Obraz, o którym głośno było w całym kraju, okazał się falsyfikatem
20:09 27-10-2018
Wstępne opinie specjalisty wskazują, że zarekwirowany na początku września na przejściu granicznym w Hrebennem obraz z podpisem Marca Chagalla jest falsyfikatem. Płótno znaleźli celnicy podczas rutynowej kontroli skody, którą wjeżdżał do Polski 51-letni obywatel Ukrainy. Malowidło leżało na tylnym siedzeniu pojazdu, przykryte kurtką. Od razu wywołało spore poruszenie.
– Dzieło, namalowane na płótnie o wymiarach 59 na 29 cm, przedstawia postać trzymającą latawiec w kształcie twarzy na kolorowym tle. Z dużym prawdopodobieństwem to obraz Marca Chagalla, na co wskazują podpisy. Na awersie, w prawym dolnym rogu widnieje podpis „Marc Chagall”. Z kolei rewers sygnowany jest napisem „Chagall” – informowała Marta Szpakowska z Izby Administracji Skarbowej w Lublinie.
Mężczyzna wyjaśniał celnikom, że jest właścicielem obrazu, zaś dzieło jest darowizną, jaką otrzymał od ojca. Co więcej przedstawił na to dokumenty. Głównym problemem 51-latka był jednak fakt, że w przypadku przewożenia przez granicę dzieł sztuki, istnieje obowiązek zgłoszenia ich do odprawy, a także przedłożenie do ewentualnego oclenia. W tym przypadku mężczyzna nie dokonał formalności, więc obraz został zarekwirowany.
Celnicy od początku wyjaśniali, że gdyby obraz okazał się autentyczny, byłoby to niewątpliwie jedno z najbardziej spektakularnych ujawnień ostatnich lat. Płótno trafiło więc do szafy pancernej i rozpoczęło się poszukiwanie odpowiedniego eksperta, który mógłby potwierdzić autentyczność obrazu. Istniały obawy, że może to nie być prostą sprawą i potrwa sporo czasu.
Ponieważ tak cenne dzieło należało umieścić w odpowiednich warunkach, zapewniających m.in. odpowiednią temperaturę czy wilgotność, czas grał ważną rolę. Okazało się jednak, że daleko nie trzeba było szukać, gdyż znawcę znaleziono w naszym regionie, dokładnie w Zamościu. Zadania podjął się dr Piotr Kondraciuk, historyk sztuki i zastępca dyrektora Muzeum Zamojskiego.
Przy współpracy ze specjalistami z Izraela udało się ustalić, że obraz najprawdopodobniej nie jest dziełem słynnego malarza. Obecnie prowadzone są dodatkowe konsultacje, których celem jest uzyskanie całkowitej pewności co do braku autentyczności obrazu. Ukrainiec, który go przewoził, zapłacił 800 zł na poczet kary i został zwolniony.
(fot. IAS)
Dziwny ten świat… nieważne, czy obraz ładny, czy brzydki, najważniejsze, kto namalował. Jeśli okaże się, że Chagall, wszyscy będą zachwycać się obrazem i podziwiać kunszt artysty. Jeśli nie Chagall, natychmiast wszyscy stracą zainteresowanie, a być może komuś nawet przyjdzie do głowy go zniszczyć jako „falsyfikat”.
Bo ładne obrazy kupuje się żeby powiesić w salonie, a oryginalne – żeby sprzedać z zyskiem za parę lat.
Dlatego żydki już tam łżą że to podróbka. Oszukać goja to nie grzech.
Czyli to oryginal i trafi w żydowskie łapy.
Specjaliści z usraela… I wszystko jasne.
Obraz piekny, falsyfikat czy oryginał mógłby wisieć u mnie w domu
Eksperci „Ten obraz jest absolutnie falsyfikatem, a tak przy okazji, to chętnie kupimy za dziesięć szekli.”
A kiedy Ukrainiec odzyska swoją własność?
to ile teraz cenią za to dzieło?
Redakcjo! A co to jest SZEFA pancerna? ??