Sobota, 20 kwietnia 202420/04/2024
690 680 960
690 680 960

Znaleźli skarb monet z czasów króla Jana Kazimierza. Numizmatów było ponad 100

Stowarzyszenie Historyczno-Poszukiwawcze ,,Wolica” po raz kolejny pochwaliło się sukcesem w trakcie poszukiwań przedmiotów sprzed wieków. Tym razem członkom stowarzyszenia udało się znaleźć skarb monet z XVII wieku. Szelągi trafiły już do Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z Delegaturą w Chełmie.

Jak poinformowało Stowarzyszenie Historyczno-Poszukiwawcze „Wolica”, kilka tygodni temu do Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z Delegaturą w Chełmie członkowie stowarzyszenia przekazali skarb monet, w którego skład wchodzą szelągi Króla Jana Kazimierza z lat (1659–1668) w ilości ponad 100 sztuk.

– Większość monet wybito 1666 roku i reprezentują one tzw. Pogoń (czyli wizerunek rycerza z mieczem na koniu). Monety znajdowały się w niewielkim skupisku, kilka z nich znajdowało się w dalszej odległości. Bardzo możliwe, że zostały zgubione łącznie z sakwą, która ze względu na czas zniknęła bezpowrotnie. Na miejscu nie stwierdziliśmy obecności ceramiki ani innych przedmiotów, które mogą sugerować celowe ukrycie. W dwóch emisjach w latach 1659-61 i 1663-66 wybito zgodnie ze sprawozdaniami menniczymi blisko 1 miliard 570 milionów sztuk monet. Do tej ilości należy dodać monety wybite z oryginalnych stempli w oficjalnych mennicach, ale poza rachunkami. Szacuje się wielkość tej nielegalnej emisji na ponad 100 milionów sztuk – relacjonują członkowie Stowarzyszenia.

Jak pokazuje historia boratynki stały się pieniądzem niższych warstw społecznych takich jak chłopi, drobni rzemieślnicy, sklepikarze, karczmarze, żołnierze czy zubożała szlachta. Bardzo często żołnierzom wypłacono żołd boratynkami, co doprowadzało do buntów.

– Mówi się, że emisja tak ogromnej ilości monet doprowadziło do ogromnego kryzysu gospodarczego Rzeczypospolitej. Szelągi funkcjonowały w obiegu 100 lat, a na terenach dzisiejszej wschodniej Polski jest najpopularniejszą monetą odkrywaną przez detektorystów czy archeologów. Wartość tego znaleziska jest oczywiście znikoma, ale sam fakt odkrycia ponad 100 sztuk w jednym miejscu uruchomiło naszą wyobraźnię. Jest to pierwszy skarb monet odkryty przez nasze stowarzyszenie i mamy nadzieję, że nie ostatnie, a kolejne będzie bardziej spektakularne – dodają członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Poszukiwawczego „Wolica”.

Boratynki 

Boratynka (boratynek) – popularna, nieoficjalna nazwa miedzianego szeląga Jana II Kazimierza Wazy, bitego w Rzeczypospolitej w latach 1659–1668. II wojna północna, czyli w Polsce tzw. potop szwedzki, spowodowała poważny kryzys gospodarczy i monetarny w Rzeczypospolitej. Skarb państwa nie był zdolny wywiązać się ze zobowiązań, szczególnie wobec wojska. Ówczesny zarządca mennicy krakowskiej, Tytus Liwiusz Boratini, zaproponował wybicie drobnej monety miedzianej, która miałaby przymusową urzędową wartość srebrnego szeląga, czyli ⅓ grosza polskiego. Sejm zgodził się na ten projekt, mimo że nowy miedziany szeląg nie miał realnej, kruszcowej wartości trzeciej części grosza, czyli 1/90 polskiego złotego (ówcześnie 1 grosz polski = 1/30 złotego polskiego).

