Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Lublin: Rowerzystka wjechała w pieszego. Połamany mężczyzna trafił do szpitala

Na ulicy Lipowej w Lublinie rowerzystka wjechała w starszego mężczyznę. Poszkodowany zdążył wstać z ławki, na której siedział wraz z żoną.

89 komentarzy

  1. Nikt nie jest święty, jeżdżąc rowerem mam zainstalowaną kamerkę. Już raz miałem przypadek jak wtargnęła mi w rower na ścieżce rowerowej baba. Poturlała się, nic się jej na szczęscie nie stało. Miała kaprys iść ścieżką, a nie chodnikiem. Kamerka rowerowa tak jak i w samochodzie ratuje z opresji w takich sytuacjach. Znalazło się wtedy dużo szeryfów ale jak powiedziałem, że mam kamerkę to się całe tałatajstwo rozeszło. Każdy w takiej sytuacji chce kręcić dym…. no ale się nie udało, a ja uratowałem się nagraniem.

    • A ja jezdzę od lat a rowerze i jeszcze nikogo nie rozjechałem…
      Chociaz lubie czasem postraszyć ludzi co włażą a scieżkę rowerową np. kolo reala, żeby sobie droge skrócic i nawet sie nie obejrzą, to wtedy specjalie przyspieszam i w ostaiej chwili dzwoeczek – osoba zamiera ze strachu i jak jest mądra to sie nie rusza. 🙂
      W tym przypadku w artukule – glupota i brak techiki jazdy – jak juz sie chce łamać przepisy to trzeba to robic bardzo ostroznie.
      Lipową jak juz jade to zawsze po ulicy, tam sie bardzo dobrze po ulicy jedzie przy krawędzi pasa..samochody jada w miarę wolno, bo kilka swiatel jest po kolei.

  2. o ile wiem „chodnik” jak sama nazwa wskazuje służy do chodzenia a jezdnia do jeżdżenia kiedy rowerzyści to pojmą???? rozumiem dzieci niech jeżdżą po chodnikach ale jeżeli ktoś jest dorosły to wypad na ulicę w końcu jest pełnoprawnym uczestnikiem ruchu drogowego…. A tak przy okazji to przypominam wszystkim pieszym że ścieżka rowerowa składa się z dwóch części jednej pla pieszych a ta z rowerem jest dla rowerzystów i prosiłabym to uszanować….

  3. Baba za kierowicą…
    Sprawa karna dla tej Pani..

  4. To Był mój dziadek ma poważnie złamaną biodro i rękę. …A sprawczyni nawet nie poczuła się do slowa przepraszam! ! …jak mówi śpieszyła sie na kurs prawa jazdy co tam ludzie byle do przodu !!! …życzę jej tego samego !! A niby to młodzież nie myśli. ..

    • Jak po chodniku szczególnie w takim tłoku w tym miejscu tak jeździła rowerem, to mam nadzieję, że prawa jazdy nie dostanie. A jeśli już, to tak szybko podniosą jej składkę na OC, że nie będzie jej stać na swój samochód a nikt znajomy nie będzie ryzykował puszczać ją za kierownicę. Bo co będzie, jak dorwie pieszego na przejściu albo rowerzystę na ulicy czy przejeździe dla rowerów?

  5. śpieszyła się na kurs prawa jazdy, hehehe,… dobre. Co tu dużo mówić => „Baba za kierownicą”. To wiele wyjaśnia. Siadło myślenie, słoneczko przygrzało…

