Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Stado dzików wbiegło pod koła volkswagena. Wszystko nagrała policyjna kamera

Niewielka prędkość oraz dobry refleks kierowcy sprawiły, że zderzenie ze stadem dzików nie zakończyło się wypadkiem. Pojazd również nie został mocno uszkodzony.

Wszystko wydarzyło się przed w miniony piątek koło Lubartowa.Kilka minut po godzinie 20 mieszkaniec powiatu lubartowskiego jechał swoim volkswagenem do Lubartowa. Na wysokości miejscowości Nowodwór-Piaski z pobocza drogi wybiegło stado dzików.

Doszło do zderzenia ze zwierzętami. Z uwagi iż prędkość samochodu nie była wysoka, zaś kierowca szybko zareagował, nikomu nic się nie stało. Zwierzęta uciekły, a samochód doznał jedynie niewielkiej usterki, która została naprawiona na miejscu.

Całe zdarzenie nagrała kamera zamontowana w policyjnym radiowozie, który jechał tuż za volkswagenem.

(wideo – policja)
2017-09-05 14:18:09

8 komentarzy

  1. był już na celowniku,ale dziki wszystko sp***********

  2. Pampalini łowca zwierzą

    Można uniknąć zderzenia z dziką zwierzyną, można. Tylko nie trzeba zap******ć tam gdzie są znaki ostrzegające i w terenie zalesionym.

    • Niedawno jeździłem po zalesionym Podlasiu nocą i wiem, że to łatwo mówić ale jak nie wiadomo skąd nagle wyskoczy pędzące zwierze to nawet przy normalnej prędkości czasu na reakcję nie ma. Chyba, że Pampalini jedzie furmanką.

      • Jest za dużo dzikiej zwierzyny, lasy nie są oddzielone siatką od drogi, zbliża się zima, więc niestety zwierzęta można spotkać wszędzie. Ja jechałem kilka lat temu 40 km/h na takowym ograniczeniu, początek terenu zabudowanego, wysoko zarośnięte pobocze i sarenka niewiele wyższa od trawy pasąca się po prawej strony. Wyskoczyła przed maską, nie było miejsca na reakcję. Dwa reflektory, atrapa, zderzak i lekko zagięta maska. Można sobie w internetach gadać, że niska prędkość pozwala uniknąć zderzenia. Czasami można, ale nie jest to regułą. Napewno da się zminimalizować straty.

  3. haha dziki wygrał z psem

  4. Najgorzej, że w przypadku powstania szkody później nie ma od kogo żądać odszkodowania. Lasy nie, myśliwi nie, właściciel drogi nie. Wiejski kowboj Zbyszek Z. wraz z PJK za to powinni się wziąć a nie za odszkodowania od Niemców.
    Chyba, że Jasio Szyszko dostał zadanie wybić wszystkie zagrożenia ale na razie zaczął od drzew bo nie uciekają.

    • I tu się kolego/koleżanko trochę mylisz. Odpowiedzialność w takiej sytuacji za kolizję spoczywa na zarządcy drogi. Ale nie bez powodu przy drodze stoją takie słupki z żółtymi tablicami z narysowana sarną (może się z nimi spotkałeś). Są to znaki drogowe ostrzegające przed dzikimi zwierzętami. Nie stoją tam dla zabawy. I jeśli w obrębie oddziaływania tego znaku dojdzie do kolizji to kierowca ponosi odpowiedzialność, a nie zarządca. Natomiast myśliwi odpowiadają w przypadku gdy do kolizji doszło np poprzez wypłoszenie podczas polowania zwierzyny w kierunku drogi w wyniku czego wbiegła komuś pod koła. Wszystko jest jasno określone w przepisach. Oczywiście nie da się wszystkich sytuacji wrzucić do jednego worka ale są tacy co nocą przez las lecą ile fabryka dała. Bo pusto, prosto, bo się da (chyba najbliższy dla Lublina przykład to droga przez las zemborzycki).

  5. A dlaczego dziki nie dostały mandatu za spowodowanie zagrożenia na drodze?

Z kraju