Wyznaczony urzędowy limit miedzianych szelągów w kwocie 182 291 złotych polskich w mennicy krakowskiej i 817 708 złp dla Korony oraz 1 miliona złp dla Wielkiego Księstwa w mennicy ujazdowskiej, otwartej w 1659 specjalnie dla bicia nowych szelągów, Boratini nielegalnie przekroczył. Spotkał się za to z zarzutami w 1662, kiedy to Sejm nakazał wstrzymanie bicia boratynek. Jednak trwające nadal kłopoty skarbu spowodowały, że w 1663 emisję wznowiono i rozszerzono również na mennice litewskie, traktując ją jako jedyny możliwy sposób wyjścia z zapaści skarbu i zapłacenia zaległego żołdu.

Z jednego funta (405 gramów) miedzi Boratini bił 300 szelągów wartych urzędowo 100 groszy. 57 groszy dostawał skarb państwa, resztę brał dzierżawca mennicy. Mimo ogromnych zysków Boratini nadal oszukiwał skarb, bijąc również monety poza limitem, nie dzieląc się w ten sposób z państwem. Ciągle mu to zarzucano, aż w 1666 zamknięto ujazdowską mennicę szelągową. Ostatecznie bicia miedzianych szelągów zaprzestano w 1668. Ogromna liczba miedzianych szelągów wprowadzonych do obiegu oraz ich niezbyt wysoka jakość zachęcały fałszerzy. Złapanemu fałszerzowi groziły tortury, obcięcie prawej ręki i przybicie jej na bramie miejskiej oraz śmierć poprzez ścięcie. Perspektywa dużego i łatwego w tym wypadku zysku powodowała jednak, że chętnych do podjęcia ryzyka nie brakowało. Szacuje się, że fałszerstwa stanowiły ok. dziesiątej części emisji, liczącej ogółem ok. 1,8 miliarda monet. Nazywane od nazwiska Boratiniego boratynkami, miedziane szelągi, będące urzędowym fałszerstwem, pomogły wydobyć się skarbowi państwa z długów. Przyczyniły się jednak do pogłębienia chaosu monetarnego w Polsce.

Znaleźli skarb monet z czasów króla Jana Kazimierza. Numizmatów było ponad 100
(fot. Stowarzyszenie Historyczno-Poszukiwawcze ,,Wolica”\dzieje boratynki, źródło-Wikipedia)

21 komentarzy

  1. Co można było wtedy kupić za te miedziaki i ile jest teraz warty ten „skarb” ?

  2. Wiedzący z Lubina

    Monety wybite w miliadrowym nakładzie. Są wszędzie gdzie od XVII wieku stanęła ludzka stopa. Poza tym, że akurat te nie wyglądają na „skarbowe”. Po prostu duża ilość na małym obszarze, ale nie skarb. Wartość materialna znikoma, historyczna wątpliwa, archeologiczna żadna.

  3. Ale skarb, garść Boratynek. Tak zwane śmieci Boratyniego , wojsko nie chciało takiej wypłaty iszucało gdzie popadło. Może za 100 lat bedą coś warte!
    Niech poszukiwacze pochwalą się srebrnymi albo złotymi starymi monetami !!!!

    • Rutusowcu – znam takiego jednego, co „zdybał” złote moniaki i przez wrodzone gadulstwo pochwalił się nimi był…
      Zaprawdę powiadam Ci, błąd uczynił wielki.
      Blisko rok dostawał „zaproszenia” do „jaskini lwów” na Okopowej, a oni tam „gdybali”: „Gdyby pan nie szukał, a gdyby pan nie chciał zagarnąć dla siebie, pan oddał Państwu… itp, itd.
      Po roku umorzyli „gdybanie”, ale za nerwy i stracony na te „wizyty” czas, nikt nawet szeptem nie powiedział: „przepraszam”.

      • Wiem o tym bardzo dokładnie. Za nielegalne boratynki też można mieć kłopoty!!!! Jakby muzea były otwarte dla poszukiwaczy a nie starszemu policją , to nie jeden cenny skarb by tam trafił.

        • Niedorzecznik prasowy

          To nie jest straszenie policją to jest szczucie policji na obywateli w majestacie Prawa.

