Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Pokrzywdzeni byli przypalani żelazkiem i lokówką, podtapiani w wannie, grożono im obcięciem palców. Oskarżeni Ukraińcy zostali uniewinnieni

Zakończył się proces trzech Ukraińców, którym śledczy zarzucili udział w brutalnych napadach na mieszkańców Chełma i Okolic. Sprawcy byli wyjątkowo brutalni, katowali swoje ofiary i grozili pozbawieniem życia. Żaden z nich nie przyznaje się do winy.

W poniedziałek, przed Sądem Okręgowym w Lublinie, zakończył się proces trzech obywateli Ukrainy, którzy w maju i czerwcu ubiegłego roku mieli terroryzować mieszkańców Chełma i okolic. 18-letni Maksym S., 21-letni Oleksandr F. i 36-letni Oleksandr S. zostali oskarżeni o dokonanie napadów, w trakcie których cechowali się wyjątkową brutalnością. W trakcie śledztwa ustalono, że w skład gangu wchodziło około 10 osób, poszczególni członkowie w różnych konfiguracjach przyjeżdżali do Polski, aby dokonywać przestępstw.

Pierwszy napad miał miejsce na początku maja 2018 roku w miejscowości Ochoża Kolonia w gminie Chełm. Sprawcy upatrzyli sobie stojący na uboczu dom jednorodzinny. Nocą dostali się do środka i zaatakowali śpiącego w salonie na parterze mężczyznę. Kiedy zaczął stawiać opór, przystawili mu do brzucha widły, a następnie związali. Bijąc go po całym ciele, żądali wydania pieniędzy. To samo uczynili ze śpiącą w sypialni na piętrze kobietą.

Mężczyzna słysząc krzyki swojej żony oddał napastnikom pieniądze w kwocie 2 tys. złotych. To jednak nie zadowoliło napastników. Zaciągnęli mężczyznę do łazienki, napuścili do wanny wody i zaczęli go podtapiać. Chcieli też, aby wydał im kluczyki do subaru. Kiedy ledwo żywy mężczyzna powiedział, że nie ma takiego auta okazało się, że napastnicy źle wytypowali swoją ofiarę. Uważali, że jest to handlarz samochodów i się obłowią, trafili zaś na emeryta. Zabrali dane im wcześniej 2 tys. złotych i uciekli.

Po kilku dniach dokonali kolejnego napadu, tym razem w miejscowości Okszów koło Chełma. Również nocą dostali się do domu jednorodzinnego. Potężnym ciosem powalili przebywającego w środku mężczyznę, po czym przywiązali go do kaloryfera, a na głowę założyli worek. Aby wymóc na nim oddanie gotówki bili go młotkiem w stopy, grozili odcięciem palców, a także przypalali rozgrzanym żelazkiem. Nie szczędzili też ciosów, które doprowadziły do złamania obojczyka.

W tym samym czasie kolejni napastnicy bili partnerkę mężczyzny. Złapali ją za włosy i zaciągnęli do łazienki, gdzie grozili śmiercią. Przestraszony mężczyzna oddał 20 tys. złotych. Sprawcy splądrowali też dom i zabrali należącą do właściciela posesji kolekcję monet i odznaczeń, 2 szable, wkrętarkę i pozłacane sztućce. Łączna wartość skradzionych rzeczy wyniosła ponad 120 tys. zł.

Kolejny napad miał miejsce na os. Słoneczne w Chełmie. Jeden z mieszkańców usłyszał w nocy dźwięk tłuczonej szyby. Kiedy wstał sprawdzić, co się stało, silnym uderzeniem został powalony na podłogę. Następnie skrępowano go i zaciągnięto do łazienki. Napastnicy przez dłuższy czas go bili oraz przypalali rozgrzaną lokówką. Kiedy nie przyniosło to skutku, sprawcy związali 10-letniego syna mężczyzny i zagrozili, że go zabiją. Mężczyzna oddał im 60 tys. zł.

Sprawą brutalnych napadów zajęli się policjanci, powołano nawet specjalna grupę, której zadaniem było ustalenie oraz zatrzymanie sprawców. Funkcjonariusze ustalili, że za przestępstwa odpowiada grupa Ukraińców, którzy przyjeżdżali do Polski głównie w tym celu. Kiedy po raz kolejny przekroczyli oni granicę, mundurowi postanowili nie czekać, aż zaatakują po raz kolejny, tylko przystąpili do akcji ich zatrzymania. Na terenie jednej z posesji w Berdyszczach w gminie Dorohusk w ręce policjantów wpadło sześciu mężczyzn: Bohdan S., Valerij S., Bohdan D., Maksym S., Oleksandr K. i Roman S. Kolejnych czterech: braci Oleksandra S. i Yuriia S. oraz Oleksandra F. i Maksyma F. zatrzymano w Okopach-Kolonii.

