Młody mężczyzna leżał z rowerem na poboczu drogi. Uratował go policjant
11:00 25-07-2017
W minioną niedzielę, w czasie wolnym od służby, naczelnik Wydziału Prewencji KPP w Lubartowie podinsp. Jacek Mioduchowski jechał samochodem droga krajową nr 19. Podczas wjeżdżania na obwodnicę Kocka, na wysokości miejscowości Wólka Rozwadowska, zauważył leżącego na poboczu młodego mężczyznę i rower.
– Policjant natychmiast zainteresował się losem leżącego, obawiał się, że mogło stać się coś niedobrego. Przeczucie nie zawiodło policjanta. Młody cyklista był nieprzytomny, jednak oddychał i nie miał widocznych obrażeń. Nic też nie wskazywało aby był pijany. Z pomocą przypadkowych cyklistów udzielił pomocy młodzieńcowi i wezwał zespół ratownictwa medycznego – relacjonuje zdarzenie mł. asp. Grzegorz Paśnik z lubartowskiej Policji.
Jak się okazało cyklista był wycieńczony i miał objawy odwodnienia. Ratownicy ocenili stan 24-latka jako poważny i zagrażający życiu.
– 24-latek z województwa mazowieckiego tego dnia przyjechał rowerem nad jezioro Firlej. Po krótkim pobycie w drodze powrotnej zaczął słabnąć. Chciał odpocząć na poboczu drogi i wtedy stracił przytomność. Nie wiadomo jak długo leżał. Mimo, że tą trasą przejeżdżają ogromne ilości samochodów nikt nie zainteresował się losem mężczyzny. Pomocy udzielił mu dopiero policjant – dodaje mł. asp. Grzegorz Paśnik.
2017-07-25 10:46:37
(fot. ilustr. lublin112.pl)
Tak trzymać. Brawo panie podinspektorze.
Wszyscy, którzy tamtędy przejeżdżali powinni się pożegnać z prawem zajdy, oraz odpowiadać za nie udzielenie pomocy.
Dobrze, że leżał poza drogą (w rowie), bo kilku kierujących by po nim jeszcze przejechało. Paniusie zapatrzone w telefon nie zauważyłyby (albo byłyby przekonane, że można przejechać po rannym człowieku, bo to one mają pierwszeństwo na jezdni), a kilku z pośród „krótko-nóżkich” specjalnie by przejechało po pedalarzu.
tzn. poza jezdnią – leżał przecież na części drogi
Dobrze, że rodacy (nie uchodźcy) go nawet nie okradli. Ani z roweru, ani z pieniędzy.
Z odwodnieniem na rowerze nie ma żartów – paskudne doświadczenie. Ale swoją drogą to od jeziora Firlej do obwodnicy Kocka jest raptem 10 km, więc trochę za wcześnie na takie dramaty.
Od końca czytałeś? Z mazowieckiego przyjechał tym rowerem…
…nad jezioro. Zakładam, że będąc tamże nie fedrował w kopalni. W niedzielę jakoś specjalnie gorąco nie było, więc ta agonia po 10 km to trochę dziwaczne.
czy wy nie potraficie czytać ze zrozumieniem…od pojechał nad Firlej i właśnie wracał po krótkim odpoczynku…więc może zrobił nawet 70,80km…
Kleofas, a może przyjechał z mazowieckiego zrobił rundę w koło jeziora i wracał od razu? Nie wiadomo ile km zrobił…
Jak jakiś policjant/strażak/ratownik medyczny po służbie udzieli potrzebującemu pomocy to zaraz media się rozpisują jaki to z niego bohater, ale jak każdego dnia wielu cywili udziela pomocy potrzebującym to media milczą. Trochę to dziwne….
Chodzi o to, że na drodze z takim natężeniem ruchu nikt mu nie pomógł tylko dopiero ten człowiek się zainteresował który okazał się policjantem…
Widziałem już tylu pijanych „odpoczywających” obok swoich rowerów leżących przy nich, że i tym razem nie zatrzymałbym się.
Przewróciło się niech leży – byłe taka piosenka. pamiętacie?
Szacunek dla tego policjanta