posiadał warunkowe zatwierdzenie. W tym czasie poddany został kontroli sprawdzającej, jeżeli chodzi o dopracowanie dokumentacji oraz stan sanitarny obiektu. Stwierdzono brak warunków do utrzymania higieny przez personel i brak higieny powierzchni, które są wykorzystywane do przygotowywania żywności. Do tego stwierdzono naruszenie łańcucha chłodniczego, brak dokumentacji lekarskiej osoby, która wykonywała prace w styczności z żywnością i brak dokumentacji – wyjaśniała nam mgr Justyna Moskal, kierownik działu żywności i żywienia lubelskiego sanepidu.

Co dalej

Wszystko to dało podstawę do natychmiastowego zamknięcia lokalu. Jeżeli Super Zbieracz będzie chciał wrócić do przygotowywania i sprzedaży kebabów, ma obowiązek doprowadzenia obiektu do stanu zgodnego z wymaganiami sanitarno-epidemiologicznymi, co gwarantuje, że żaden z klientów nie będzie się musiał obawiać się dolegliwości zdrowotnych. Oczywiście wcześniej wszystko będą musieli sprawdzić i zatwierdzić pracownicy sanepidu.

(fot. lublin112)
2018-02-12 19:00:00

78 komentarzy

  1. Ludzie, przecież na pierwszy rzut oka widać, że ten gość ma coś z głową i umysł 15 latka. Ktoś, kto go widział to wie, że z czystością to on nie ma nic wspólnego. Zbierał puszki – ok nikomu to nie szkodzi, ale robić żarcie dla ludzi w brudnych i śmierdzących ciuchach i łapami, którymi wygrzebuje puszki z kosza to chyba jest niepoważne. Kto w ogóle do niego chodził jadać i kto tam aplikował do pracy????? To też chyba trzeba na głowę upaść żeby tam jeść i Grzesia mieć za szefa. Widzę, że studenci osiagneli poziom podłogi lansujac się z tym człowiekiem i pożywiając się w tej spelunie. Sanepid i tak długo czekał z zamknięciem tego arcy super lokalu i nie sadzę, żeby szybko pozwolił mu go otworzyć a jeśli nawet to kwestią czasu będzie jego ponowne zamkniecie. Osobiście nic nie mam do zbieracza, niech zbiera jeśli mu to sprawia radość ale na litość Boską niech nie karmi ludzi 🙂

  2. Ciekawe że w tym lokalu był już lokal gastronomiczny i jakoś sanepid go nie zamkną, mimo że obecnie poza brakiem badań zastrzegł, np. brak ciepłej wody. Nie komentuje czystości lokalu bo nie byłem, ale postępowanie sanepidu mi się nie za bardzo podoba – widać są równiejsi. A wolałbym aby wszystkie lokale były tak skrupulatnie badane jak ten.

    • tego samego zdania jestem.jakos wczesniej sie udawało a teraz nagle nie. konkurencja nie spi

Z kraju