Wypadek przeżyła tylko Wiktoria. Dlaczego jej matka wjechała na tory?
20:35 11-10-2017
Do późnych godzin nocnych trwały czynności na miejscu tragicznego w skutkach wypadku w Niedrzwicy Kościelnej. Policjanci oraz prokurator starają się teraz ustalić, dlaczego kobieta kierująca autem, wjechała pod nadjeżdżający pociąg. Przesłuchani już zostali świadkowie zdarzenia. Przepytano w tej sprawie również pasażerów pociągu.
Z zeznań maszynisty wynika, że zauważył on dojeżdżający do przejazdu samochód. Oznacza to, że kierująca nim 31-latka, również powinna widzieć zbliżający się pociąg. Zaczęła jednak zwalniać, prawie się zatrzymała, a po chwili przyśpieszyła wjeżdżając na tory.
Pomimo uruchomienia awaryjnego hamowania, szynobus z impetem uderzył w auto, pchając je po torowisku przez blisko 500 metrów. Kierująca oraz jej 9-miesięczny synek zginęli na miejscu. Z kolei 9-letnia córka została przetransportowana śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.
Jak nas poinformowano, stan dziewczynki jest ciężki. Doznała licznych obrażeń ciała, w tym obrzęku mózgu. Lekarze na razie nie wypowiadają się, co do dalszych rokowań. Na piątek śledczy zaplanowali sekcję zwłok 31-latki.
(fot. lublin112)
2017-10-11 20:09:26
Jak czytam te wypociny niektórych , to myślę że jak się urodzili to ojcowie ich ze szczęścia o podłogę rypnęli, no i już im tak pozostało, szkoda że nie przewidzieli skutków ich radości. Zaraz będą na mnie psioczyć, ale mam to gdzieś .Taki Radek i jego wpis , ty dziecko nie zabieraj głosu, tylko uważnie śledź dorosłych , to może jeszcze będą z ciebie ludzie?
Jeżeli tak to wyglądało to może warto przyjrzeć się samochodowi i zrobić jakieś rozeznanie co do jego stanu. Może miał jakiś problem i potrafił robić „kangurka” przy zatrzymaniu, itd.
Choć pewnie przyczyna okaże się błaha czyli rutynowy przejazd przez tory, tj. kobieta od zawsze jechała tak, że zwalniała prawie do zera, rozglądała się i jechała dalej. Nigdy nie jechał pociąg więc weszło to jej w nawyk i po pewnym czasie po prostu przestała się rozglądać. Jechała, zwalniała i przejeżdżała ale już bez rozglądania się.
Też mi się tak zdarza gdy jadę przez osiedlowe uliczki ze skrzyżowaniami równorzędnymi i wiele razy łapałem się na tym, że przejechałem „jak po głównej” bo prawie nigdy nie muszę nikomu ustępować pierwszeństwa po po prawej nikogo nie ma.
Biedna malutka co.ona przezyje o ile przeżyję to . Współczuję; (
Być może pomyliła pedały to bardzo często się zdarza przy panice. Bądź myślała że zdąży…. a może było inaczej? Może to samobójstwo? Czasem tak jest że jedno z rodziców mści się na drugim popełniajac samobójstwo i zabijając dzieci. To wie tylko Pan Bóg.
Zakaz komentowania powinni wprowadzic! Taka tragedia a tu banda idiotow wysowa jakies popie ne wnioski ludzie opamietajcie sie! Cala rodzina w jednej chwili wszystko stracila! A ty jeden z drugim w cieple w chalupie siedzisz i wielce znachory jakby mozgi na pento pozamieniali!
Choć nie znam tragicznie zmarłych i ich rodzin to jednak ruszyła mnie ta sprawa. Jak ktoś trafnie napisał powyżej to Tory na tym odcinku są niewidoczne po obydwu stronach rosą krzaki i chwasty przekraczające 2 metry wysokości w tor biegnie po łuku. Paskudne miejsce zarówno to na którym zginęła Matka i Dziecko jak i przejazd przy cmentarzu zarośnięty z jednej strumy siewkami brzozy a z drugiej strony nasyp porośnięty 1,5 metrową nawłocią. Wg mnie to winna jest kolej bo nie dba o porządek na pasie kolejowym. jestem na 99% pewna że nie widział pociągu przez te cholerne krzaki!!!
Żeby nie było, że sobie siedzę wygodnie przed kompem i tylko spekuluję.
Dzisiaj z kolegą byliśmy tam na ulicy Jaśminowej, co prawda nie o godzinie 18-tej, ale nawet przed zmrokiem widoczność w prawo w stronę leśniczówki jest fatalna.
Ulica Jaśminowa kończy się pod zagajnikiem. Do feralnego przejazdu jest około 800 metrów. Dróżka wąziutka, prosta, zabudowa skąpa – chyba z dziesięć posesji naliczyłem.Asfalt na szerokość auta wylany jakieś 400 metrów przed przejazdem. Ruch więc symboliczny na tej ulicy, więc to co pisze Rezol Utny w komentarzu o tysiącach pojazdów, które to bezpiecznie przejechały przez ten przejazd to brednie, on nawet nie wie, gdzie ten przejazd jest.
Do przejazdu uliczka Jaśminowa biegnie (w stronę szosy lubelskiej) lekko z góry.
Widoczność na tory w kierunku Leśniczówki pojawia się dopiero jakieś 100 metrów przed przejazdem. Wcześniej zasłaniają zabudowania dwóch posesji i niewielki pagórek.
Tory, jak widać na mapie Google – link kom. wcześniejszy – z prawej strony, od Leśniczówki biegną pod kątem około 45°.Gdy jedziemy w normalnej pozycji za kierownicą odcinek torowiska widoczny po prawej stronie skraca się w miarę zbliżania do przejazdu.Na poczatku widać około 150 metrów torów, a przed znakiem STOP niecałe 100 m. Dopiero danie głębokiego nura na kierownicę pozwoliło mi zobaczyć pierwotny odcinek.
Kolega naszykował stoper i zmierzył mi kilkakrotnie czas przejazdu przez feralny przejazd, od znaku STOP do momentu gdy auto znajdowało się centralnie pomiędzy szynami.Żeby było poniżej 3 sekund to trzeba się mocno postarać. No a taki szynobus ile przejedzie w 3 sekundy ? 80 metrów ? 100 ? Jeśli ktoś nie będzie świadomy tego śmiertelnego zagrożenia z prawej strony i nie wychyli się głęboko do przodu po zatrzymaniu przed znakiem STOP i zbyt wolno zacznie pokonywać przejazd to przy nieszczęśliwym zbiegu okolicznośći może zostać rozjechany przez pociąg.
Całe szczęście, że ruch na tym przejeździe jest znikomy.
To wypadek poprostu kulig jak zginą a był dobrym kierowcą