Piątek, 19 kwietnia 202419/04/2024
690 680 960
690 680 960

Rusza proces w sprawie zastrzelenia 16-latka w Kluczkowicach. Sprawcy grozi nawet dożywocie

Podjechał pod sad, wyciągnął broń myśliwską, następnie strzelił. Kiedy usłyszał krzyki, uciekł. Po zatrzymaniu nie przyznał się do winy. Zapewnia, iż sądził, że pomiędzy drzewami znajduje się dzik. Zabił 16-latka.

W czwartek, przed Sądem Okręgowym w Lublinie, rozpocznie się proces Marcina B. oraz Dariusza Ch., którzy odpowiedzą za zastrzelenie nastolatka oraz nieudzielenie pomocy. Chodzi o głośną sprawę z 1 listopada ub. roku, kiedy to w szkolnym sadzie w Kluczkowicach zginął 16-latek z Kazachstanu.

Feralnego dnia trzech nastolatków mieszkających w miejscowym internacie poszło do sadu na jabłka. W pewnym momencie w pobliżu zatrzymał się samochód, z którego padł strzał. Kula ugodziła jednego z chłopaków. Imanali N. przewrócił się, zaś towarzyszący mu koledzy zaczęli krzyczeć. Wtedy auto odjechało.

Poszkodowany miał uszkodzoną nerkę, wątrobę, płuca i twarz. Pomimo przeprowadzonej akcji reanimacyjnej, jego życia nie udało się uratować. Niebawem policjanci zatrzymali Dariusza Ch. Posiadał on legalnie broń, gdyż był myśliwym, członkiem jednego z kół łowieckich. Jak wyjaśniał, był przekonany, iż celuje do dzika. Nie przyznał się do winy, jednak złożył obszerne wyjaśnienia.

Towarzyszący mu 42-letni Marcin B. początkowo usiłował kryć kolegę, zapewniając, że nie było ich w tej okolicy. Ostatecznie jednak wobec zgromadzonych dowodów wyjawił prawdę. Przed sądem odpowie za nieudzielenie pomocy rannemu chłopcu, jak też za utrudnianie postępowania. Chodzi o pomaganie sprawcy zabójstwa, poprzez przede wszystkim uzgadnianie wersji zdarzeń nie odpowiadającej faktycznemu przebiegowi.

Dariuszowi Ch. zarzucono, że działając z naruszeniem warunków dopuszczalności polowania i bez dokładnego rozpoznania zwierzyny, oddał strzał z broni myśliwskiej w kierunku 16-latka, w wyniku czego spowodował u niego obrażenia ciała, które skutkowały śmiercią. Co więcej, śledczy w chwili oddania strzału miał przewidywać i godzić się na to, że obrany przez niego cel może być człowiekiem.

Mężczyźnie grozi do 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie. Marcin B. może trafić za kratki na maksymalnie 5 lat.

(fot. archiwum)

28 komentarzy

  1. Dlatego po nocy nie chodzi się po krzakach na czworakach.

  2. Ten wypadek był fatalnym zbiegiem okoliczności ale już bezkarność osób pełniących kiedyś lub obecnie funkcje publiczne do takich już nie należy. Pewne grupy społeczne czują się u nas od wielu dziesięcioleci jakby były wyjęte spod prawa i tak się zachowują poprzez kradzieże, jazdę pod wpływem i inne patologie bo wiedzą że koledzy od niesprawiedliwości potraktują ich sprawę łaskawie. Kilkukrotnie mój samochód był dewastowany przez takich byłych lub obecnych funkcjonariuszy, wskazywałem sprawcę ale zawsze umarzano sprawę -, bo jak pan mu udowodnisz”. Konieczna jest reforma wymiaru niesprawiedliwości bo inaczej wschodnie zwyczaje postkomunistyczne będą panowały przez następne pokolenia. Jest wielu mieszkańców tamtych terenów ale tylko niewielu może sobie pozwolić na strzelanie do wszystkiego co się porusza i to o czymś świadczy. Jeżeli wyrok zapadnie w zawiasach to ci sędziowie powinni już składać legitymację i iść garować za „podopiecznego”

Z kraju