Środa, 24 kwietnia 202424/04/2024
690 680 960
690 680 960

Zobaczyli, że na parkingu strzeżonym włamują się im do auta. Potem doszło do scen jak z sensacyjnego filmu

Właściciele zaparkowanego na jednym z lubelskich parkingów strzeżonych auta dostrzegli mężczyzn, którzy włamali się do ich samochodu. Sprawcy uciekając jechali z osobą leżącą na masce.

Lubelscy policjanci ustalają dokładne okoliczności zdarzenia, jakie miało miejsce na jednym z parkingów strzeżonych na Czechowie. Wszystko wydarzyło się w połowie marca w godzinach wieczornych, kiedy to właściciele zaparkowanego tam samochodu dostrzegli dwóch mężczyzn przy swoim pojeździe. Drzwi auta były otwarte, a do haka podczepiona była lina, za pomocą której pojazd był holowany.

Podejrzewając, że to złodzieje, para natychmiast powiadomiła o wszystkim policję. W międzyczasie ruszyli w kierunku sprawców, aby ratować swoją własność.

– Udaliśmy się z mężem do auta, aby zawieźć zabawki dla dzieci z Ukrainy. Kiedy zbliżaliśmy się do parkingu, z oddali zauważyliśmy, że dwóch mężczyzn stoi koło naszego samochodu. Przednie drzwi od strony pasażera były otwarte, zaś nasze auto było doczepione liną do pojazdu bez tablic rejestracyjnych i zostało już przemieszczone o kilka metrów – wyjaśnia właścicielka samochodu.

Kiedy mężczyźni zobaczyli właścicieli pojazdu, postanowili natychmiast uciec. Napotkali jednak na stanowczy opór zarówno kobiety, jak też jej męża. Usiłowali odczepić linę, jednak uniemożliwiała im to właścicielka pojazdu. Kiedy w końcu im się to udało, na ich drodze stanęli oboje właściciele samochodu.

– Kiedy wraz z mężem zablokowaliśmy im drogę, to zaczęli w nas wjeżdżać autem. Staliśmy przed pojazdem, a oni cofali i dodawali gazu. W pewnym momencie ostro ruszyli potrącając mojego męża. Wpadł on na maskę pojazdu i trzymał się pokrywy silnika, a oni jechali dalej. Kiedy zorientowali się, że nie odpuścimy, to wyskoczyli z samochodu i porzucając pojazd uciekli pieszo – dodaje kobieta.

Ustaliliśmy, że obaj mężczyźni niebawem zostali zatrzymani przez policję. Jednym z nich okazał się… zarządca parkingu. Jak nam wyjaśniał kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, tłumaczył on, że nie chciał ukraść samochodu, lecz usunąć go poza teren parkingu, gdyż właściciele nie uiścili opłaty za parkowanie. Jednak w grę wchodzi tutaj jeszcze kilka innych rzeczy, dlatego policjanci prowadzą czynności mające na celu dokładne wyjaśnienie okoliczności zdarzenia.

Właściciele auta potwierdzają, że opłata nie została wniesiona, jednak z tego powodu, że parking był strzeżony tylko z nazwy. Od dłuższego czasu użytkownicy mieli składać skargi, że zarządca nie wywiązuje się ze swoich zadań, jednak bez rezultatu.

– Od pół roku uszkodzone jest ogrodzenie, przez co każdy może sobie wejść na parking i robić co chce. Ostatnio doszło do tego, że nawet okoliczni mieszkańcy zaczęli sobie skracać drogę do przystanku komunikacji miejskiej przechodząc właśnie przez dziury w ogrodzeniu. Wielokrotnie zgłaszane było operatorowi parkingu, że ten nie wywiązuje się z warunków umowy, lecz nie przyniosło to żadnego skutku – tłumaczą użytkownicy parkingu.

Poszkodowany mężczyzna wyjaśnia, że również kilkukrotnie interweniował w tej sprawie. Zwracał też uwagę na bardzo słabe oświetlenie, brak kamer, szlabanu, a nawet bramy wjazdowej. Oznajmił więc, że zgodnie z zapisami umowy, do czasu kiedy ogrodzenie nie zostanie naprawione, przestanie wnosić opłaty.

– Nawet gdyby zarządca parkingu chciał usunąć nasz pojazd poza jego obręb, nie miał prawa tego uczynić, gdyż umowa nie została nam wypowiedziana. Po drugie włamał się do naszego samochodu, naraził nasze życie i zdrowie, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia. Jakby tego było mało, mężczyzna usiłował po pewnym czasie starał się nas namówić na wycofanie zgłoszenia z policji oferując za to sporą sumę pieniędzy – relacjonuje nam właścicielka samochodu.

Wszystko wskazuje na to, że sprawa będzie miała swój finał w sądzie.

(fot. pixabay.com/zdjęcie ilustracyjne)

23 komentarze

  1. Patologię milicja omija szeroko.

  2. Jeśli ktoś uważa, że słabo pilnują, to wynosi się z parkingu a nie trzyma tam za friko. Ciekaw jestem, co to był za wspaniały samochód, wart nocnej kradzieży.

    • Michał Kowalski

      Kużden by tak chcioł trzymoć na strzyżonym i ni płocić.

      • ni mo zopłoty ni ma wody , ni mo prundu , ni mo gazu .umowa to umowa -do czegoś zobowiązuje . komuna z ciebie „wyłazi”.a może jesteś podłączony do prądy „na lewo” ?

    • Zabawne… zapewniam iz brak znajomosci prawa nie usprawiedliwia głupoty 🙂 Istnieje cos takiego jak umowa. Skoro w umowa zawiera zapis o STRZEŻONYM” parkingu to ma byś strzezony – niewypełnienie warunków umowy skutkuje brakiem zapłaty. Np. jeśli nie zostanie Ci dostarczony prąd lub woda czy cokolwiek innego , chyba nie powinieneś uiszczać za to opłaty? No.. jak rozumiem Ty akurat płacisz- cóż, to podobno jeszcze wolny kraj :)) Co do zabrania samochodu z parkingu- i znowu: UMOWA. Jeśli chcesz sie pozbyć niechcianego „lokatora” zgodnie z zapisami umowy musisz mu ją wypowiedzieć w określonym zapisami umowy terminie nie zaś włamywać się do auta aby je odholować. Można przecież wezwać firmę do odholowania auta jeśli po wyznaczonym w umowie okresie, wlaściciel auta nie usunie.
      Ps. co to za „strzezony parking” skoro każdy może sobie ot tak na niego wjechać ???
      Zważywszy na fakt, ze teren na 90% nie nakleży do prowadzacego ów parking a do gminy lub spółdzielni -właściciel w zaistniałej sytuacji powinien wypowiedzieć umowę w trybie natychmiastowym – i złożenie takiego wniosku u właściciela terenu doradzałbym wlaścicielom auta.

Z kraju