150 tys. złotych strat po pożarze budynku gospodarczego (zdjęcia)
11:11 05-11-2021
Do pożaru doszło w piątek około godziny 3:30 w Sporniaku w powiecie lubelskim. Strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze budynku gospodarczego na jednej z posesji. Po przybyciu pierwszych zastępów na miejsce zastano budynek w całości objęty ogniem.
– Działania strażaków polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz podaniu dwóch prądów wody w natarciu na palącą się stodołę. Działaniem ognia zagrożony był sąsiedni budynek, w związku z czym strażacy prowadzili także działania w jego obronie. Po ugaszeniu pożaru dokładnie sprawdzono teren prowadzenia działań z wykorzystaniem kamery termowizyjnej – relacjonuje st. kpt. Andrzej Szacoń z KM PSP w Lublinie.
Ogień strawił drewniany budynek gospodarczy wraz z wyposażeniem. W wyniku pożaru uszkodzony został dach sąsiedniego budynku. Straty powstałe w wyniku zdarzenia oszacowano wstępnie na 150 tys. zł. Akcja gaśnicza trwała trzy godziny. W działaniach uczestniczyły dwa zastępy z JRG w Bełżycach oraz pięć jednostek ochotniczych straży pożarnych.
(fot. PSP Lublin)
Wstępne straty wywołane ogniem oszacowano na 150 tys. złotych, a czy to jest łączny „rachunek” ze stratami spowodowanymi np. przez samo lanie wody na oślep, nawet tam, gdzie jej nie powinno się jej lać ?
To pokaż jak lać żeby nie nalać tam gdzie nie trzeba, skoro posiadasz taką wiedze prowadź szkolenia a nie marnujesz taki talent komentując.
Nauczyć się i zacząć stosować specjalne, nowoczesne płyny gaśnicze, owszem droższe niz woda (nawet święcona), ale stosowane np. do gaszenia mieszkania, gaszą pożar, ale ni uszkadzają sprzętu elektronicznego nie zagrożone i nie objęte ogniem.
Podam ci przykład: Na lotnisku (na Alasce) podpaliliśmy starego jeepa, a kiedy się już dobrze rozjarał (mowa tu o przedziale silnikowym), podjechała lotniskowa „Cobra” i „chuchnęła” na palący się pojazd wspomnianym płynem. (poczytaj w necie o czym mowa).
Okazało się, że specjalnie leżący na przednim siedzeniu smartfon i zamontowane radio działały, co przy gaszeniu tzw. ciężką pianą (tak jak niedawno zjarany trolejbus MPK), byłyby zniszczone.
Tak tak, wujek walczył z niedźwiedziem, babcia miała wąsy i popijała herbatkę, gasiliśmy czymś tam, gdzieś tam, ale mi konkrety. Tak to może pisać dziecko w podstawówce. Konkrety mistrzu z Alaski. Przede wszystkim to niech ludzie sobie kupią czujniki dymu i gaśnice, żeby móc w porę zareagować, uniknęłoby się dzięki temu sporo nieprzyjemnych sytuacji.
Na chwilę obecną nie ma nic skuteczniejszego od wody, żadnych cudownych środków, które są idealne i nie powodują zniszczeń. A z resztą w omawianym przypadku na zdjęciach, mówimy o pożarze na otwartej przestrzeni gdzie zdjęcia nie są jakiejś dobrej jakości, ale widać dużo materiałów łatwopalnych drewno/deski, które są na zewnątrz i chyba im deszcz nie przeszkadza no ale woda z węży strażacki według ekspertów to już owszem, dodatkowo jest blacha i elementy metalowe, no na prawdę trzeba tu nadzwyczajnych technik gaśniczych.
Józuś zmień taśmę , bo ta Ci się zacieła….
….trochę by się zeszło żeby z alaski straż przyjechała z cudowna pianą…
Janina ty też nie widzisz gdzie a lejesz.
Janinie to leci gdzie popadnie , po udach, po kolanach bo zwieracze nie trzymają .
3 krowy się spaliły, 11 utonęło…
No, Janka, umiesz coś narysować na śniegu żółtym strumieniem? Bo ja to się nawet umiem podpisać.
Mariusz-brawo za trafny komentarz.