  6. przykro mi Alicjo z powodu dziadka życz dziadkowi szybkiego powrotu do zdrowia od braci rowerowej
    a cała reszta hejterów niech zrozumie rowerzystów którzy najzwyczajniej w świecie boi się jeździć ulicami gdzie naprawdę jest niebezpiecznie dla rowerzystów
    jeśli czytacie codziennie lublin112 to napewno widzicie ilu rowerzystów ląduje pod kołami samochodów
    ile jest przypadków że rowerzysta wjechał w pieszego a ile samochód w rowerzystę i tu pytanie jakie szanse ma pieszy z rowerem a jakie rowerzysta z samochodem??
    nie bronie tych rowerzystów którzy sieją postrach na chodnikach ale tych którzy jeżdźą ostrożnie i ustępują pieszym
    sam wole chodniki na rowerze pokonywać, gdzie to bezpieczne wole ulice ale nie oszukujmy sie ile w tym mieście jest kilometrów bezpiecznych ulic dla rowerzystów??
    w przepisach jest wyraźnie napisane mieć ograniczone zaufanie dla pozostałych uczestników ruchu to samo sie tyczy pieszych
    w artykule jest napisane „Gdy oboje wstali, mężczyzna został potrącony przez jadąca chodnikiem rowerzystkę.”
    a gdyby ktoś biegł do autobusu i potrącił tego dziadka to też taka afera by była??
    nie bronie tu nikogo ale też nie obwiniam wypadki się zdarzają czy to na ulicy ścieżkach czy chodnikach i z tym trzeba sie pogodzić
    a rowerzystka przynajmniej powinna przeprosić przecież to ona gościnnie jechała chodnikiem
    szanujmy się wzajemnie
    a innych traktujmy tak jak byśmy sami chcieli być traktowani
    tyle ode mnie

  7. Jest prosty sposób, podzielić chodniki , tam gdzie nie ma ścieżek rowerowych, jedna połowa dla pieszych , druga dla rowerzystów, wzorujmy się na innych krajach, w Londynie w ten bardzo prosty i tani sposób, rozwiązano problem.

  8. Ja bym to rozwiązał inaczej. Bo też zgadzam się i rozumiem że chodnik jest znacznie bezpieczniejszy dla rowerzystów niż ulica… Śmiem nawet postawić tezę że to może obecne Prawo o Ruchu Drogowym jest niedoskonałe. Może nalezałoby 1) zezwolić na jazdę rowerem po chodniku po zmroku wraz z kamizelką odblaskową dla kierującego rowerem 2) w przypadku dobrej widoczności i pory dziennej zezwolić rowerzystom na jazdę po chodniku pod warunkiem zachowania szczególnej ostrożności no i bezwzględnemu ustępowaniu pierwszeństwa pieszemu…. a rozwiązanie doskonałe? Droga dla rowerów + chodnikm najlepiej jeszcze oddzielony wysepką czy wybrukowaną lekko wystającą linią (aby piesi, „święte krowy”, miały odseparowany ruch – dla bezpieczeństwa) . Ja jedynie proponuję możliwy kompromis…

    • NIedorzecznik prasowy służb niespecjalnych.

      Tak jak jest teraz nie jest źle, rowerem zgodnie z prawem poza trzema wyjątkami nie wolno po chodniku jechać, więc jeśli rowerzysta chce – jak to kp we wcześniejszym poscie napisał – „łamać przepisy to trzeba to robić bardzo ostrożnie.” Penalizacja dowolnej jazdy rowerem po chodniku zabezpiecza interesy pieszych, ściganie jej praktycznie wyłącznie na wniosek pieszego lub w razie uczestniczenia rowerzysty w wypadku zabezpiecza interesy rowerzystów, którzy w gościnę do pieszych się wybrali. Jeszcze gdyby policja i straż miejska reagowały na rowerzystów, którzy stylem jazdy zagrażają innym (na chodniku przede wszystkim pieszym) to by się takie przypadki ukróciły. Postulowana przez ciebie depenalizacja zabrałaby możliwość policjantowi, strażnikowi miejskiemu, czy pośrednio nawet pieszemu wygonienia „niegrzecznego” rowerzysty z chodnika i wlepienia mu mandatu. A twoje rozwiązanie doskonałe? To chyba droga dla rowerów + chodnik najlepiej oddzielony murem berlińskim albo jeszcze bezpieczniej chińskim bo wysepka czy wybrukowana lekko wystająca linia (z leżącego krawężnika) już na drogach dla rowerów i pieszych są, i jak to separuje ruch w obie strony, to wszyscy wiemy.

