Ukryli w zabawce dziecka dyktafon. Kiedy odsłuchali nagranie z przedszkola, od razu powiadomili prokuraturę
16:00 07-08-2024 | Autor: redakcja
W ostatnich dniach jeden z lubelskich prawników poinformował nas o niepokojącej sytuacji, do jakiej miało dojść w jednym z niepublicznych przedszkoli w lubelskiej dzielnicy Sławinek. Chodzi o zachowania opiekunki wobec podopiecznych. Przedszkolanka miała bowiem stosować przemoc fizyczną oraz psychiczną wobec dzieci pozostających pod jej opieką.
Wszystko zaczęło się jakiś czas temu, kiedy to rodzice zaczęli zauważać niepokojące zachowania dzieci po powrocie z przedszkola. Oprócz siniaków na ciele pojawiło się także słownictwo, którego, jak podkreślono, z całą pewnością nie nauczyły się w domu rodzinnym. Maluchy nie chciały jednak nic na ten temat powiedzieć.
– Moi Mocodawcy zaniepokojeni otrzymywanymi sygnałami, świadczącymi o tym, że ich pociechom podczas pobytu w przedszkolu może dziać się krzywda, na własną rękę postanowili podjąć kroki celem weryfikacji rzeczywistego zachowania przedszkolanki – wyjaśnia Paweł Dziubiński z Kancelarii Ekspertów Prawa Karnego.
Jeden z rodziców ukrył w ulubionej zabawce swojego dziecka dyktafon. Z zarejestrowanych nagrań ma wynikać, iż wobec dzieci stosowane było agresywne podejście, nie brakowało też krzyków w ich kierunku. Prawnik dodaje, iż dzieci były zastraszane i szantażowane a przedszkolanka przekonywała je, że w domu nie mogą opowiadać o tym, co dzieje się w przedszkolu. Wmawiano im, że jest to tajemnica. Rodzice maluchów skarżą się również na ignorowanie ich próśb dotyczących niepodawania dzieciom słodyczy.
– Przez zachowanie przedszkolanki dzieci stały się wycofane, przestraszone, zaczęły obgryzać paznokcie, moczyć się w nocy, a wyjścia do przedszkola często poprzedzone były histerycznym płaczem – dodaje Paweł Dziubiński
Kiedy sprawa wyszła na jaw, podjęte zostały próby rozmów na ten temat z przedszkolanką, jednak nie przyniosły one jakichkolwiek efektów. W związku z tym, rodzice dzieci zdecydowali się złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. O wszystkim powiadomiono także Kuratorium Oświaty.
Jak ustaliliśmy, prokuratura po zapoznaniu się z nagraniami a także zdjęciami, jakie dostarczyli rodzice, wszczęła w tej sprawie śledztwo. Pracownicy przedszkola przedstawione zostały zarzuty naruszenie nietykalności cielesnej dziecka. Kobieta nie przyznała się do winy. Obecnie cały czas trwają przesłuchania kolejnych rodziców dzieci uczęszczających do tej placówki.
„Kiedy sprawa wyszła na jaw, podjęte zostały próby rozmów na ten temat z przedszkolanką, jednak nie przyniosły one jakichkolwiek efektów. W związku z tym, rodzice dzieci zdecydowali się złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa”
No to jednak nie powiadomili od razu, no ale rozumiem, że wtedy nie brzmi to tak dramatycznie jak w nagłówku.
Bo dziecko pajacu ma tam tez panie które bardzo lubi oraz swoich kolegów i koleżanki. A rodzice jak widać chcieli wpierw normalnie porozmawiać i uświadomic pani że robi źle. Ale jak widać trafili na beton. A najbardziej winna to jest dyrektorka, która w nosie ma co się dzieje. To są zwykle babki przed emeryturą i nie chcą się wychylac bo mają ciepłą posadkę. Zrobia wszystko aby zamieść problemy pod dywan i doczłapać właśnie do emerytury.
Jeżeli ktoś myśli, że np miasto sprawuje nadzór co się tam dzieje to jest w błędzie. Kuratorium działa dopiero jak są skargi.
A takie sytaucje są w każdym przedszkolu. Część kadry jest fajna, spokojna i stabilna emocjonalnie. A część no niestety nigdy nie powinna trafić placówki edukacyjne. Nikt z tym nic nie robi bo pracuje tam juz 10 lat to jej nie wywalą bo co ona potem zrobi. Wiem co mówię, bo miałem doczynienia z 5 czy 6 przedszkolami w ostatnich latach i modus operandi był wszędzie taki sam.
A czy przedszkolanka zgodnie z prawem została poinformowana że będzie nagrywana? Może wytoczyć proces rodzicom.
niech wytoczy proces! a rodzice ją mogą zlinczować pod przedszkolem – będzie po równo – oczywiście jeśli to wszystko to prawda a szczerze w to wierze bo nie raz widziałem jak nieświadome, że są obserwowane „przedszkolanki” poniewierały dziećmi
Nastepny fejbukowy prawnik jak widzę….
uznając logikę ekipy Tuska przede wszystkim trzeba zając się nielegalnym nagrywaniem i zrobić sprawę rodzicom, tak jak ujawnienie przez Błaszczaka sprawy obrony kraju na linii Wisły w razie ataku Rosjan, albo kiedy nagrano ekipę Tuska w Sowa i przyjaciele, tylko nagrywajacy i ujawniający mają problem z prawem
Tata i mama mogą się znęcać a przedszkolanka już nie.
