Podłączała butlę do kuchenki. Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wybuchu gazu (zdjęcia)
18:45 25-05-2021
We wtorek około godziny 14:30 służby ratunkowe zostały zaalarmowane o wybuchu gazu na terenie ogródków działkowych przy ul. Rąblowskiej w Lublinie. Na miejscu interweniowała straż pożarna, zespół ratownictwa medycznego oraz policja.
Jak się okazało, w jednej z altanek kobieta podłączała do kuchenki małą butlę turystyczną. W pewnym momencie pojawiły się płomienie. Jak wyjaśniał nam st. kpt. Andrzej Szacoń z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie, ostatecznie sam wybuch nie został potwierdzony, w budynku nie było też żadnych zniszczeń.
Kobietą zajęli się ratownicy medyczni. Doznała ona niegroźnych poparzeń. Opatrzono ją na miejscu, nie było potrzeby jej hospitalizacji.
(fot. lublin112)
Niezwykle interesujące zdarzenie. Niedługo przeczytamy o spalonym kotlecie.
Do VanPit,w jakim celu ta aluzja.Nie ma przymusu wchodzenia na 112 i czytania.
Niezły syf robią ci działkowicze 🙂
Tylko naparstek i igłę powinna obsługiwać , myślała źe jest ” złota rączka” to tylko Ja potrafię podłączyć i załoźyć spodnie przez głowę.
Jedna z tych zamożnych wierząco-praktykujących dzielnic katolickiego Lublina.
Maniek, a ciebie co popie…liło ?!
Co ma piernik do wiatraka, a grzebanie w działkowej grządce do wiary jaka wyznaje grzebiący/ca ???
Najgorszy ogród działkowy w Lublinie. Syf i obora. Przyjeżdżają z rana moherki i ładują wszystko pod kontenery, czy można czy nie. Najpierw nasadzą drzew i krzaczorów a później nie ma jak się tego pozbyć i walą wszystko pod śmietniki.
Myślisz, że jakby zamiast zapałek używała zapalniczki to by sie nie poparzyła ???
Ja tu dostrzegam inny problem – na dziesięć spustów zamknięte bramy i furtki ogródków działkowych. od zawartej bramy panowie ratownicy i strażacy dymali z buta do miejsca domniemanego wybuchu.
Gdyby się naprawdę paliło, waliło, czy ktoś by stękał ostatkiem sił, czas dotarcia na miejsce służb pomocowych byłby może na tyle wydłużony, że np. ten stękający wydałby ostatnie tchnienie, zanim by ratownika zobaczył.
Tak jest też na ROD „Miłek” przy ul. Nałęczowskiej, niektóre z działek położone są ok. kilometra od zamkniętej na solidne kłódki bramy. już wyobrażam sobie jak ratownicy wezwani do kogoś z zawałem przeskakują przez nią z noszami, a potem świńskim truchtem drą zelówki pod górką np. 700-800 metrów.
Pojemniki na śmieci stoją, ale niektórzy wolą śmieci wyrzucać po swojemu. Obok. Obora.