Czwartek, 02 maja 202402/05/2024
690 680 960
690 680 960

Autobusy nie przyjeżdżają, pasażerowie spóźniają się do pracy i piszą skargi (List od czytelniczki)

Autobus, który znajduje się w rozkładzie i nie przyjeżdża, jest dużym problemem, zwłaszcza dla śpieszących się do pracy. Taka sytuacja przydarza się nagminnie w przypadku linii nr 15.

101 komentarzy

  1. Pieszy pasażer

    Mówiąc szczerze, od pewnego czasu również i ja mam do MPK sporo pretensji i zastrzeżeń. Mieszkam w tym mieście od urodzenia i mam styczność z komunikacją od swoich najmłodszych lat. Niektórych zapewne to zszokuje, ale kiedy jeździło się właśnie tymi starymi gratami, to było dobrze. Pół życia przejeździłem Ikarusami i starymi Jelczami, i nigdy nie musiałem się zastanawiać gdzie jest ten autobus, a awaria zdarzyła się raptem raz i to prywatnemu. Śmierdziało ropą, było głośno, wszystko w tych autobusach latało, włącznie z szybami w oknach, ale było sprawnie i generalnie bezproblemowo. Za to po ostatnich zmianach wszystko jest nie tak jak być powinno. Jeżdżą jak chcą, a pasażerów mają w nosie. Linią 39 już nie jeżdżę od dobrych dwóch miesięcy, bo na początku jej kursowania z Lipniaka autobus, który miał być na moim przystanku o 8:10/8:12 przyjeżdżał prawie 8:25, a z osiedla Górki nie ma innego numeru o podobnej godzinie, którym da się dojechać na Politechnikę. Sytuacja powtarzała się kilkakrotnie, jak jest teraz nie wiem, bo już nie jeżdżę 39, zostałem zmuszony do jazdy wcześniejszym autobusem. Zresztą w ogóle osiedle Górki od zawsze jest zaniedbywane przez MPK, nowe linie porobili, trakcję trolejbusową położyli, ale osiedle Górki, a już zwłaszcza pętla na Widoku nic na tym nie zyskało. Dojazd spod wspomnianej już Politechniki to chwilami podobne kuriozum, bo na autobus zamiast pięciu minut przychodzi nieraz czekać nawet 40. W rozkładach zdaje się też miały być rewolucyjne zmiany, a rewolucyjne są jak dotąd tylko ceny biletów. Efekt? Dzięki Bogu, że jest ciepło, chodzę piechotą, bo szkoda na nich nerwów.
    Pragnę też przy okazji pozdrowić wszystkich tych, na których skargi i zażalenia nie mają żadnego wpływu – jeden z kierowców MPK w maju połamał mojej babci nogę, przycinając ją drzwiami, bo tak strasznie mu się spieszyło i to bynajmniej nie z powodu opóźnienia. Noga do tej pory jest złamana i nie chce się zrosnąć, że nie wspomnę ile przez to jest cierpienia. A więc tym samym serdecznie dziękuję całemu MPK, bo jeżdżę z wami już tylko wtedy, kiedy naprawdę nie mam innego wyjścia. Pozdrawiam też wszystkich tych, których oburzają podobne do mojego komentarze – nikt nie nakłania was do czytania i odpowiadania.

    • No właśnie, jak nie pasuje, to na piechotę! Wtedy bezpiecznie , bez czekania, bez problemów!