Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku i dwóch osobach rannych. Na miejscu zastano nieuszkodzone auta (zdjęcia)

Strażacy, ratownicy medyczni oraz policjanci pędzili na miejsce wypadku drogowego, gdzie miały być dwie osoby ranne, tymczasem zastali drobną kolizję. Jak nam przekazano, tego typu sytuacje, nie należą do rzadkości.

We wtorek po południu lubelskie służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku, jaki miał mieć miejsce na rondzie nad al. Witosa w Lublinie. Chodziło dokładnie o skrzyżowanie z ul. Dekutowskiego i Grygowej. Na miejsce natychmiast skierowano dwa zastępy straży pożarnej, zespół ratownictwa medycznego oraz policję.

Kiedy wszystkie służby dotarły we wskazane miejsce, ratownicy zastali dwa samochody osobowe, na których w pierwszym momencie trudno było dostrzec jakiekolwiek uszkodzenia. Okazało się, że przed rondem kierujący oplem mężczyzna najechał delikatnie na tył pojazdu nauki jazdy. Policjanci ustalają teraz szczegółowe okoliczności kolizji. Nie było większych utrudnień w ruchu.

Jak nam przekazano, niestety tego typu sytuacji nie brakuje. Niejednokrotnie zdarza się, że wszystkie służby angażowane są do zdarzeń drogowych, gdzie otrzymują informacje o rozbitych autach i rannych osobach, na miejscu okazuje się, że rzeczywistość jest zupełnie inna.

Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku i dwóch osobach rannych. Na miejscu zastano nieuszkodzone auta (zdjęcia)

Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku i dwóch osobach rannych. Na miejscu zastano nieuszkodzone auta (zdjęcia)

Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wypadku i dwóch osobach rannych. Na miejscu zastano nieuszkodzone auta (zdjęcia)

(fot. nadesłane)

14 komentarzy

  1. Z drugiej strony, to, że auto nie jest uszkodzone nie znaczy, że ktoś nie mógł pier*olnąć głową w szybę albo kierownicę.

    • No oczywiście, że tak. Nawet potrafią być wypadki śmiertelne, kiedy nie ma uszkodzeń na autach. Jednak tutaj mowa jest o tym przypadku. Gdzie nikomu się nic nie stało. Więc albo ktoś z uczestników przesadził ze zgłoszeniem, albo CPR znów nawalił

      • @Olo różnie to bywa.
        Wiadomo, że czasami minuty decydują o uratowaniu komuś życia.
        Ktoś po drugiej stronie „dwupasmówki” (kierowca lub pieszy) widzi… no właśnie co widzi?
        Kolizję czy wypadek…?
        W jednym z samochodów są dwie osoby, które pomimo zdarzenia nie opuszczają pojazdu.
        Co robić?
        Od razy dzwonić na 112 czy próbować przedostać się do miejsca zdarzenia aby ocenić sytuację?
        Być może cenne minuty mijają.
        A operator CPR na 112 co ma robić gdy zgłaszający ze względu na odległość od zdarzenia nie jest w stanie podać szczegółowych informacji?
        Czekać na kolejne zgłoszenia, w których otrzyma (albo nie) więcej szczegółów?
        A jak wspomniałem mijają cenne minuty, od których być może zależy czyjeś życie.
        I w tym wszystkim nie mówię o celowym wprowadzeniu kogokolwiek w błąd lecz o działaniu w dobrej wierze.
        Jest powiedzenie o „chuchaniu na zimne”.
        Ale tam co najwyżej można można się poparzyć.
        Natomiast uratowanie komuś życia lub zdrowia jest bezcenne.
        Nawet jeśli wcześniej bywały nieuzasadnione interwencje.
        Pamiętajmy, że zawsze każdy z nas może potrzebować takiej interwencji i wolelibyśmy aby zgłaszający nie wahał się, czy warto zatelefonować o pomoc.

      • Albo to jeden z tych samochodów co sam powiadamia CPR o wypadku.

        • @KEKW – słuszna uwaga.
          Ale gdyby komuś nie podobał się ten system – to lepiej o dziesięć interwencji za dużo niż o jedną za mało.
          Jeśli jednak ktoś nadal będzie się upierał o kosztach takich interwencji niech pamięta, że mógłby się znaleźć w grupie „o jednej za mało”.

