Sobota, 05 października 202405/10/2024
690 680 960
690 680 960

Pracownicy Poczty Polskiej walczą o podwyżki. Rusza referendum, w planach jest strajk generalny

Związki zawodowe w Poczcie Polskiej, w imieniu załogi, walczą o wzrost wynagrodzeń. Dziś ruszyło referendum na ten temat. Dodatkowo nie zgadzają się na redukcję etatów, która ma objąć dziewięć tysięcy osób, czyli 15 procent załogi.

Jedna z najstarszych instytucji w kraju, czyli Poczta Polska stoi nad przepaścią. W ubiegłym roku zanotowała ona 787 mln zł strat. Jak wskazywano, przyczyn takiego stanu jest kilka. Przede wszystkim mowa o cyfrowej rewolucji a tym samym spadku ilości tradycyjnej korespondencji, rosnących kosztach pracowniczych, a także niefortunnych decyzjach byłego zarządu.

Kiedy konkurencyjne firmy rozwijały przyjazne klientom rozwiązania, Poczta Polska otwierała sklep internetowy czy też rozszerzała sprzedaż różnych towarów w swoich placówkach. Głośno było o tym, jak listonoszom przełożeni nakazywali sprzedaż długopisów, zabawek, słodyczy, zniczy a nawet rajstop.

W maju nowy prezes spółki zapowiedział wdrożenie działań, które mają ratować ją przed upadłością. Wśród największych problemów wskazywano na przerost zatrudnienia, gdyż 2/3 wydatków mają stanowić koszty wynagrodzeń. Do tego aż 80 proc. placówek ma być nierentownych. Dlatego w planie znalazły się zwolnienia grupowe, co ma się stać wyjściem dla dalszych działań naprawczych.

Na początek zaczęto ograniczać działalność placówek w postaci skracania godzin ich otwarcia. Zwłaszcza, że jak podkreślano, każdego dnia Poczta Polska generuje średnio nawet dwa miliony złotych strat przez co brakuje jej pieniędzy na bieżącą działalność. Do tego dochodzą ogromne zaległości w opłatach.

Jednak z planami zarządu nie zgadzają się związki zawodowe. Sprzeciwiają się zmniejszeniu liczby czynnych okienek, skróceniu czasu pracy placówek pocztowych oraz rezygnacji z pracy na dwie zmiany. Podkreślają, że nie pozwolą też na zamykanie placówek pocztowych jak też dalszą optymalizację rejonów doręczeń poprzez ich stopniową likwidację. Jednocześnie walczą też o zwiększenie wynagrodzeń.

Wskazują, że 80 proc. pracowników zarabia poniżej minimalnego wynagrodzenia. W połowie maja został przeprowadzony strajk ostrzegawczy. Na dwie godziny część pracowników zaprzestała wykonywania swoich obowiązków. W placówkach nie były przyjmowane ani wydawane przesyłki a listonosze nie roznosili listów i paczek.

Prowadzone od kilku miesięcy rozmowy z zarządem spółki nie przynoszą większych rezultatów, więc związkowcy postanowili zaostrzyć swój protest. Domagają się przede wszystkim wzrostu wynagrodzeń, oraz nie zgadzają się na zwolnienie ponad 9 tysięcy pracowników. Dlatego też planują przeprowadzenie w październiku strajku generalnego. Na razie zorganizowali referendum wewnątrzzakładowe.

Jest ono dobrowolne i skierowane do wszystkich zatrudnionych w spółce. Załoga ma odpowiedzieć na jedno pytanie: „Czy jesteś za wzrostem wynagrodzenia o 1000 złotych brutto?”. Jeśli weźmie w nim udział ponad połowa pracowników, z których większość opowie się za podwyżką, wówczas ruszą przygotowania do strajku.

Tymczasem niedawno władze Poczty Polskiej wyjaśniały, że w obecnej sytuacji, w jakiej znajduje się spółka, nie ma co liczyć na wzrost wynagrodzeń. Zwłaszcza, że w takim zakresie, o jaki wnioskują związkowcy, oznaczałyby koszt miliarda dwustu milionów złotych rocznie. Na na tak ogromny wydatek firma nie posiada środków. Referendum potrwa do końca września.

34 komentarze

  1. Związki zawodowe zawsze niszczą przedsiębiorstwo. Zawsze. Lepiej jest zwolnić 30% załogi. Przetrzymać trudny okres niż nie zwalniać i za pół roku ogłosić upadłość. Akurat w poczcie jest bałagan, poczta ma być pocztą a nie sklepikiem z miętówkami.

  2. jak tal dobrze było za 8 lat rządów PIS to po co podwyżki pewnie dużo powyżej średniej

  3. paradoksalnie te zwolnienia niektórym mogłyby wyjśc na dobre, siedzą i biadolą na niskie zarobki, a ciężko sie ruszyć i coś zmienić, a tak to by mieli motywację do szukania czegoś lepiej płatnego;
    poza tym nie wiem co poczta mogłaby zaoferować, żeby odzyskac klientów, już nie pamiętam kiedy korzystałem z ich usług (od kilku lat paczkomaty, rachunki elektronicznie itd.)

    • Nie wiem do jakiej lepiej płatnej pracy nadaje się ktoś, kto przez kilkanaście lat obsługiwał stempel na pół etatu, bo drugie pół się lenił. Przecież ci ludzie rozsyłają później CV i ktoś je czyta…
      Listonosze faktycznie zasuwają, tylko czy jest z tej pracy jakieś doświadczenie poza ogólnie pojętą kondycją fizyczną?
      Praca niewymagająca kwalifikacji nie będzie lepiej płatna!

      • Nie lenią się. To są urzędnicy pracujący fizycznie. Dlaczego mieliby mieć niższe płace niż inni urzędnicy? Na przykład nic nie robiący samorządowcy biorący wysokie kwoty za nic. Praca urzędnicza daje przewidywalność i stabilizację. Tego brakuje w innych fizycznych zawodach, chociażby w temacie umów o pracę i ubezpieczenia zdrowotnego.

Dodaj komentarz

Z kraju