Wtorek, 23 kwietnia 202423/04/2024
690 680 960
690 680 960

Podstawiony kierowca nie pomógł. Ksiądz z Lublina skazany za jazdę po pijanemu

Zakończył się proces głośnej sprawy lubelskiego księdza, który kierując samochodem po pijanemu, o mało nie doprowadził do wypadku. Później konsekwentnie nie przyznawał się do winy, co rusz zmieniając wersję wydarzeń.

Przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód zapadł wyrok w sprawie księdza Leszka S., oskarżonego o kierowanie samochodem pod wpływem alkoholu. Sędzia nie miał wątpliwości co do winy duchownego, zwłaszcza że wysuwane przez obronę argumenty mające udowodnić jego niewinność, nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. Dlatego też ksiądz został skazany na 8 miesięcy pozbawienia wolności, przy czym ze względu iż była to pierwsza wpadka duchownego, wykonanie kary zostało warunkowo zawieszone na okres dwóch lat. Do tego ksiądz będzie też musiał zapłacić blisko 10 tys. złotych, na co składa się grzywna, koszty procesu jak też obowiązkowa wpłata na jeden z funduszy pomocowych. Przez najbliższe trzy lata nie będzie też mógł wsiadać za kierownicę.

Od samego początku ksiądz Leszek S. starał się w tej sprawie odsunąć od siebie winę. Kiedy jako pierwsi nasi reporterzy zaczęli interesować się sprawą, usiłował na nich wpływać, aby materiał nie został opublikowany. Zapewniał, że nie został złapany za rękę, podważał również wynik przeprowadzonego przez policjantów badania na zawartość alkoholu. Tłumaczył, że miał 1,1 promila, gdyż tak pokazało urządzenie. Nie wiedział jednak, że wynik był w miligramach a nie w promilach.

Później zmienił linię swojej obrony. – Kluczyki do audi znajdują się na plebanii i są ogólnodostępne – wyjaśniał proboszcz. Co więcej, wspomniał o osobie, która tego dnia rzekomo prowadziła auto. – Wiem kto to jest, ale nie powiem – dodał. Miał nim być kolega księdza, który następnego dnia miał się zgłosić na komisariat. Jednak tego nie uczynił.

Kiedy sprawa trafiła na wokandę, długo nie mogła ruszyć. Ksiądz Leszek S. nie stawiał się bowiem na sali sądowej. Jego obrońca przedstawił zwolnienie lekarskie, z którego wynikało, że duchowny nie może brać udziału w czynnościach procesowych. W końcu sędzia postanowiła prowadzić ją bez obecności oskarżonego. Na sali sądowej pojawił się też siostrzeniec księdza, który stwierdził, że to on prowadził tego dnia auto. Jednak świadkowie ponad wszelką wątpliwość zeznali, że nie jest to osoba, która siedziała za kierownicą audi. Później proces trzeba było rozpocząć od nowa, gdyż prowadząca postępowanie sędzia odeszła na emeryturę.

Przypomnijmy, Leszek S. sądzony był za wydarzenia z soboty 20 lutego 2016 roku. Wtedy to około godziny 13 jadący z żoną i dzieckiem mężczyzna, w ostatniej chwili dostrzegł rozpędzone audi, którego kierowca wyjeżdżając z ulicy Radości zignorował znaki drogowe i o mało nie doprowadził do zderzenia. Tylko refleks mężczyzny sprawił, że nie doszło do wypadku. Gdy ruszył za odjeżdżającym w kierunku ulicy Wileńskiej autem, zauważył dziwny tor jego jazdy. Auto nie potrafiło utrzymać się na swoim pasie ruchu, zjeżdżało też na krawężnik.

Mając uzasadnione podejrzenie, iż kierowca audi może być nietrzeźwy, powiadomił policję, zaś sam cały czas za nim jechał. Audi zajechało pod kościół przy ulicy Skierki, zaś jego kierowca szybkim krokiem skierował się na plebanię. Gdy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, przez kilkanaście minut nikt nie chciał otworzyć drzwi. W końcu na zewnątrz wyszedł proboszcz Leszek S. Wyjaśnił, że to nie on jechał samochodem, tylko ktoś inny, kogo danych nie zna. Jednak świadek nie miał najmniejszych wątpliwości, że to właśnie on siedział za kierownicą audi.

Proboszcz zlokalizowanej tam parafii został przetransportowany na komisariat, gdzie poddano go badaniu alkomatem. Miał on ponad 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci zabezpieczyli także auto, zaś księdzu zatrzymali prawo jazdy. Leszkowi S. prokuratura przedstawiła zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu.

(fot. lublin112)
2017-09-25 22:29:43

67 komentarzy

  1. Najbardziej powinni się wstydzić jego zwierzchnicy …WSTYD że takiego dwulicowego kłamcę nadal trzymają w swoich szeregach …powinien być wywalony na zbity pysk z grona księży .A ludzie powinni go zbojkotować ,bo widząc takiego dwulicowego klamce odprawiajacego mszę i głoszącego „slowo boże ” ,ja bym nie wytrzymał

  2. Słusznie ukarać podstawionego kierowce za fałszywe zeznania!!!!!!

  3. Ostatni sprawiedliwy

    Oni ,czyli wszystkie te „święte krowy ” z „nadzwyczajnej kasty ” nigdy sobie na wzajem krzywdy nie zrobią ,,,bo nigdy nie wiadomo czy sami nie znajdą się w podobnej sytuacji ,i tyle w temacie .Do „upier…..nia ” są zwykli obywatele ,a nie oni

  4. A lubelska kuria i tak nie widzi nic zdroznego w tym, ze pijany ksiadz jezdzi samochodem i jeszcze klamie ze to nie on. Oby Bog wybaczyl tym bezwstydnikom w sutannach.

  5. I jednego pijaka za kierownica mniej. Brawa dla swiadkow, ,ktorzy wezwali policje. Kuria powinna im podziekowac za wzorowa postawe. Gdyby nie ci ludzie, to ksiadz pewnie dalej by jezdzil po pijaku i wczesniej czy pozniej skonczyloby sie to tragedia.

Z kraju