Trwają przygotowania do II Międzynarodowego Pikniku Lotniczego „Lotnicze Depułtycze”. Rozmowa z organizatorem, Damianem Majsakiem
11:19 26-02-2017 | Autor: redakcja
Tegoroczna edycja Pikniku Lotniczego Lotnicze Depułtycze przygotowywana jest z jeszcze większym rozmachem, niż ta ubiegłoroczna. Wszystko po to, aby publiczność wychodząc z imprezy była przekonana, że przyjazd do Depułtycz był dobrą decyzją, a spędzony tam weekend, nie był czasem straconym. W tym roku na pewno zobaczymy znane i cenione grupy zarówno rekonstrukcyjne, jak i akrobacyjne, do tego więcej niż w ubiegłym roku samolotów i pirotechniki. O przygotowaniach do czerwcowej imprezy rozmawiamy z organizatorem, Damianem Majsakiem z KAGERO Publishing.
Przed nami II Międzynarodowy Piknik Lotniczy LOTNICZE DEPUŁTYCZE. Zanim zapytam Cię o to co przed nami, chciałbym dowiedzieć się, jak to się wszystko zaczęło.
LOTNICZE DEPUŁTYCZE mają szczęście do ludzi z pasją, do ludzi życzliwych, przedsiębiorczych, dla których zorganizowanie takiego wydarzenia i zlokalizowanie go w tak pięknym i wyjątkowym miejscu było niepowtarzalną przygodą. Mają też szczęście do wspaniałej publiczności, dzięki której możemy rozmawiać o kolejnej i mam nadzieję następnych edycjach Pikniku. A jak się to wszystko zaczęło? Trudno powiedzieć gdzie jest początek. Interesuję się lotnictwem od dziecka, może to jest ten początek. Może początkiem jest moje pierwsze czasopismo wydane w 1991r. pod nazwą AIR SHOW. A może pierwsze pokazy lotnicze na jakich byłem w Świdniku w 1993r. Może pierwsza „Góraszka” a może ostatnia „Góraszka”? Na piknik lotniczy w Góraszce oglądać Spitfirey i Mustangi jeździłem z moją dziewczyną, obecną żoną Joanną. To był nasz rytuał, święto, na które czekaliśmy cały długi rok. Zawsze w towarzystwie przyjaciół jeździliśmy posłuchać pana Tadeusza Sznuka, jego opowieści o lotnikach i samolotach.
Pamiętam jak tam kiedyś przyjechałem w kiepskim nastroju, moja firma przeżywała duży kryzys. Zastanawiałem się nad przyszłością i brakowało mi optymizmu. Wszedłem na teren dla publiczności i usłyszałem spokojny głos Pana Tadeusza Sznuka. W niebo wzbijały się Zliny 52 Red Bull Flyight Team prowadzone przez Radosława Machową przy dźwiękach pięknego utworu Walking in the Air (The Snowman). Czarne myśli nagle gdzieś odeszły, a do zakończenia imprezy miałem w głowie nowy plan marketingowy, który rozwiązywał wszystkie moje problemy. Walking in the Air stał się moim hymnem. Zawsze w ciężkich chwilach wsłuchiwałem się w ten utwór. Zawsze kojarzył mi się z piknikiem w Góraszce aż do zeszłego roku, kiedy wybrzmiał z pełną mocą w Depułtyczach. Nie mogłem sobie odmówić tego prezentu na 25 lecie swojej działalności. Tę muzykę wybrałem do pokazu grupy Cellfast a teraz oni nie wyobrażają sobie latać przy innej.
Wszyscy wiedzą, że obchodziliśmy 15 lecie Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie. Czyżby nam coś umknęło?
Nic specjalnego. Zwyczajne 25 lat ciężkiej pracy typowego polskiego przedsiębiorcy. Jednak wspomnienie Góraszki kiedy w złym nastroju usłyszałem po raz pierwszy „Walking in the Air” i słuchanie go w Depułtyczach wśród wspaniałych ludzi, którzy mi zaufali, pomogli a także ze świadomością, że po wielu latach jeżdżenia na pokazy lotnicze samotnie znowu jestem na nich razem z Asią i moimi córeczkami było niezapomnianym przeżyciem. Na niebie grupa Cellfast, z głośników Walking in the Air a gdzieś obok zamyślona i chyba trochę wzruszona Radoslava Machowa, która opuściła jakiś czas temu Red Bulla i występuje teraz w składzie Pterodactyl Flyight. Brakowało tylko Tadeusza Sznuka, ale może w tym roku będę miał zaszczyt z nim współpracować. Mam nadzieję, że ten utwór stanie się hymnem naszego Pikniku. W każdym razie w tym roku ponownie go zagramy i może ktoś tak jak kiedyś ja pod jego wpływem stworzy, wielki plan na swoją przyszłość…
Lotnisk takich jak Góraszka i Depułtycze Królewskie jest wiele, dlaczego właśnie tutaj mamy takie show?
W 2015 roku poznałem pana profesora Józefa Zająca, ówczesnego rektora i założyciela PWSZ w Chełmie. Spotkaliśmy się na opłatku w Siennicy Różanej. Można powiedzieć, że to jest ten początek pikniku LOTNICZE DEPUŁTYCZE. Tam przy wspólnym stole, gdy rozmawialiśmy trochę o Polsce przyszła mi do głowy ta nazwa i cała koncepcja Pikniku. Ale zanim trafiłem do profesora Zająca spotkałem Jerzego Jabłonkę, pozytywnego, mądrego i niezwykle życzliwego człowieka. Mówiłem mu, co chciałbym zorganizować, opowiedziałem mu o potrzebie promowania Lubelszczyzny poprzez lotnictwo, gdyż polski przemysł lotniczy narodził się właśnie na Lubelszczyźnie, dokładnie w Lublinie i Białej Podlaskiej. Jerzy nie tylko polecił mi lotnisko w Chełmie i Uczelnię ale też dopilnował abym tam pojechał. Pojechałem, popatrzyłem na malowniczo położone lotnisko i pomyślałem, że często bezskutecznie szukamy czegoś gdzieś daleko a wystarczy czasami rozejrzeć się uważnie wokół siebie, blisko. Wiedziałem, że to jest TO MIEJSCE. Moje miejsce.
