Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Drogowcy zapowiadają budowę odcinkowych pomiarów prędkości na drogach ekspresowych i autostradach

Na drogach ekspresowych i autostradach, w miejscach gdzie lawinowo wzrasta skala przekroczeń dopuszczalnych prędkości, oraz są one ekstremalne, zapowiedziano montaż urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości. Na początek wskazano trzy lokalizacje.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że przy drogach ekspresowych i autostradach znajdują się specjalne urządzenia, które oprócz warunków atmosferycznych, monitorują także ruch pojazdów. Czujniki są w stanie określić nie tylko temperaturę powietrza i nawierzchni, lecz także liczbę pojazdów oraz ich rodzaj. Do tego system pokazuje sytuacje krytyczne, czyli np. wykrywa zakłócenia w ruchu oraz może wskazać, z jaką prędkością poruszają się pojazdy.

To właśnie dane z tych urządzeń wskazują, że coraz więcej kierowców zaczyna traktować tego typu trasy jak tory wyścigowe. Przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad jako przykład dają odcinek drogi ekspresowej S3 między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem. Tam w jednym z punktów pomiarowych urządzenie wykazało, że ponad 70 proc. kierujących przekroczyło dozwoloną prędkość. Stacje te notują też setki kierowców, którzy poruszają się z prędkością powyżej 200 km/h. Jest to odsetek wszystkich pojazdów, jednak wypadek przy tak dużej prędkości praktycznie zawsze kończy się tragicznie w skutkach.

Drogowcy tłumaczą, że jest to skrajna nieodpowiedzialność i narażanie życia swojego, a przede wszystkim innych uczestników ruchu. Przy takich prędkościach bardzo łatwo doprowadzić do katastrofy i śmierci niewinnych osób. A zgodnie z kodeksem karnym, ten kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

W ubiegłym roku na drogach krajowych doszło do 5600 wypadków drogowych, na skutek których śmierć poniosło blisko 1000 osób, a 7110 zostało rannych Dekadę wcześniej na sieci dróg administrowanych przez GDDKiA odnotowano 8589 wypadków, blisko 1500 ofiar i 12 000 rannych. Trzeba jednak podkreślić, że przez ostatnie 10 lat sieć dróg szybkiego ruchu zwiększyła się prawie trzykrotnie. Obecnie mamy ponad 4 tys. dróg szybkiego ruchu, a w 2010 roku było ich niespełna 1,5 tys. km. Co ciekawe w 2019 r. ponad 70 proc. wypadków odnotowano na suchej i równej nawierzchni. Ofiary tych zdarzeń stanowią blisko 69 proc. wszystkich zabitych w wypadkach.

Dlatego też, z uwagi na lawinowo wzrastającą skalę przekroczeń dopuszczalnych prędkości na tego typu trasach, opracowywany jest system przeciwdziałania drogowym wykroczeniom. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w ramach współpracy z Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego chce, aby na drogach, gdzie zjawisko to najbardziej narasta, oraz notowane są ekstremalne przekroczenia prędkości, zamontowano urządzenia rejestrujące wykroczenia kierowców. W tym przypadku, ze względu na bezpieczeństwo, aby kierowcy gwałtownie nie hamowali przed fotoradarami, a za nimi ponowie przyspieszali, w grę wchodzi odcinkowy pomiar prędkości. Na początek na jego lokalizację zaproponowano m.in. odcinki dróg ekspresowych S2 i S8 w Warszawie oraz autostradę A1 między Tuszynem i Częstochową. Niewykluczone, że w późniejszym czasie wskazane będą kolejne miejsca, gdzie tego typu urządzenia powinny zostać zamontowane.

(fot. GDDKiA)

27 komentarzy

  1. czy poprawi to bezpieczeństwo, gdy na drogach nadal będą kierowcy z magnesem na tacho i pi**y, których „oślepia słońce” nawet gdy jadą na północ?

  2. Ja bym raczej proponował zwiększyć mandaty za kolizje.
    Jak ktoś jedzie za szybko to najwyżej zapłaci za to mandat, albo pojedzie i nic nikomu się nie stanie. Ale zapłaci sam za to co zrobił.
    Ale nie rozumiem, jak ktoś powoduje kolizję (i to bez względu na prędkość), rozwala komuś samochód, robi komuś kłopot, naraża na uszczerbek na zdrowiu, który czasem wychodzi dopiero po latach, dochodzą koszty szkód infrastruktury drogowej, praca policji, często straży pożarnej – i dostaje za to tylko 500 mandatu.
    Wiem, że część tych kosztów pochodzi z różnego typu naszych składek, ubezpieczeń, itd. , ale na nie wszyscy się składamy, czyli wszyscy płacimy za to, że ktoś powoduje kolizje.

  3. Żeby tylko nie było jak w Łuszczowie, w drodze nad jeziora.
    Zobaczą „odcinkowy pomiar” i nagle jadą 20-30 poniżej przepisów.
    Inna sprawa, że jak ustawię tempomat na 140 na ekspresówce, to rzadziej wyprzedzam inne osobówki, niż jestem wyprzedzany.

  4. To ile już tych osób zginęło na eskach że trzeba taki nadzór wprowadzac? Przyczyną wypadków nie jest tylko prędkość. Zobaczcie jak źle są zaprojektowane i wykonane drogi to ile jest tam zdarzeń np stasin przed budową sygnalizacji na 747. Na eskach jest bardzo mało wypadków na ilość aut tamtędy jadących i przede wszystkim oddzielone są pasy ruchu że nie można wyprzedzać pchając się na czołówkę. Bezsens te pomiary. Tylko kasa.

  5. Kolejny paradoks drogowy. Buduje się po to autostrady by wprowadzać na nich ograniczenia. Niby mialo być lepiej i szybciej, a będzie wolniej i gorzej.

  6. A co z przepisami dla rowerzystów ?? POwinny być kary po 1000zł za jazdę po chodniku !!

Z kraju