Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Protestują przeciwko rzezi dzików. Planują uniemożliwić przeprowadzenie polowań (zdjęcia)

Przed lubelskim ratuszem odbyła się pikieta przeciwko zaplanowanym już na ten weekend masowym polowaniom na dziki. Protestujący zapowiedzieli, że będą się starali uniemożliwić przeprowadzenie odstrzału.

W piątek na placu Łokietka w Lublinie odbyła się pikieta przeciwko masowemu odstrzałowi dzików. Jak już informowaliśmy, na trzy najbliższe weekendy rząd zaplanował polowania, w których odstrzelonych ma zostać ok. 200 tys. dzików. Mają się one odbyć na terenie trzech województw: warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Tłumaczone jest to walką z afrykańskim pomorem świń, ten sposób władze stworzyć tzw. strefę buforową, która podzieli teren, gdzie występuje wirus ASF, od tego, gdzie tej choroby nie ma.

Praktycznie od razu zareagowały liczne środowiska ekologiczne, a nawet sami myśliwi. Chodzi m.in. o fakt, że zabijane miały być nawet ciężarne lochy, na co nie chcą się zgodzić łowczy. Jak tłumaczą, jest to sprzeczne z zasadami sztuki myśliwskiej. Tymczasem minister środowiska Henryk Kowalczyk w trakcie specjalnie zwołanej konferencji wyjaśniał, że nie ma mowy o planach eliminacji dzików. Polowania, choć masowe, mają być tylko realizacją planu łowieckiego. Dodał jednocześnie, że w poprzednich latach odstrzeliwano po ponad 300 tys. dzików, w tym sezonie ma ty być ponad 200 tys. osobników.

Tymczasem uczestnicy dzisiejszej pikiety zaznaczali, że większość specjalistów wskazuje na bezcelowość tego typu działań. Nie tylko nie przyniesie to oczekiwanych rezultatów, lecz również wyrządzi szkody w środowisku. Jak wyjaśniano, dziki mają niezastąpiony wpływ na ekosystem. Ryjąc ściółkę leśną mieszają ją z glebą, co ją użyźnia i przyczynia się do naturalnego rozwoju lasu. Zwierzęta te zjadają też ogromne ilości szkodników: owadów, larw i ich poczwarek. Są też sanitariuszami lasów zjadając padlinę, czym przyczyniają się do ograniczenie rozprzestrzeniania się chorób.

Pikietujący zaznaczali, że dziki nie przenoszą wirusa ASF do gospodarstw, gdyż nie mają żadnego kontaktu ze świniami. Tłumaczono, że choroba roznoszona jest przez ludzi, rolników którzy nie zachowują zasad bioasekuracji jak też przez lekarzy weterynarii, mających ciągły kontakt z chorymi zwierzętami. Przypomniano też raport Najwyższej Izby Kontroli, która w styczniu 2018 wskazała, że aż 74% gospodarstw w Polsce północno-wschodniej nie wprowadziło niezbędnych zabezpieczeń przed dostaniem się na teren ich gospodarstw wirusa ASF.

Przeciwnicy polowań tłumaczyli, że odstrzał będzie też stanowił zagrożenie dla kierowców. Spłoszone zwierzęta mogą wbiegać przed jadące auta i doprowadzać do wypadków. Zapowiedzieli, że będą się starali nie dopuścić do polowań urządzając spacery po lasach, w których zaplanowano akcję. Przedstawiciele ministerstwa środowiska w odpowiedzi na tego typu działania zapowiedziało, że tereny polowań zostaną odpowiednio oznakowane, a wchodzenie do lasu będzie odbywało się na własne ryzyko.

(fot. lublin112)

43 komentarze

  1. Ci co protestują nie mają pojęcia ile szkód dziki robią niszcząc uprawy i naciągając rolnika na ogromne straty.
    Ale taka stara baba co na wsi się urodziła do miasta poszła to teraz ma najwięcej do powiedzenia.
    Były przypadki kiedy to dziki pojawiały się w Lublinie i tam powinny się przenieść na stałe.
    Wtedy może by dopiero ktoś zrozumiał po co te działania są podejmowane.

  2. nie biorą pod uwagę że jak asf zaatakuje całą populację, to same będą wpierdzielać te larwy kleszczy… natura nie lubi próżni, wybije si e w strefie zapowietrzonej, przyjdą te zdrowe z zachodu… a co do myśliwych… oni wolą strzelać kozły, to bardziej opłacalne i dlatego się tego namnożyło, resztę spierdzieliła z ukrainy i białorusi… a jakby te baby po 4 razy w maju kartoszki sadziły to by zmieniły zdanie

  3. miasto inspiracji ma najlepszą drużynę protestujących. Warszawa może sobie pomarzyć. Czekamy na następne występy.

Z kraju