Jeżeli zostałeś obdarzony traumami przez rodziców to możesz udac się do spejalisty. Pomoże ci się z tym uporać i pozbędziesz się swoich demonów.
Dalej posyłajcie dzieci bez nadzoru do instytucji katolickich.
Jeżeli nie masz o czymś pojęcia to dobrze byłoby sie nie udzielać w dyskusji
Bo dziecko pajacu ma tam tez panie które bardzo lubi oraz swoich kolegów i koleżanki. A rodzice jak widać chcieli wpierw normalnie porozmawiać i uświadomic pani że robi źle. Ale jak widać trafili na beton. A najbardziej winna to jest dyrektorka, która w nosie ma co się dzieje. To są zwykle babki przed emeryturą i nie chcą się wychylac bo mają ciepłą posadkę. Zrobia wszystko aby zamieść problemy pod dywan i doczłapać właśnie do emerytury.
Jeżeli ktoś myśli, że np miasto sprawuje nadzór co się tam dzieje to jest w błędzie. Kuratorium działa dopiero jak są skargi.
A takie sytaucje są zapewne w większości przedszkoli w Lubloinie. Część kadry jest fajna, spokojna i stabilna emocjonalnie. A część no niestety nigdy nie powinna trafić do placówki edukacyjne. Są krzyki, złośliwości, szarpanie, hamskie i obcesowe zachowanie, groźby i cięte uwagi. Nikt z tym nic nie robi bo pracuje tam juz 10 lat to jej nie wywalą jej bo co ona potem zrobi. Wiem co mówię, bo miałem doczynienia z 5 czy 6 przedszkolami w ostatnich latach i modus operandi był wszędzie taki sam.
Dyrekcja jest z nadania prezydenta. Za zasługi i staż pracy. Potem nikt tego nie weryfikuje i kontroluje. Chyba, że sprawa jest medialna. Każda dyrektorka chce w spokoju doczłapać do emerytury więc każdą sprawę będzie zamiatac pod dywan byle się tylko nie wychylać.
Powinniście podać numer tej placówki. Przykre to jest ale takie sytuacjie są bardzo częste. Tu pewnie większość kadry jest świetna, ale trafi się taka jedna, dwie, trzy czarne owce. Co zamiast zająć sie dziećmi to sama siedzi w telefonie.
Właśnie jak sprawa nie stanie się medialna to zamiata się pod dywan i nikt z pracowników nie ma prawa o tym mówić i komentować a dyrekcja cieszy się, że nic nie wypłynęło i wszystko świetnie kręci się dalej. Niestety tak się dzieje jak nie wkroczą w taką sprawę osoby „postronne” np Media bo wybaczcie ale z doświadczenia wiem, że takie „nauczycielki” mają „koleżanki” w kuratorium i sprawa po „szczegółowym” zbadani przez kuratorium kończy się i „nauczycielka” wraca do pracy z podniesioną głową, że jest bezkarna!!!
A takie sytaucje są zapewne w większości przedszkoli w Lubloinie. Część kadry jest fajna, spokojna i stabilna emocjonalnie. A część no niestety nigdy nie powinna trafić do placówki edukacyjne. Są krzyki, złośliwości, szarpanie, hamskie i obcesowe zachowanie, groźby i cięte uwagi. Nikt z tym nic nie robi bo pracuje tam juz 10 lat to jej nie wywalą jej bo co ona potem zrobi. Wiem co mówię, bo miałem doczynienia z 5 czy 6 przedszkolami w ostatnich latach i modus operandi był wszędzie taki sam.
Dyrekcja jest z nadania prezydenta. Za zasługi i staż pracy. Potem nikt tego nie weryfikuje i kontroluje. Chyba, że sprawa jest medialna. Każda dyrektorka chce w spokoju doczłapać do emerytury więc każdą sprawę będzie zamiatac pod dywan byle się tylko nie wychylać.
Powinniście podać numer tej placówki. Przykre to jest ale takie sytuacjie są bardzo częste. Tu pewnie większość kadry jest świetna, ale trafi się taka jedna, dwie, trzy czarne owce. Co zamiast zająć sie dziećmi to sama siedzi w telefonie.
Ja w przedszkolu polalem wodą koleżanki i za to przedszkolanka złapała mnie za ucho i naderwała mi kawałek ucha i afery nie było ,jeszcze starzy powiedzieli , że pewnie zasłużyłem ,teraz są fajne,inne delikatne czasy
A moze osoby piszące artykuły zbadały by sprawę dokładniej ? A nie puszczały w internet wiadomości o „wielkiej dramie” nie weryfikując ich? Takich mamy dzisiaj „dziennikarzy”. Gownoburza bo pani nakrzyczała na dziecko. Kiedyś dostawało się pasem od rodziców. Pani biła kijkiem po rękach. Nikt nie robił dramy. Nikt nie pisał o maltretowaniu.