Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Broniąc honoru pijanej córki, wbiła partnerowi noż w plecy. Przekroczyła granice obrony koniecznej

Groził jej nawet dożywotni pobyt w więzieniu, sędzia uznał jednak, że nie chciała zabić swojego konkubenta a działała jedynie w obronie koniecznej. Ta jednak była niewspółmierna do zagrożenia.

W czwartek, przed Sądem Okręgowym w Lublinie zakończył się proces Salomei Ż., oskarżonej o usiłowanie zabójstwa swojego partnera i spowodowanie u niego zagrażającego życiu uszczerbku na zdrowiu. Sprawa ma swój początek w maju 2017 roku, kiedy to pogotowie ratunkowe zostało powiadomione o rannym mężczyźnie znajdującym się na terenie jednej z posesji w miejscowości Lasy koło Kraśnika. Kiedy ratownicy medyczni zauważyli na jego ciele rany kłute, na miejsce wezwana została od razu policja.

Ranny Andrzej C. przebywał u swojego sąsiada, jednak ten nie miał nic wspólnego z jego obrażeniami. Zanim mężczyzna został zabrany do szpitala, zdążył przekazać funkcjonariuszom, że urządziła go tak jego konkubina. Jak ustalono w trakcie śledztwa, mężczyzna wraz z 60-letnią Salomeą Ż. od kilkunastu lat tworzyli parę i wspólnie mieszkali. Notorycznie spożywali też razem alkohol. W maju 2017 roku przeprowadziła się do nich dorosła córka kobiety. Ona również zaczęła uczestniczyć w libacjach. W dniu 15 maja, jak zwykle od samego rana, we trójkę spożywali alkohol. Po kilkugodzinnej libacji udali się spać.

Jak twierdziła w trakcie przesłuchania Salomea Ż., kiedy się obudziła, dostrzegła konkubenta skradającego się na kolanach do pokoju jej córki. Miał on podejść do łóżka, na którym spała kobieta i zacząć się do niej dobierać. Włożył rękę pod jej bieliznę i dotykał intymnych części ciała. 60-latka poleciła mu, aby zostawił jej córkę w spokoju, Andrzej C. jednak nie reagował.

Następnie miało dojść do szarpaniny, po czym zdenerwowana Salomea Ż. udała się do kuchni, złapała za leżący tam nóż do obierania ziemniaków i dwukrotnie zaatakowała nim konkubenta. Przy drugim ciosie, zadanym w klatkę piersiową, 14-cm ostrze wygięło się, dzięki czemu mężczyzna przeżył. Wtedy też zdołał uciec i schronić się u sąsiada. W momencie zatrzymywania przez policję, 60-latka miała blisko 2 promile alkoholu w organizmie. Jak wyjaśniała później w sądzie, jej córka była tak pijana, że nie reagowała na to, co robił z nią jej konkubent. Zapewniała jednocześnie, że mężczyzna od dawna napastował jej córkę a nad nią samą, się znęcał. Andrzej C. zaprzeczył oskarżeniom wyjaśniając, że niewiele pamięta z tego dnia. Zarzekał się jednocześnie, że nigdy nie tknął córki swojej konkubiny.

Sędzia Arkadiusz Śmiech uznał dzisiaj Salomeę Ż. za winną zarzucanego jej czynu. Przyznał, że oskarżona działała w obronie córki, jednak z przekroczeniem granic obrony koniecznej.

– Obrona konieczna wynikała stąd, że do działania oskarżoną sprowokował sam pokrzywdzony, który zmierzał do odbycia wbrew woli córki oskarżonej stosunku cielesnego. Odpierając ten bezprawny zamach oskarżona chwyciła nóż dwukrotnie godząc pokrzywdzonego w klatkę piersiową i plecy – wyjaśniał sędzia.

Kobieta usłyszała najniższy wyrok z możliwych. Groziło jej nawet dożywocie, jednak została skazana na dwa lata i 8 miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.

(fot. archiwum)

6 komentarzy

  1. Romantyczna historyjka.

  2. I ja się popłakałem
    Pijana matka broniła honoru pijane do nieprzytomności córki przed pijanym konkurentem.

  3. 60 letnia Salomea do niczego już się nie nadawała , co innego jej córka , Andrzej już wcześniej zakosztował tego owocu i mu posmakował , Salomea nie powinna się wtrącać , córce to się przecież podobało , na dobieranie zareagowała rozsunięciem nóg i pojękiwaniem – tak pisało w akcie

  4. Patologia się sama eliminuje.

  5. Sąd wyajśnił, że nie było czego bronić:)

  6. Wieśniaczka w gumofilcach na szpileczkach

    Dwa lata i 8 miesięcy… pewnie całości nie odsiedzi, wyjdzie wcześniej za tzw. dobre sprawowanie, ale jednak jakiś czas jej partner z jej córkę będą mieć wolną chatę… na libacje i bzykanie.
    Może się okazać, że szanowna Matka Polka nie ma dokąd wrócić, więc może powiększyć grono kraśnickich bezdomnych. Czy ją córka obroni przed tym ciężkim losem?

Z kraju