Zastał dziewczynę z obcym mężczyzną, zaatakował go nożem. Sąd uznał, że nie ma mowy o usiłowaniu zabójstwa
19:18 15-01-2019
Przed Sądem Okręgowym w Lublinie zakończył się proces mężczyzny, który odpowiadał za usiłowanie zabójstwa znajomego swojej dziewczyny. Wszystko wydarzyło się w czerwcu ub. roku w jednym z mieszkań w Białej Podlaskiej. Mieszkał w nim Mateusz M. wraz z partnerką. Feralnego dnia kobieta spotkała na ulicy swojego kolegę. Oboje postanowili uczcić spotkanie alkoholem. Udali się do mieszkania, w którym akurat nie było jej chłopaka. Zaczęli pić wódkę, po spożyciu połowy butelki kobieta położyła się spać. Jej kolega zaś usiadł w fotelu i oglądał telewizję. Wtedy wrócił do mieszkania Mateusz M.
Widząc nieznajomego mężczyznę wpadł we wściekłość. Nakazał mu, aby ten natychmiast się wynosił. Daniel S. jednak nie reagował. Wtedy 26-latek wyszedł, aby ochłonąć. Wrócił po dwóch godzinach, jednak nieznajomy wciąż znajdował się w jego mieszkaniu. Znów nie reagował na słowa gospodarza nakazujące mu opuszczenie mieszkania. Dlatego też postanowił pozbyć się go w inny sposób.
Jak ustalili śledczy, Mateusz M. udał się po dwóch kolegów, aby ci pomogli mu w wygonieniu mężczyzny. Plan był taki, aby siłą wyrzucić go z mieszkania. Drzwi były jednak zamknięte, więc 26-latek wyłamał je i od razu rzucił się na Daniela S. W trakcie szamotaniny zadał mu trzy ciosy nożem, wszystkie w klatkę piersiową. Koledzy Mateusza M. widząc co się stało zaczęli go uspokajać, w tym czasie ranny Daniel S. uciekł na zewnątrz. Spotkanych na ulicy przechodniów poprosił o wezwanie karetki.
Następnego dnia policjanci zatrzymali napastnika, gdy ten wrócił do swojego mieszkania. W trakcie przesłuchania w prokuraturze nie przyznał się on do usiłowania zabójstwa. Tłumaczył, że jedynie chciał przestraszyć swojego rywala, a ten wstając nadział się na nóż. Co ciekawe, poszkodowany zeznawał, że przewrócił się, a rany spowodował trzymany w kieszeni nóż.
Prokurator nie uwierzył w zeznania obu mężczyzn i oskarżył Mateusza M. o usiłowanie zabójstwa. Przed sądem mężczyzna zmienił zdanie i przyznał, że owszem zadał Danielowi S. cios nożem, jednak chciał go tylko przestraszyć, a nie robić mu krzywdę. Co ważne, do sądu trafił list od Daniela S., który zapewnił, że nie czuje żalu do Mateusza M. W jego obronie stanęła także dziewczyna, od której wszystko się zaczęło.
Tłumaczyła, że pomiędzy nią, a Danielem S. nic się nie wydarzyło, było to tylko koleżeńskie spotkanie, zaś jej partner jest po prostu zazdrosny. Jednak kiedy wyjdzie z więzienia wciąż będą razem mieszkać. W obliczu tego sąd uznał, że Mateusz M. dokonał jedynie uszkodzenie ciała i nie ma mowy o usiłowaniu zabójstwa. Skazał mężczyznę na 3 lata pozbawienia wolności.
Wyrok nie jest prawomocny.
(fot. Policja)
Historia na film…..
Popieram „TomaszP” książkowe patusy
Ręce opadają, co te sądy wyprawiają.
[…] W trakcie szamotaniny zadał mu trzy ciosy nożem, wszystkie W KLATKĘ PIERSIOWĄ […]
a potem…
[…] Tłumaczył, że jedynie chciał przestraszyć swojego rywala, a ten wstając nadział się na nóż. Co ciekawe, poszkodowany zeznawał, że przewrócił się, a RANY SPOWODOWAŁ TRZYMANY W KIESZENI NÓŻ […]
…więc w końcu…
[…] sąd uznał, że … nie ma mowy o usiłowaniu zabójstwa […]
Takie rzeczy tylko w naszym kraju… ? ? ?