Na granicy zatrzymano kamizelki kuloodporne oraz hełmy wojskowe. Kupione w Lublinie jechały na Ukrainę

W miniony weekend na przejściu granicznym z Ukrainą, funkcjonariusze dokonujący kontroli dwóch obywateli Ukrainy, którzy powracali z naszego kraju, ujawnili dużą ilość sprzętu obronnego. Mężczyźni usiłowali przewieść ok. 500 hełmów bojowych wykonanych z kevlaru i 20 kamizelek kuloodpornych. Sprawą od razu zajęła się Prokuratura Rejonowa, jednak z uwagi na poważną wagę całej sprawy, przekazano ją do Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Jak ustaliliśmy, prowadzone jest postępowanie w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek, w chwili obecnej nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. Prokuratorzy sprawdzają dokładnie, czy zatrzymany towar spełnia wymagania i normy wojskowe. Jeżeli okaże się że tak, to wtedy mężczyźni usłyszą zarzuty z art. 33 ustawy o obrocie z zagranicą towarami, technologiami i usługami o znaczeniu strategicznym dla bezpieczeństwa państwa, a także dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa.

O sprawie jako pierwszy poinformował Onet. Jak się okazało, Celnicy zakwestionowali ładunek, stwierdzając, że są to towary wojskowe, na które trzeba mieć zezwolenie. I to właśnie jest teraz weryfikowane. – Jest to sprawa, jakich wcześniej nie mieliśmy. Z uwagi na ilość przewożonych rzeczy i skomplikowaną materię, to jest trudna i z kategorii poważnych” – tłumaczył portalowi Romuald Sitarz z zamojskiej Prokuratury. W ocenie ma zostać zatrudniony biegły, który oceni, czy na wywiezienie za granicę takiego towaru niezbędne jest pozwolenie. Hełmy i kamizelki są obecnie przechowywane w Zosinie jako dowód w sprawie. -Wiadomo, że Ukraińcy mieli kupić towar w Lublinie, na dowód czego prokuratura dysponuje paragonami bądź fakturami – dodał Sitarz. Jeżeli okaże się, że towar nie nosi cech wojskowych, zostanie zwrócony Ukraińcom, gdyż na jego przewóz nie potrzebne są specjalne zezwolenia.

Tymczasem szybko na sprawę zareagowali politycy PiS. Zdaniem posła Stanisława Pięty, wszystkie z zatrzymanych rzeczy należy jak najszybciej oddać Ukraińcom, gdyż w przeciwnym wypadku „Polska będzie oskarżana przez rodziny poległych o przyczynienie się do śmierci ukraińskich żołnierzy”. Twierdzi on, że transport przeznaczony był dla ochotniczych formacji walczących na rzecz utrzymania integralności Ukrainy lub ukraińskiej armii. Wszystko miało służyć do obrony przed Rosją. Prokuratura zaś odpowiada, że sprawa powinna zostać wyjaśniona do końca lipca, wtedy to będzie znana decyzja, co dalej będzie zarówno z zatrzymanymi, jak i z towarem który przewozili.

(fot. Izba Celna – zdjęcie ilustracyjne)
2014-07-04 18:47:18