Niedziela, 28 kwietnia 202428/04/2024
690 680 960
690 680 960

W Powstaniu Warszawskim brały udział również kobiety. Jedną z nich jest pochodząca z naszego regionu Krystyna Rodziewicz

Nosząc meldunki pokonywała najmocniej ostrzeliwaną barykadę w Alejach Jerozolimskich. Trudy obozu jenieckiego omal nie przypłaciła życiem. Krystyna Rodziewicz z Brusowa w powiecie ryckim była jednym z żołnierzy Powstania Warszawskiego.

Dokładnie 79 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17.00 rozpoczęło się Powstanie Warszawskie. Była to największa akcja zbrojna podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. Szacuje się, że w zorganizowanych przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza” działaniach wzięło udział około 45 tys. powstańców. Co ważne, o niepodległość Polski i wolność Polaków walczyły także kobiety. Ich dokładna liczba nie została ustalone, jednak historycy wskazują, że było ich kilka tysięcy, jednak odegrały one ogromną rolę w tej nierównej walce z okupantem. Były one głównie sanitariuszkami i łączniczkami.

Wśród nich nie brakowało mieszkanek naszego regionu. Trwająca niemal pięć lat niemiecka okupacja i symbolizujący ją nieustanny terror, wyzwoliły w mieszkańcach Warszawy i nie tylko chęć odwetu. Powstańcy chwycili za broń, by walczyć zarówno o swoją stolicę, lecz także o wolną Polskę. Aby odpłacić Niemcom za ich zbrodnie, rwali się wszyscy przebywający w Warszawie. Nie liczyło się pochodzenie, ani wiek. Swój zapał oferowali również ci, którzy jeszcze nie osiągnęli wieku dorosłości. Wśród tego typu osób była m.in. 17-letnia wówczas Krystyna Rodziewicz, wnuczka znanego mieszkańcom Ryk i okolic społecznika Piotra Danysza.

Krystyna przyszła na świat w Brusowie, 15 września 1927 r. jako jedyna córka Zofii i Leonarda Rodziewiczów. Przez kilka pierwszych lat życia była związana z miejscowością swoich przodków. Jej matka zajmowała się gospodarstwem odziedziczonym po swoim ojcu, Piotrze Danyszu. Zaś Leonard (mąż Zofii i ojciec Krystyny) pełnił funkcje nauczyciela. Szczęście małżonków nie trwało jednak długo. Po zaledwie kilku latach, z powodu pogłębiającej się choroby oczu, Leonard musiał zrezygnować z pracy w szkole. Historia jego ostatnich lat życia była tragiczna. Ojciec Krystyny zmarł w 1930 r. na skutek pomyłkowego zażycia leków. Najprawdopodobniej z powodu słabego wzroku pomylił krople. Zamiast żołądkowych, wypił krople do oczu, które zawierały szkodliwą strychninę.

Po śmierci męża, Zofia postanowiła zrezygnować z pracy na roli i oddała się temu, co kochała. Jej pasją były książki, dlatego wraz z córką wyjechała do Hrubieszowa, gdzie objęła kierownictwo biblioteki powiatowej. Za jej czasów placówka mocno się rozwinęła. Jednak po kilku latach Zofia i Krystyna, po raz kolejny zmieniły miejsce zamieszkania. Tym razem wybrały Warszawę.

Matka z córką zamieszkały w lokalu przy ul. Bałuckiego. Zofia po niedługim czasie znalazła zatrudnienie jako kierowniczka działu wypożyczeń w Bibliotece Publicznej, podlegała jej sieć wypożyczalni na terenie stolicy. Natomiast znajdująca się w wieku szkolnym Krystyna zaczęła uczęszczać do Szkoły Powszechnej przy Narbutta 14. W edukację młodej Rodziewiczówny w 1939 r. brutalnie wkroczyła wojna. Ale dziewczynka nie przerwała nauki. Kontynuowała ją w Prywatnej Żeńskiej Szkole Handlowej H. H. Chankowskiej mieszczącej się przy ul. Marszałkowskiej 154. Co ciekawe, szkoła stanowiła jedynie „szyld” dla niemieckich władz okupacyjnych, a w rzeczywistości odbywały się w niej normalne lekcje, a nawet działało tajne harcerstwo.

Przy takim profilu szkoły, tylko krok dzielił Krystynę od służby konspiracyjnej. Oddała się jej bez oporów, tym bardziej, że jej matka również angażowała się w ZWZ. Swoją służbę Krystyna zaczęła w Szarych Szeregach, do których trafiła w 1943 r. wraz z koleżankami ze szkoły Chankowskiej. W nowe zadania wprowadziła ją nauczycielka p. Milewska. Sekcja Krystyny szkoliła się w zakresie łączności, topografii, spraw ogólno-wojskowych i strzeleckich. Grupa przeszła też szkolenie sanitarne, a całość zakończyła ćwiczeniami terenowymi w Lesie Kabackim, egzaminem i przysięgą.