  4. Henio z fan clubu wzajemnej adoracji

    Te miedziane szelągi, będące urzędowym fałszerstwem, pomogły wydobyć się skarbowi państwa z długów. Przyczyniły się jednak do pogłębienia chaosu monetarnego w Polsce.
    To samo stanie się z ciągle dodrukowanymi bankowymi knotami, będącymi legalną walutą w RP 2023+.

  5. Garść skorodowanych boratynek to ma być skarb?

    • SKARB to jeden z podstawowych typów stanowisk archeologicznych. Określenie to dotyczy wyłącznie ruchomych znalezisk – przedmiotów (co najmniej dwóch), które celowo zostały schowane przez jakąś osobę lub grupę. Obejmuje zespół cennych w danym okresie przedmiotów (np. monet, ozdób), fragmentów surowca (bryłek minerałów, metali), narzędzi lub broni ukrytych jako forma przechowywania majątku (zwykle w czasach zagrożenia najazdami) lub zdeponowanych w celach kultowych.

      • Droga redakcjo kto by się fatygował chować garść Boratynek?! To tak jakby dzisiaj ktoß celowo schował , zakopał woreczek polmosów (aluminiowych nakrętek od butelek wódki) czyli śmieci, tyle warte były w tedy szelągi tzw. boratynki.
        Wiem dzisiaj według chorego prawa naszego , znalezienie na swoim podwórku guzik od kalesonów chłopa z okresu I wojny światowej to zabytek.
        Ci co się interesują historią, poszukiwaniami, archeologią wiedzą że boratynki to żaden skarb!!!!

        • Skarb w tym przypadku na inne znaczenie. Wystarczy się z nim zapoznać od strony archeikogii, a nie własnego wyobrażenia.

          • Żeby redakcja wiedziała ile wiedzy archeologicznej mają poszukiwacze historii , nie jeden archeolog miał by się czego nauczyć i to za darmo!
            Oczywiście nie obrażam archeologów bo w większości to ,,normalni,, fachowcy.
            Co do skarbu, to wykopuje się miedziane podrobione krążki udające jakieś grosze, natomiast prawdziwe skarby chomikują po kątach. Nie pisze o tej konkretnej grupie z tego artykułu ! Pozdrawiam, nic nie mam do redakcji.

      • Droga Redakcjo, przecież tu jest wyraźnie napisane:
        „Bardzo możliwe, że zostały zgubione łącznie z sakwą, która ze względu na czas zniknęła bezpowrotnie. Na miejscu nie stwierdziliśmy obecności ceramiki ani innych przedmiotów, które mogą sugerować celowe ukrycie”. To mocno nie zgadza się z „Określenie to dotyczy wyłącznie ruchomych znalezisk – przedmiotów (co najmniej dwóch), które celowo zostały schowane przez jakąś osobę lub grupę”. Tyle.

        • Prosimy zapoznać się z definicją słowa „skarb” w rozumieniu archeologicznym, a potem prowadzić dyskusję. Pozdrawiamy

  6. Nawet nie wiecie ile lepszych skarbów znajdują się w prywatnych kolekcjach miłośników wykrywaczy metali. Niestety przez chore prawo wiele z nich prędko nie ujrzy światła dziennego, bo za nielegalne znalezienie boratynki grozi więzienie

    • Wieśniaczka w gumofilcach na szpileczkach

      Dodam, że nawet znalezienie czegokolwiek na własnej, dziedziczonej z dziada, pradziada ziemi i nie oddanie tego Państwu, jest nielegalne.
      To jeszcze pokomunistyczne prawo, którego nikt nawet nie ma zamiaru zmienić do dziś.

  7. PiS przez dodruk pieniędzy robi to samo co właściciele ówczesnej mennicy i tyle samo zostanie po rządach PiS-u.

  8. Ciekawe czy przekazali fanty wykopane z okresu zanim powstała Wolica czy może tamte czeka na lepsze czasy ?

Dodaj komentarz

Z kraju