Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Śledztwo w sprawie tej willi w Kazimierzu Dolnym trwało sześć lat. Sprawdzano, czy należała ona do byłego prezydenta

Sprawa tzw. Willi Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym toczy się już 16 lat. Właśnie zapadła decyzja o umorzeniu kolejnego śledztwa, które prowadzone było od 2016 roku. Wszystko z powodu „braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu”.

W środę Prokuratura Regionalna w Katowicach poinformowała o umorzeniu postępowania w sprawie tzw. Willi Kwaśniewskich w Kazimierzy Dolnym. Śledztwo dotyczące majątku byłej pary prezydenckiej wszczęto po ujawnieniu tzw. taśm Oleksego, czyli nagrań rozmów byłego premiera Józefa Oleksego z właścicielem Bartimpeksu, znanym biznesmenem Aleksandrem Gudzowatym. Wtedy to Oleksy wspomniał o zakupie przez Aleksandra Kwaśniewskiego nieruchomości w Kazimierzu Dolnym.

Treść rozmowy ujawnili ochroniarze przedsiębiorcy. W jej trakcie Oleksy powiedział do Gudzowatego, że Kwaśniewscy kupili w Kazimierzu całe wzgórze, dodając, iż nie wie na kogo była przeprowadzona transakcja, jednak z pewnością nie na nikogo z pary prezydenckiej. Wszystko z uwagi na ogromną wartość nieruchomości. Dodał też, że „choćby nie wiem jak się naharował, to nie uzbiera tyle, ile potrzeba na zalegalizowane tego” wskazując, iż Aleksander Kwaśniewski zawsze miał być krętaczem.

Po pewnym czasie Józef Oleksy wycofał się z tych słów i za nie przeprosił. Jednak powołane w 2006 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne postanowiło wrócić do tej sprawy. Billingi wskazywały bowiem, że była właścicielka nieruchomości często rozmawiała z Jolantą Kwaśniewską. Przyznała też, że sprzedała willę Markowi Michałowskiemu, ówczesnemu prezesowi Budimexu, który był przyjacielem Kwaśniewskich. Para prezydencka też często przebywała w willi w Kazimierzu Dolnym. To wszystko, zdaniem CBA, miało wyraźnie potwierdzać słowa Oleksego.

Sprawą zajęli się agenci. Starali się oni udowodnić, że Kwaśniewscy kupili dom od Marii J. na tzw. słupa. Wszystko dlatego, iż nie byliby w stanie udowodnić legalnego pochodzenia tak dużych pieniędzy. Zadaniem zdobycia dowodów zajął się słynny „agent Tomek”. Zaprzyjaźnił się on z synem byłej właścicielki willi, jednak pomimo starań, nie udało mu się zdobyć nic, co by mogło obciążyć parę prezydencką. Wtedy CBA wdrożyło plan „B”, czyli zakup kontrolowany, który jednak również się nie powiódł. W 2010 roku sprawę umorzono.

Jednak w 2016 roku prokuratura przypomniała sobie o sprawie i śledztwo ruszyło od nowa. Kwaśniewscy nie ukrywali, że dobrze znają się z Marią J., gościli też u niej w trakcie świąt. Kiedy więc ta zapytała, czy nie znają kogoś, kto byłby zainteresowany zakupem jej domu, wspomnieli o tym znajomym, w tym właśnie Markowi Michałowskiemu, który zainteresował się nieruchomością.

Śledztwo było prowadzone pod kątem dwóch czynów. Pierwszy dotyczył przestępstw z Kodeksu karnego skarbowego – chodziło o uchylanie się przez Kwaśniewskich od opodatkowania w 2005 i 2006 r. od podatku dochodowego od osób fizycznych, nieujawnienie podmiotu i podstawy opodatkowania oraz zatajenia prawdy w składanych deklaracjach co do źródeł uzyskania przychodów w kwocie 1,5 mln zł i tym samym doprowadzenie do uszczupleń podatkowych na łączną kwotę 600 tys. zł. Drugi dotyczył podejmowania od 2005 do 2009 r. w Warszawie, Kazimierzu Dolnym i innych miejscach działań, w celu uzyskania korzyści majątkowych, polegających na przekazaniu Marii J. łącznej kwoty 1,5 mln zł na zakup willi w Kazimierzu Dolnym w związku z uchylaniem się od opodatkowania, a także podejmowania czynności w celu dalszego ukrywania prawdziwego źródła pochodzenia tych środków.

Postępowanie było kilkukrotnie przedłużane, aż ostatecznie właśnie postanowiono je zakończyć. Jak wyjaśnia Agnieszka Wichary z Prokuratury Regionalnej w Katowicach nie znaleziono żadnych dowodów na to, by Kwaśniewscy byli właścicielami nieruchomości w Kazimierzu Dolnym. To samo dotyczy posiadania przez byłą parę prezydencką nielegalnego majątku. Tym samym wydana została prawomocna decyzja o umorzeniu postępowania.

(fot. polsatnews)

27 komentarzy

  1. działania operacyjne związane ze śledztwem w tej sprawie pochłonęły blisko 6mln zł ale o tym nikt nie chce powiedzieć…. no ale twardy elektorat lubi płacić za fanaberie rządzących…

  2. Sondy nie dadzą ukarać swoich.

    • „Jak wyjaśnia Agnieszka Wichary z PROKURATURY Regionalnej w Katowicach nie znaleziono żadnych dowodów…”

    • Wyborca jedynej opcji yntelygentów się odezwał w swoim stylu. „Sondy” nie ukarzą, bo prokuratura (wiadomo czyja) nie znalazła dowodów. Brawo panie Z, za wysoką skuteczność – w trwonieniu czasu wymiaru sprawiedliwości i pieniędzy podatników.

Z kraju