690 680 960

W naszym regionie odkryto ogromną populację zmutowanych raków. Stanowią one ogromne zagrożenie dla ekosystemu (zdjęcia)

Co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osobników inwazyjnego raka marmurkowego znajduje się w Jeziorach Miejskim i Kleszczów koło Ostrowa Lubelskiego. Raki te mogą przyczynić się do zagłady obszarów wodno-błotnych, a w tym masowego ginięcia płazów i gwałtownej degradacji ekosystemów wodnych.

W Jeziorach Miejskim i Kleszczów koło Ostrowa Lubelskiego naukowcy odkryli bardzo dużą ilość raków marmurkowych. W ostatnim czasie miejsca te sprawdzał Rafał Maciaszek, pracownik SGGW w Warszawie, zajmujący się gatunkami obcymi w polskich wodach. Otrzymał on bowiem doniesienia o zaobserwowaniu tego gatunku w obu tych jeziorach. Jak się okazało, doniesienia się potwierdziły. Co więcej, szacuje się, że w obu tych jeziorach znajduje się największa znana populacja raka marmurkowego, którą szacuje się na co najmniej kilkadziesiąt tysięcy osobników.

Jak wyjaśniają specjaliści, tego gatunku nie należy traktować jak innych znanych dotąd inwazyjnych raków, czyli pręgowatego czy sygnałowego. Rak marmurkowy powstał w akwarystyce w wyniku mutacji. Z jednego osobnika można otrzymać kilkaset nowych, przy czym młode już po ok. 2-3 miesiącach same produkują jaja. Do inwazji wystarczy jeden osobnik, ponieważ gatunek ten rozmnaża się dzieworodnie, czyli bez obecności samców. Z tego też powodu naukowcy obawiają się, ze liczba liczba tych raków będzie się zwiększała kilkakrotnie z każdym rokiem.

Co ważne, walka z nimi jest niezwykle trudna. Brak samców u tego gatunku powoduje, że nie można zastosować metod feromonowych czy wprowadzić jako konkurencji genetycznie zmodyfikowanych samców. Rak ten bez większego problemu, konkurencyjnie zniszczy każdy znany gatunek raka występujący w polskich wodach, czyli raka szlachetnego i raka błotnego. Z rakiem marmurkowym nie radzą sobie także drapieżne gatunki ryb występujące w naszych zbiornikach takie jak sum europejski, szczupak, sandacz czy okoń.

Zagrożenia związanego z tym gatunkiem obawiają się władze Poleskiego Parku Narodowego. Wszystko dlatego, że jeziora Miejskie i Kleszczów znajdują się na terenie Parku Krajobrazowego Pojezierze Łęczyńskie, obszarze siedliskowym Natura 2000 Ostoja Parczewska i obszarze ptasim Natura 2000 Lasy Parczewskie i w odległości 14-15 km od granic parku narodowego. Rak marmurkowy jest o tyle specyficznym gatunkiem, że nie żyje tylko w wodzie. Może się bowiem przemieszczać lądem na odległość nawet kilku kilometrów, wykorzystując do przetrwania znajdujące się po drodze nawet niewielkie kałuże. Do tego kopie nory, dzięki czemu jest w stanie także przetrwać okresową suszę.

Jak wyjaśnia Jarosław Szymański, dyrektor Poleskiego Parku Narodowego, służby Parku wyrażają swoje zaniepokojenie związane z postępującą ekspansją inwazyjnego raka marmurkowego. Brak reakcji ze strony człowieka spowoduje, że rak marmurkowy przyczyni się do zagłady obszarów wodno-błotnych a w tym masowego ginięcia płazów, gwałtownej degradacji ekosystemów wodnych oraz do zanikania zbiorników wodnych. Służby parku apelują również do turystów, aby w przypadku zauważenia tego typu raka od razu zgłosić ten fakt pracownikom parku. W miarę możliwości można też raka takiego odłowić i dostarczyć do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt w Starym Załuczu lub Ośrodka Dydaktyczno-Administracyjnego w Urszulinie gdzie znajduje się dyrekcja Parku.

Natomiast informacje o raku marmurkowym spoza terenu Poleskiego Parku Narodowego proszę przekazywać do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. Głównymi cechami charakterystycznymi raka marmurkowego jest marmurkowe ubarwienie przeważnie zielono-brązowe z kremowymi plamami, brak grzbietu wzdłuż środka dzioba, pomarańczowe końce szczypiec, oraz to, że wewnętrzne krawędzie zamkniętych szczypiec nie przylegają do siebie szczelnie.

(fot. PPN/Fundacja Epicrates)

37 komentarzy

  1. A da się to zjeść? przygotować jakoś na smacznie??

  2. A to nie jest zaraźliwe? Bo czeka nas SEKSMISJA.

  3. Niech przyjadą chińczycy to śladu nie będzie po rakach. Hahaha.

  4. jak to rozgryzc?glowny cel zamyslu to przesuniecie wedkarzy na zbiorniki komercyjne gdzie sa ryby ,tylko za lowienie i ryby trzeba zaplacic o wiele wiecej niz kosztuje karta wedkarska na caly rok.wedkarz na takim zbiorniku dostaje rachunek w ktorym jest vat i SP sie cieszy i wlasciciel…coz,wole 5 razy w roku pojechac nad czyste,polodowcowe jezioro gdzies tam wsrod suwalskich wsi nalowic sie do bolu…chociaz i tam czasami sie zdarzy ze nie bierze ale jak juz bierze to zlowienie paru szczupakow 60+ w godzine nie stanowi problemu.liny po 1,5- 3kg,leszcze 2kg nie stanowia sensacji …tylko trzeba wiedziec gdzie sa ich miejsca ,necic pare dni i sie polowi.wiele lubelskich jezior zostalo zniszczonych przez zarybienie koluchem a na miejskim jest go w brod.na suwalszczyznie go nie znaja.tam tego g…nie ma.to wlasnie tam jest jeszcze raj dla wedkarzy…jeszcze a poki co tam jest coraz lepiej z rybami.co do leszczy-tam gdzie jezdze srednia waga tej ryby to 0,9kg a nad zalewem?kto tam lowi to chyba wie .leszcz to ryba lubiaca gleboka wode a nie 2,5m.

  5. A jaki to ma związek z tymi rakami ?

  6. „Raki te mogą przyczynić się do zagłady obszarów wodno-błotnych” zadam pytanie, w jaki sposób??? Spowodują, że nie będzie opadów? Zmienią strukturę glebową na danym obszarze? Rozumiem, że mogą zniszczyć rodzime gatunki. W danych GDOŚ nie ma nic nt ZAGŁADY. Przenoszą choroby, które atakują rodzime gatunki, są roślinożerne.

  7. Da się to jeść ???

Kursy walut

  • USD 4.33zł -0.5%
  • GBP 5.3242zł -0.23%
  • EUR 4.6816zł -0.09%
  • CHF 4.7205zł -0.62%

Polub nas