Nie zauważył pieszego na przejściu. Ranny mężczyzna trafił do szpitala
14:02 14-11-2015
Do wypadku doszło w sobotę około godziny 11 na ulicy Kosmowskiej w Lublinie. Na przejściu dla pieszych samochód osobowy potrącił mężczyznę. Jak ustalili funkcjonariusze lubelskiej drogówki, kierujący oplem mężczyzna, jechał w kierunku ulicy Północnej. W pewnym momencie potrącił opuszczającego pasy pieszego.
Na miejscu interweniowało pogotowie ratunkowe i policja. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala. Jak nas poinformowano, doznał on licznych urazów oraz złamań. Jego życiu nie zagraża jednak niebezpieczeństwo.
Badanie alkomatem wykazało, że kierowca opla był trzeźwy, z kolei pieszy miał ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Teraz szczegółowe okoliczności zdarzenia ustalają policjanci.
Galeria zdjęć
(fot. lublin112)
2015-11-14 13:49:29
Dziwne że zawsze pieszy już schodził z przejścia…
zmieniła się polityka trwa nagonka na kierowców
na potencjalnych zabójców
W każdym przypadku pieszy będzie schodził z przejścia bo przecież po to wchodzimy na przejście żeby z niego zejść po drugiej stronie. Pisanie tego jest bzdetem, sztuczną nagonką na kierowców bandytów, którzy celowo rozjeżdżają biednych niewinnych pieszych.
Tak więc czy pieszy był w połowie przejścia czy zaraz przed krawężnikiem to i tak będą gadać, że „właśnie nieszczęśnik schodził z przejścia a jakiś cham go przejechał”.
przestańcie bredzić, przecież jest różnica między wchodzeniem, a schodzeniem z przejścia, jak schodził to kierowca już jest niewiarygodny, gdy wymyśla jak to mu pieszy wtargnął na przejście i nie trwa żadna nagonka na kierowców, tylko na osoby które nie powinny mieć prawa kierowania pojazdami mechanicznymi, bo stanowią zagrożenie dla życia i zdrowia pieszych
Pewnie naje**ny wlazł prosto pod koła samochodu. Ciekawe czy pokryje koszty naprawy?
przecież to twoj stary, pewnie nie kupi ci butów na zime, stad weźmie kasę
Chciałbyś tyle zarabia ile mój stary
nie usprawiedliwiam nikogo ale przypominam że w przepisach o ruchu drogowym jest napisane co nieco o ograniczonym zaufaniu do innych uczestników ruchu drogowego tyczy sie to przedewszystkim pieszych
sorki ale pieszy ma gorzej niż kierowca podczas wypadku kierowcy nie bedzie bolało
nic takiego nie jest napisane, za to na wstępie tegoż to kodeksu wyraźnie stoi, że ja, lub dowolny inny uczestnik ruchu ma prawo przypuszczać, że inni uczestnicy znają przeposy prawa o ruchu drogowym
więc, kolego, na kurs lub do lektury
Poczytaj jeszcze raz ten artykuł i jego interpretację
Jak zwykle pieszy przed przejściem idzie BARDZO szybko a na przejściu to już idzie jak by miał 120lat. Zwrocie uwagę
E ty ……misiu kolorowy czytaj ze zrozumieniem – ponad dwa promile!!! toż to nawalony jak wór ! nic nie widzi nie słyszy tylko toczy się sam nie wie gdzie i po co . ciekawe czy będziesz taki skrupulatny ja k tobie pomimo zachowanej szczególnej ostrożności wtoczy się taki wawalony wór pod koła.
nawalony czy nie, szedł przepisowo czyli po pasach, a jak taki nawalony za kółkiem siedzi to jakoś nikogo nie dziwi że, wsiadł do auta, odpalił, ruszył, jechał, że po pasach itp. tylko czasem się nie uda i go złapią
a to się jeszcze okaże :0 pieszy nawet na przejściu nie może wymuszać pierwszeństwa na nadjeżdżającym pijeździe
Bigos na masce?
na tym przejściu wszyscy piesi laza jak swiete krowy… a wiekszosci i tak nie chce isc sie z przystanka na przejscie i laza jak chca
skoro już nie widzi ludzi na przejściu, chyba już czas zastanowić się co dalej? czas odłożyć lejce
Jechałam za tym samochodem i zwolnil przed przejsciem. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby pieszy przeszedł przez przejscie i nagle na nie wpadł ponownie albo nagle sie zatrzymal. Na tym polega wypadek. Splot nieszczęśliwych zdarzeń. Osłabiona czujność kierowcy + promile pieszego. Ważne, ze przeżył. Lekcja dla nas – nie ufać innym na drodze. Zawsze jechac tak jakby ktoś miał nam wyskoczyć i przechodzić przez ulicę patrząc na samochody tak jakby ktoś nas chcial przejechać. A na przejściu bede czekać, aż pieszy oddali się o conajmniej 2 metry. Bo szanuje jego życie. A 30 sekund mnie nie zbawi.