Dziadek nie poznał wnuka i odebrał z przedszkola obce dziecko. Chłopca szukało kilkudziesięciu policjantów
17:45 09-03-2021 | Autor: redakcja

W miniony piątek o godzinie 14.40 policjanci z Lubartowa zostali zaalarmowani o zaginięciu kilkuletniego chłopca z jednego z przedszkoli na terenie miasta. Kiedy dziadek przyszedł odebrać wnuka z placówki okazało się, że 4-latka nie ma. Pracownicy przekazali mu, że został on odebrany przez… innego dziadka.
Natychmiast ruszyły zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Oprócz funkcjonariuszy z Lubartowa, zaangażowano w nie policjantów z oddziału prewencji z Lublina, a także przewodnika z psem tropiącym. Sprawdzono też zapisy kamer monitoringu umieszczonych w przedszkolu. Rzeczywiście widać było na nich starszego mężczyznę, który wziął chłopca za rękę i niebawem wyszli na zewnątrz.
W międzyczasie w placówce zorientowano się, że najprawdopodobniej doszło do fatalnej pomyłki. Pozostało bowiem nieodebrane jedno z dzieci, również chłopiec. Co więcej, obaj z nich byli podobnie ubrani, mają też podobne imiona. Co więcej przyjaźnią się, jak też wzajemnie się odwiedzają i znają członków swoich rodzin. Szybko ustalono więc adres zamieszkania dziecka i na miejsce udali się policjanci.
Zastali tam 80-letniego mężczyznę, który jak wyjaśniał, właśnie się zorientował, że odebrał nie swojego wnuka i miał dzwonić w tej sprawie do przedszkola. Tymczasem chłopiec zdążył już zjeść zupę i obejrzeć bajkę. Po ponad godzinie od wyjścia z przedszkola z „dziadkiem” był już w objęciach swojej mamy. Teraz sprawą zajmują się policjanci. Sprawdzają, czy poprzez działania przedszkolanki nie doszło do stworzenia zagrożenia dla życia lub zdrowia chłopca.
(fot. pixabay.com – zdjęcie ilustracyjne)
Wnuczek oszukany metodą na dziadka xD
To najlepszy komentarz tutaj 😉
????
Komentarz roku!
Ale to nie wina dziadka tylko osoby która wydała dziecko nie sprawdzając komu ! Dziadek może nie widział dawno dziecka ,wielkie mi co .
A jaka nauczycielka wychowania przedszkolnego ot tak daje dziecko na „słowo” obcej osobie? Powinna być specjalna lista osób upoważnionych do odbioru dziecka z przedszkola.
Jedyny fakt który ją usprawiedliwia to wszędobylskie maseczki poprzez które człowiek nie jest w stanie rozpoznać nawet znajomego.
to, że ktoś ma maseczkę, nie usprawiedliwia akurat niczego. w banku jak pójdę w maseczce, dadzą mi na ciebie kredyt? no chyba nie…
weryfikacja powinna być tym większa, a nie że maseczki ją usprawiedliwiają!
Kiedyś w przedszkolu mojego syna przetestowałem czy osoba niebędąca na liście odbierze dziecko: bez jakichkolwiek problemów…
ale własnie ten dziadek był na liście w przedszkolu…bo wielokrotnie odbierał wnuka…tym razem mu się pomyliło
U nas jest lista osób upoważnionych z nr dowodów osobistych. Rano trzeba uprzedzić, że ktoś inny odbiera inaczej nie wydają. A tutaj mógł sobie przyjść jakiś pedofil i wybrać dziecko. Powinni opiekunkę zwolnić i pociągnąć o straty moralne. Jak by ktoś tak moje odebrał nie zostawiła bym tego tak.
No proszę . To jest najlepszy przykład co to jest Lubartów. I teraz pomyśleć że takim ludziom zamaniła się komunikacja miejska. Normalnie masakra .
A Ty niby skąd ???
„Co więcej, obaj z nich byli podobnie ubrani, mają też podobne imiona.”
Dziadek: A Zbyszek i Zbigniew to to samo imię? Bo wczoraj na obiedzie był Zbyszek, a dziś Zbigniewa odebrałem.
Babcia: To samo.
Ojtam ojtam, rano by i tak przyprowadził więc co za różnica. A rak na poważnie współczuję i rodzicom i wychowawcom
A dziadek powien dostać nagrodę za opiekę za nakarmienie brzdaca i umilenie czasu:-)
Dla przedszkolanki to nie była obca osoba, bo przecież przychodziła po wnuka tylko tyle, że wnuki się dziadkowi pomyliły. Po drugie znali się więc dziecko uznało, że idzie w odwiedziny do znajomych.
Czy ta pani już sprzedaje w mięsnym, czy nadal będzie wydawać dzieci przypadkowym osobom?