    • Z drugiej strony czasem po zgłoszeniu kolicji trzeba czekać na policję kilka godzin, widać ludzie kombinować zaczeli. Oczywiście nie jest to chwalebne i godne naśladowania. Pewnie nie mogli się dogadać, zeby sporządzić protokół dla ubezpieczalni.

  2. jest taki przepis: nieuzasadnione wezwanie. Przy wezwaniu na 112 operator dokładnie wypytuje o stan ludzi, pojazdów. Jeśli ktoś skłamał MUSI ponieść konsekwencje.
    Jestem za wzywaniem policji nawet do stłuczek . Zdarzyło się, że klient , który wsadził drzwi do mojego samochodu i napisał oświadczenie firmie ubezpieczeniowej pokazał kwity, ze w tym czasie był 350 km od miejsca zdarzenia

  3. Spokojnie z tymi ocenami. Mieszkam w miejscu gdzie często dochodzi do kolizji i wypadków. Kilka razy sam dzwoniłem po pomoc i mimo wyraźnie zaakcentowanego braku potrzeby dysponowania wszystkich służb, operator nr alarmowego wysyłał straż, pogotowie i policję. Chyba do końca nie ufają zgłaszającym, a sami wolą wysłać więcej niż się tłumaczyć czemu wysłali za mało…

    • lepiej ratować

      @Xyz – i taka uwaga do komentarza.
      Ktoś z okna mieszkania widzi… tylko kolizję lub aż wypadek…
      Od razu dzwonić na 112 czy może udać się na miejsce zdarzenia?
      To są minuty, od których może zależeć czyjeś zdrowie lub życie.
      Czy widząc wydobywający się dym z jakiegoś mieszkania będziemy na ulicy dyskutować z sąsiadami czy to pożar czy też przypalony obiad?

  4. A może instruktor wyczuł okazję. Kierowca go uderzył lekko w tył a ten wiedział, że mogą być różne obrażenia po tylnym i gotowe. Kursantka przestraszona to i by potwierdziła. Zahamował jej mocniej, tamten nie zdążył i ot historia.

  5. W dzisiejszym świecie technologicznym większość ludzi którzy poprzez ten świat technologiczny została odmozdzona co skutkuje instynktownym zachowaniem w tym wypadku telefonem na numer 112. Większość tych odmozdzonych jest pozbawiona logicznego myślenia oraz ma poczucie niższej swojej wartości co powoduje że w ten sposób chce podbudować własne ego poprzez wyemaginowane poczucie ratowanie czyjegoś życia które nie jest zagrożone. Karetki jeżdżą do porzuconych worków na śmieci bo zgłaszający widział człowieka do leżących kurtek bo przy człowiek czy do człowieka zawiązującego buta jako ofiarę potracenia. A wystarczy zapytać podejść i zorientować się w sytuacji. Ale w dzisiejszym świecie mamy coraz mniej ludzi myślących a większość działających instynktownie.

    • pomagać czy nie

      @Gość – każdemu może się zdarzyć.
      Nawet tobie.
      Gdy nagle zasłabniesz na ulicy/chodniku i stracisz przytomność wolałbyś aby:
      a) jakikolwiek świadek zdarzenia natychmiast powiadomił CPR (na koszt nie twój ale wszystkich podatników)
      b) świadek zdarzenia z innymi (całkowicie obojętnymi) również świadkami przeprowadzał „konsultacje” o słuszności wzywania pomocy
      Czy twoje zdrowie i życie warte jest tych konsultacji???
      Bo co? Skarb państwa zaoszczędzi?
      Zaoszczędzi ale na tobie…

  6. Warszawiak z Pragi

    Podszedłbym do leżącego i się zorientował czy oddycha czy nie oddycha. A dopiero wezwal bym karetkę. I przystąpił do utrzymywania drożności dróg oddechowych a jeśli nie byłoby oddechu przystąpił do resuscytacji. Tak mnie nauczył tata.

  7. I to jest to.

Z kraju