      • Ja proponuję rozwiązanie kierując się przesłankami ku pro-bezpieczeństwa. Rozumiem obawy rowerzystów. Także uważam że droga dla pojazdów nie jest dla rowerzystów bezpieczna mimo przepisów brzmiących tak a nie inaczej, szczególnie drogi główne, krajowe, drogi tranzytowe o dużym natężeniu pojazdów typu TIR (np. patrz al. Witosa) i tak dalej. Tam naprawdę rowerzystom nie jest komfortowo i bezpiecznie. Ty natomiast kierujesz się przesłankami pro-mandatowymi, żeby nakręcać liczbę mandatów i wykroczeń typu śmieciowego. Tylko, że tym tematem SM czy Policja i tak się nie interesują bo dla Nich to jest nazwijmy „zbyt drobna drobnica”. Kary są śmiesznie niskie, wykroczeń szkodliwość wybitnie niska a ściganie dość trudne i karkołomne…. więc ja rozumiem SM czy Policję, że łatwiej pozakładać blokady na koła, ustawić się z fotoradarem, połapać palaczy papierosów na dworcu PKS czy postać z „suszarką” na drodze krajowej i zrobić dobry wynik statystycznie oraz ładną sumkę wyrażoną w polskich złotych. Bo, jako tako policji sctricte rowerowej czy też na rowerach (np. referfatu rowerowego, tak jak jest referat wodny w ramach Komisariatu, który „obsługuje” wody Zalewu Zemborzyckiego) w Lublinie nie ma. Straż Miejska rowerów nie ma, a to co ma policja to patrole prewencji na rowerach, które bardziej mają dwie funkcje: funkcja reprezentatywna, wizerunkowa (policja na rowerach w miejscach turystycznych ładnie sie prezentuje, to trend wzięty z Zachodu Europy) oraz strzegą porządku publicznego w ścisłym centrum i wąskich uliczkach a nie sctricte przepisów ruchu drogowego. Można oczywiście wnioskować o podjęcie takich działań przez Służby ale Komendanci tych jednostek nie widzą sensu aby na kilka miesięcy delegować ludzi do tego typu działań – nie popiera tego żadna statystyka, wprost mówiąc nie ma „inwalidów”, „trupów” więc trudno wytłumaczyć Mundurowym co my chronimy bo dyskusja się toczy o potencjalnym zagrożeniu, więc trudno dotrzeć do Służb. A potencjalnie zagrożenie, jest wszędzie…

        • NIedorzecznik prasowy służb niespecjalnych.

          Nie chodzi mi o nakręcanie wpływów z mandatów, bo optuję za status quo a obecnie ciekawe ile mandatów za chodzenie pieszych po drogach rowerowych i za jeżdżenie po chodnikach rowerami wystawiły służby uprawnione do tego? Mi chodzi o utrzymanie polityki kija i marchewki. Nie przeszkadzasz pieszym to dajemy ci marchewkę przymykając oczy na to, że łamiesz prawo ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Przeszkadzasz pieszym, to szkodliwość społeczna twoich działań już nie jest znikoma, więc zdzielamy cię kijem. Ale zdzielamy cię kijem po to, by bardziej opłacało ci się dostawać marchewkę.

          Twoją propozycję odbieram jako odebranie i kija i marchewki (albo odebranie kija i danie marchewki za darmo). Bezpieczeństwo rowerzystów i samochodów wszędzie takie samo, bezpieczeństwo pieszych obawiam się, że w Twojej propozycji nieco by się zmniejszyło, jeśli rowerzyści legalnie mogliby jeździć po chodnikach razem z pieszymi.

