Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Dyrektor szpitala szukał oszczędności kosztem ratownictwa medycznego. Wzburzyło to ratowników i mieszkańców

Nie będzie zmian w lubartowskim pogotowiu. Dziś odbyły się rozmowy w tej sprawie. Pomysł dotyczący zmniejszenia obsady ambulansów do dwóch osób został wycofany.

O niezwykle trudnej sytuacji finansowej szpitala w Lubartowie wiadomo od dawna. Jak wynika z ostatniej kontroli, jaka została przeprowadzona na zlecenie organu nadzorującego placówkę, czyli Starostwa Powiatowego w Lubartowie, zobowiązania szpitala wynoszą już ponad 86 mln zł i wciąż rosną. To sprawiło, iż pojawiły się problemy z regulowaniem zobowiązań wobec kontrahentów, a nawet odprowadzaniem za pracowników składek do ZUS-u.

Dyrekcja placówki stara się szukać oszczędności gdzie się tylko da. Ostatni pomysł dotyczył zmniejszenia obsady karetek pogotowia. Obecnie zespoły ratownictwa medycznego jeżdżą w trzyosobowym składzie. Przed kilkoma dniami ratownicy dowiedzieli się, że od pierwszego marca w ambulansach będą po dwie osoby.

Wywołało to spore wzburzenie, gdyż o ile w dużych miastach tego typu rozwiązanie nie stanowi większego problemu, tak w terenie może nawet doprowadzić do zagrożenia życia pacjentów.

– Przepisy dopuszczają dwuosobowe zespoły, co więcej jest to od lat stosowane. Jednak pod uwagę należy wziąć specyfikę terenu. Rozwiązanie to sprawdza się w dużych miastach, gdzie jeździ wiele zespołów i w razie potrzeby w kilka minut na pomoc może przyjechać kolejny ambulans. Tymczasem powiat lubartowski jest tak rozciągnięty, że na pomoc byśmy musieli czekać nawet i pół godziny. A to stanowi już zagrożenie dla pacjentów – wskazują nam ratownicy.

Kolejna sprawa to fakt, iż na terenie powiatu lubartowskiego stacjonują tylko cztery ambulanse: dwa w Lubartowie i po jednym w Ostrowie Lubelskim i Kocku. A zdarzeń, w tym poważnych, nie brakuje. W takich sytuacjach, zanim dotrze pomoc, dwuosobowa załoga sobie po prostu ze wszystkim nie poradzi. Już obecnie, w poważnych zdarzeniach, często pomoc ratownikom niosą strażacy. Tu wskazali na wypadek z udziałem motocyklisty, jaki miał miejsce w powiecie radzyńskim, na który przyjechała właśnie dwuosobowa załoga. Ratownicy prowadzili resuscytację krążeniowo-oddechową motocyklisty, nie mogli też czekać na przyjazd do pomocy innej załogi, więc za kierownicę ambulansu wsiadł strażak i tak pojechali do szpitala. Jednak nie zawsze strażacy są na miejscu.

Ratownicy medyczni mieli też za złe dyrekcji szpitala, że szuka ona oszczędności w jednostce, która akurat przynosi spory dochód. Również mieszkańcy, kiedy dowiedzieli się o pomyśle wskazywali, że tego typu rozwiązanie przyniesie więcej szkód niż pożytku.

W związku z tym dziś zorganizowane zostało spotkanie, w którym wzięli udział ratownicy medyczni oraz władze powiatu lubartowskiego. W jego trakcie ratownicy wskazali zagrożenia wynikające z wprowadzenia zmian, jak też przeprowadzili niewielki eksperyment. Mianowicie zabrali ze sobą sprzęt, jaki jest niezbędny w trakcie prowadzenia większości akcji ratunkowych. Mowa o aparaturze medycznej oraz plecaku mieszczącym środki farmakologiczne i szereg sprzętu. Starosta Tomasz Marzęda owszem zdołał to przenieść, jednak z noszami nie był już w stanie sobie poradzić. Za ratownikami stanął zaś wicestarosta Jacek Pożarowszczyk, który przyznał, że sam nie tak dawno musiał pomagać ratownikom w przetransportowaniu pacjenta do karetki. Przy czym jej załoga stanowiła trzy osoby.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się po myśli ratowników medycznych. Zawarte zostało porozumienie, na mocy którego żadnych zmian nie będzie. Ratownicy podkreślają, że zespoły dalej będą trzyosobowe, a to wszystko dzięki temu, że rozmawiali z kompetentnymi osobami, które są w stanie zrozumieć problem.

(fot. SP ZOZ Lubartów/zdjęcie ilustracyjne)

15 komentarzy

  1. Zespoły 2 osobowe ale tylko w karetkach podstawowych , w specjalistycznych zgodnie z ustawą musi być 3 ratowników -o tym jakoś nikt nie wspomina?( w Lubartowie są dwie podstawowe i dwie specjalistyczne).
    I bywa tak , że trzech ratowników jedzie do dziecka z gorączką .

  2. Tam od lat jest burdel. Gdy miałem 13 lat i niefortunnie skręciłem kostkę to w tamtejszym szpitalu lekarka czepiała się mnie czy nie mam zaliczenia w szkole lub sprawdzianu bo według niej symulowałem. Na koniec kazała mi tylko okładać nogę lodem, co nie pomogło i dopiero w Lublinie mi tę nogę poskładali. Tych wszystkich lekarzy co nie chcą pomóc pacjentom powinni zamykać w więzieniach bo to absurdalne że lekarze nie chcą leczyć pacjentów.

  3. W tym zespole który jest , ten szpital powinien być już dawno zamknięty. Z byle powodu wysyłają do Lublina . Izba przyjęć praktycznie nie istnieje . Z osobą z agresywnym rakiem, chodzilo o udrożnienie sondy zostaliśmy wysłani do Lublina co pielegniarka zrobiła w 3 min

Z kraju