Zaczęliście rozmawiać z profesorem o możliwościach współpracy i zorganizowaliście konferencję Piloci Lubelszczyzny w Bitwie o Anglię.
Tak, dokładnie w 75 rocznicę Bitwy o Anglię. Uczelnia wspaniale się do tego przygotowała i otoczyła nas, całkiem sporą grupkę zapaleńców, miłośników historii, wielką gościnnością. Dziękuję również, że lublin112 nam w tym dniu towarzyszył. Na konferencji opowiedzieliśmy m.in. o Antonim Ostowiczu, pilocie z Rożdżałowa, który chodził do szkół w Chełmie, walczył we wrześniu 1939 a następnie w Bitwie o Anglię. Poległ w niej jako pierwszy Polak. Mówiliśmy też o Stanisławie Skalskim, największym asie polskiego lotnictwa, który związany był z Chełmem. Znałem Pana Generała osobiście i wspominam go jako niezwykle ciepłego, życzliwego i mądrego człowieka. Do dziś pamiętam jego przenikliwy wzrok i przyjacielski, wręcz ojcowski uśmiech.
A później był Rożdżałów i odsłonięcie pamiątkowej tablicy.
Tak, to była piękna uroczystość zorganizowana przez wójta Gminy Chełm pana Wiesława Kociubę. Trochę pomogliśmy w tej uroczystości organizując przelot Iskier i zapraszając z pomyślnym skutkiem ambasadora Wielkiej Brytanii. W wydarzeniu uczestniczyły też władze PWSZ w Chełmie. Przychylność Uczelni i Gminy Chełm stworzyły klimat do rozmów o ambitnym przedsięwzięciu promocyjnym. Profesor Zając i profesor Tofil są głodni nowych wyzwań i chcieliby wciąż robić coś co przysłuży się lokalnej społeczności. Dali mi zielone światło na zorganizowania pikniku lotniczego, który od samego początku pomyślany był jako duże wydarzenie.
Wszystko układało się po Twojej myśli?
Oczywiście, że nie. Na takie wydarzenia trzeba pieniędzy a wokół nikt ich nie miał. Wiele firm z okolic nawet nie chciało podejmować tematu jakiejkolwiek współpracy czy wsparcia finansowego. Jeśli pojawiały się jakieś propozycje to wynajęcia za 300 zł stoiska z watą cukrową. Zawiązaliśmy z NAVCOM SYSTEMS konsorcjum i dopiero wówczas prace ruszyły pełną parą. Resztę już wszyscy znają….
Co zatem czeka nas podczas II edycji Pikniku?
Przede wszystkim czeka nas oryginalna i widowiskowa promocja Chełmszczyzny i Lubelszczyzny. Mamy nareszcie ewent o ogólnopolskim zasięgu, piękny, spektakularny, oparty na historii, tradycji i odwołujący się do najważniejszych wartości jakimi są poświęcenie dla kraju w czasie wojny i w czasie pokoju, szacunek do narodowych symboli a zarazem do takich wartości jak miłość i rodzina. Spędzamy czas na terenie Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, do której młodzież może przyjeżdżać aby oglądać laboratoria, uczestniczyć w wykładach, ale która też powinna słuchać lekcji o tym jak wizja i marzenie jednego człowieka, może się urzeczywistnić i służyć dobru wspólnemu. Cała stuletnia historia lotnictwa zaczyna się od takiego marzenia. To przepiękne lotnisko PWSZ też jest naszym wspólnym dobrem, które podczas pikniku wykorzystujemy do rodzinnego biesiadowania, obcowania z lotnictwem i historią jak i promowania Chełma, Gminy Chełm i firm z naszego regionu. Mam wielką nadzieję, że tym razem będziemy mieli możliwość pochwalić się przed radiosłuchaczami i telewidzami naszymi przedsiębiorcami, naszą zieloną, czystą, cichą Chełmszczyzną, wymarzonym miejscem na ciekawe spędzanie wolnego czasu ale także miejscem, które ma ofertę dla ludzi przedsiębiorczych. Ja jestem dowodem na to, że taką ofertę, duch współpracy, otwartość i pomoc tutaj znajdzie każdy, kto nie boi się ryzyka i pracy.
Z Damianem Majsakiem z KAGERO Publishing, producentem i organizatorem Międzynarodowego Pikniku Lotniczego Lotnicze Depułtycze rozmawiał Paweł Pietraś.
Niebawem opublikujemy drugą cześć rozmowy, z której poznacie więcej szczegółów dotyczących imprezy, która już pierwsza edycja przyciągnęła tysiące osób nie tylko z Lubelszczyzny, lecz również z innych części kraju. Piknik lotniczy okazał się sukcesem, i jak zapewniają organizatorzy, każda jego kolejna edycja będzie jeszcze lepsza od poprzedniej.
(fot. Krzysztof Wiśniewski)
2017-02-26 10:55:27
Kiedy ta impreza jest planowana?
Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz!
Byłem rok temu, sielsko, dużo ludzi ale jednocześnie kameralnie i spokojnie, stare maszyny w powietrzu a w tle błękitne niebo z zielenią płyty lotniska i muzyka… pęknie. Już tak spokojnie nie będzie pewnie…