  9. Piszesz odebraniem… w moim zamyśle jest to jedynie poszerzeniem spectrum tolerancji pewnych zachowań w ruchu drogowym dla rowerzystów. A co jest niby tymże kijem? Ten owy mandat 50 PLN, który właściwie jest fikcyjny albo hipotetyczny ? Bądźmy rozsądni – liczba tych mandatów jest zerowa albo blisk zeru a i sama wysokość grzywny nie jest „straszakiem” dla nikogo. Typowy Mundurowy powie, że szkoda długopisu na pisanie za 50 PLN. Więc jaki tu kij? Kijem to jest jedynie bełkot czy wrzask przechodnia, który się zdenerwuję…. jedyny kij. Ja rozumiem Twoją argumentację jednak ja optuję za spojrzeniem na problem z jeszcze innej, szerszej perspektywy. Bo jak obserwuję, dyskusja toczy się w klimacie wielce oburzonych pieszych i trwa nagonka na rowerzystów, jacy to oni są źli. Więc stan obecny, jest daleki od doskonałego. Ja rozumiem że trudno ludzi nauczyć szacunku ale można odrobinę spróbować zachęcić ich do współpracy. Bo postawmy na szali dwie rzeczy – wrzask, stres i niezadowolenie przechodnia w przypadku „nieszablonowego” rowerzysty a na drugiej rowerzystę na drodze, jadącego zgodnie z przepisami. No i mamy tak pieszyVSrower , no i mamy rowerVSpojazd. Idziemy dalej – jako łańcuch przyczynow-skutkowy. W pierwszym wariancie mamy stres/zdenerwowanie/pyskówkę pieszego, w drugim wariancie mamy zdarzenie drogowe zwane wypadkiem albo kolizją. Idźmy dalej. Zdarzenie drogowe inicjuje kolejne procedury, postępowania, kolejne koszty. Jakie? Proszę bardzo: koszty pracy Policji, Ratownictwa Medycznego, Straży Pożarnej (funkcja porządkowo-sprzątająca), następnie koszty postępowania sądowego, koszty biurokracji (Policja/Sąd/Pełnomocnicy/Biegli). dokumentacji u Ubezpieczyciela i szereg innych kończąc na ZUS, który w skrajnym wypadku będzie musiał wypłacić „zasiłek pogrzebowy”. Więc pytam się, w razie byle jakiego zdarzenia drogowego pojazdVSrower kto za to zapłaci? A no zapłaci PAŃSTWO czyli My, Podatnicy. A co mamy w przypadku pieszego? Koszty jego wydychanego tlenu, kiedy zasapie się „krzycząc” na rowerzystę i jego przyśpieszonego bicia serca, stresem spowodowanego i zaskoczeniem całej sytuacji. Więc kończąc zmierzam ku podsumowania. Z tych dwojga scenariuszy : JA wolę stres i zdenerwowanie owego pieszego, jego żale i pretensje niż potem być świadkiem (czy ofiarą) jak to zdziera się rowerzystę z drogi, żywego lub dogorywającego, gdzie potem umiera na SOR w szpitalu (w przypadku jak to mowią – „muśnięcia” przez TIRa). Bardzo bym chciał, aby powyższe racje Szanowni Komentujący także dostrzegli. Bo, nie jest tak, że rowerem po drodze jest lepiej i bezpieczniej…. nie jest. Rowerzysta ma tak samo prawo do bezpieczeństwa jak i pieszy. To są dwa równorzędne prawa tylko że… Nawet Ustawodawca tego nie umie dostrzec, tego, o czym pisze powyżej. To z grubsza tyle… Bardzo bym chciał, aby moje w/w racje, także zostały dostrzeżone. Dziękuję.

  10. NIedorzecznik prasowy służb niespecjalnych.

    Tymże kijem jest automatyczne uznanie rowerzysty za winnego zdarzenia drogowego, jeśli do tego zdarzenia dojdzie. Konsekwencje tego kija to kilka tysięcy albo w przypadku trwałego inwalidztwa młodego pieszego setki tysięcy złotych czyli odszkodowanie i pokrycie kosztów procesu o ile sprawca z poszkodowanym nie dojdą do ugody. Z całą resztą się w pełni zgadzam, tylko podkreślam, że obecne prawo przy fikcyjnych i hipotetycznych mandatach już to daje. Depenalizacja jazdy rowerem po chodniku jeśliby miała wpływ na koszty, to mogłaby je nawet podnieść, bo papugi miałyby pole do popisu. Na szczęście to nie my decydujemy o zapisach w kodeksie drogowym.

Z kraju