Szybko okazało się, że większość z nich trzeba wypuścić na wolność. Wszystko z powodu braku dowodów. Sprawcy w trakcie napadów nie zostawili po sobie praktycznie żadnych śladów. Byli też doskonale zamaskowani, przez co poszkodowani nie byli w stanie ich rozpoznać. Żaden z zatrzymanych nie przyznał się, aby miał cokolwiek wspólnego z napadami. Znaczna część z nich tłumaczyła, że przyjechali do naszego kraju bez szczególnego celu.

Śledczy nie dali jednak za wygraną i w końcu przedstawili zarzuty trzem Ukraińcom. Wszyscy pochodzą z położonej ok. 17 km od polskiej granicy Lubomli. Pomocny w tym był ich charakterystyczny głos. Pierwsza ofiara rozpoznała głos Oleksandra F., druga Oleksandra S., z kolei wszystkie ofiary zgodnie rozpoznały gardłowy i niski głos należący do Maksyma S. W akcie oskarżenia ujęto także szereg poszlak, które pozwalają wskazać, że to zatrzymani brali udział w napadach. Dodatkowo wyjaśnienia składane przez oskarżonych były niespójne i często niezgodne z prawdą.

Przed sądem stanęli: bezrobotny Maksym S., któremu zarzucono udział we wszystkich trzech napadach, Oleksandr F. mający brać udział w napadzie na małżeństwo z Ochoży-Kolonii oraz Oleksandr S. oskarżony o udział w brutalnym napadzie w Okszowie. Drugi z nich wcześniej wchodził już w konflikt z prawem, pozostali jak dotąd byli niekarani. Żaden z nich nie przyznał się do winy. O ile w trakcie śledztwa zapewniali, że w czasie kiedy dochodziło do napadów przebywali na Ukrainie, to przed sądem zmienili swoje zeznania. Jeden z nich tłumaczył, że jego obecność w Polsce była związana z przemytem papierosów, czym trudni się od kilku lat i co stanowi jego źródło utrzymania. Kolejny przyjechał zaś w interesach, gdyż zajmuje się handlem używanymi samochodami, trzeci twierdził, iż przyjechał z zamiarem podjęcia nauki.

Oskarżonym groziło do 12 lat pozbawienia wolności, dzisiaj jednak sąd ich uniewinnił. Jak wyjaśniał sędzia Bartosz Kamieniak, jedynym dowodem były próbki głosu, tymczasem nie są one wystarczające, a śledczy nie wykazali się w tym profesjonalnym działaniem. Chodziło dokładnie o eksperyment, w trakcie którego pokrzywdzeni mieli ocenić, czy głosy osób zatrzymanych są tymi, które słyszeli w trakcie napadu. Dokonano tego na sali w komendzie przegrodzonej materacem gimnastycznym, zatrzymanym kazano zaś odczytać słowa, jakie padły z ust sprawców w trakcie napadu. Po jednej stronie stali zatrzymani Ukraińcy, po drugiej osoby pokrzywdzone. Nie zostało to również nagrane, przez co nie ma pewności, czy głosy były do siebie podobne, czy też różniły się znacząco od siebie. Sąd uznał, że było to niezgodne z przepisami.

Zdaniem sądu, nie można wykluczyć, że zapewnienia osób pokrzywdzonych, które rozpoznały oskarżonych po głosie, są szczere, jednak w Polsce obowiązuje zasada domniemania niewinności. Dlatego też z powodu braku profesjonalności ze strony śledczych, dowodu tego nie można uznać za stuprocentowy, a każdą wątpliwość trzeba przełożyć na korzyść oskarżonego. Pozostałe materiały zebrane przez prokuraturę w trakcie śledztwa, również nie wskazują na winę oskarżonych. Są to jedynie poszlaki, na podstawie których można wnioskować, iż oskarżeni przebywali w Polsce w czasie kiedy dochodziło do napadów, jednak nic więcej.

Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura nie wyklucza odwołania. Z kolei obrona zastanawia się nad złożeniem wniosku o zadośćuczynienie za czas, jaki zatrzymani spędzili w areszcie.

(fot. policja)

56 komentarzy

  1. A czy ktoś pomyślał że mogą być niewinni. A nie widzę tam gościa co jednym ciosem powala dorosłego faceta

  2. Kto moderuje to forum? Tego typu komentarze nawołujące do zabijania powinny być natychmiast usuwane!

  3. jeszcze parę takich numerów i bandyci będą dostawać odszkodowanie za bezpodstawne zatrzymanie . Ukraiński bandzior jest dla naszych władz najlepszym przyjacielem

  4. Komandorze Sheppard (N7), to się stało z Tobą, po serii Mass Effect?

  5. To pokrzywdzonych przynajmniej zamknąć za bezpodstawne oskarżenia i rasizm to się następnym razem zastanowią zanim wezwą policję.

  6. Jak nazywa sie przedstawiciel kasty sedziowskiej, ktory wypuszcza akich bandytow na wolnosc??

  7. Ostatni człowiek rasy białej

    Nie od dziś wiadomo że największy bandytyzm jest w sądach.

Z kraju