Wraz z postępem umiejętności Krystyna została włączona w struktury Armii Krajowej. Jako strzelec- plutonowy otrzymała przydział do V Oddziału Komendy Głównej AK, a w nim do łączności konspiracyjnej. Wybrała sobie wtedy pseudonim: „Kasia”. Latem 1944 r. warszawska AK kończyła ostatnie przygotowania do wybuchu Powstania. Swoje zadania na froncie walk z okupantem otrzymała również Krystyna. Jej obszar operacyjny dowództwo wyznaczyło na Śródmieście Południe i Śródmieście Północ. Sumienna plutonowa stawiła się 1 sierpnia, tuż przed Godziną „W” w wyznaczonym miejscu koncentracji w lokalu przy ul. Hożej. Przebywała tam wraz z sekcją łączniczek, do których otrzymała przydział.

W ciągu kolejnych tygodni Powstania, „Kasia” roznosiła meldunki i rozkazy Komendy Głównej z jej siedziby w gmachu PKO po terenie Śródmieścia Północnego i Południowego. Jej zadnia były ryzykowne i groziły utratą zdrowia i życia. Często musiała pokonywać przekop w Alejach Jerozolimskich będący pod dwustronnym, niemieckim ostrzałem. Ochotniczo chodziła także do browaru przy ul. Prostej po jęczmień stanowiący pod koniec września podstawowe wyżywienie ludności i powstańców w Śródmieściu.

Walcząc z okupantem w Warszawie, zapisała się jako jedna z dzielniejszych żołnierzy. Za udział w Powstaniu otrzymała nawet odznaczenie: Krzyż Walecznych. Niestety jednak odwaga i poświęcenie, nawet tak młodych konspiratorów, nie przyniosły zwycięstwa. Powstanie upadło, a Krystyna znalazła się wśród kolumn żołnierzy i cywilów opuszczających stolicę. Niemcy po rozbrojeniu Powstańców, skierowali ich do obozu przejściowego w Ożarowie. Później przyszła kolej na stalagi. „Kasia” najpierw trafiła do Stalagu 344 Lamsdorf. Według danych z Polskiego Czerwonego Krzyża przebywała w nim do 30 października 1944 r. Następnie przewieziona została do Stalagu VI-C Oberlangen. Według dokumentów, w Oberlangen Rodziewiczówna przebywała aż do wyzwolenia obozu.

Ta długo wyczekiwana chwila nastąpiła 12 kwietnia 1945 r., zaś wyzwolicielami okazali się Polacy z kombinowanego patrolu 3. szwadronu 10. Pułku Strzelców Konnych Długie miesiące pobytu w obozach mocno nadwyrężyły stan zdrowia młodziutkiej, zaledwie 17-letniej dziewczyny. W stalagach zaznała głodu i zimna. Zachorowała nawet na szkorbut. Wycieńczoną Krystynę polscy żołnierze zabrali na Wyspy Brytyjskie.

Do Anglii „Kasia” dotarła przez Holandię. Po poprawie stanu zdrowia nie zrezygnowała z dalszej obecności przy wojsku. W stopniu plutonowego wstąpiła do oddziałów pomocniczych RAF. Tam też zdała maturę. Pobyt na obczyźnie, mimo wymiernych korzyści, nie dawał radości Krystynie. Tęskniła na za matką i ojczyzną. Wraz z innymi Polakami zgłaszała chęć powrotu do kraju, ale oczekiwanie na transport się przeciągało. W końcu lekceważeni repatrianci zdecydowali się na strajk, do którego przystąpiło 300 naszych rodaków. Wśród nich była również i Rodziewiczówna. Spełnienie marzeń o powrocie do kraju przodków nastąpiło dopiero w 1947 r. Po zagospodarowaniu się w kraju, Krystyna rozpoczęła studia medyczne w Warszawie. A po nich zaczęła pracę jako lekarz, co było
jej spełnieniem marzeń jeszcze z okresu okupacji.

W 1948 r. nastąpiły dalsze, ważne zmiany w życiu wnuczki Danysza. 14 sierpnia w parafii św. Michała w Warszawie wyszła za mąż za Józefa Zandberga. Z tego związku urodził się syn Piotr, który z kolei miał dwóch synów: Michaela i Adriana. Doktor Krystyna Rodziewicz-Zadbergowa zmarła 31 stycznia 1978 r. w Warszawie. Spoczęła na Cmentarzu Bródnowskim obok swej matki Zofii.

3 komentarze

  1. Ciekawa jestem czy dzisiesza 17 – latka, tak by się dzisiaj zachowała?

  2. a ruskie capy staly na pradze i sie patrzyli i smiali tacy to wyzwoliciele

Dodaj komentarz

Z kraju