Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

– Sanepid wiedział, że będą u nas koty, nikt nie przyszedł na kontrolę. Mrau Cafe znowu działa

Właściciele kociej kawiarni, czyli Mrau Cafe, którą wczoraj zamknął sanepid, odpierają zarzuty inspektorów. Twierdzą, że wiele z przedstawionych zarzutów nie jest zgodna ze stanem faktycznym. Lokal wznowił działalność.

Olbrzymie emocje wywołało wczorajsze zamknięcie przez inspektorów lubelskiego sanepidu kociej kawiarni. W otwartym dzień wcześniej lokalu klienci mogli napić się kawy i coś przekąsić. Wszystko w towarzystwie 11 kotów, które swobodnie poruszały się po całej kawiarni. Nad stolikami utworzone zostały specjalne drewniane konstrukcje, po których zwierzaki również mogły się przemieszczać. To wszystko wzbudziło zastrzeżenia inspektora sanepidu, który przyjechał dokonać kontroli. Ta zakończyła się wydaniem wniosku o natychmiastowe zamknięcie kawiarni dla klientów.

Jak wyjaśniali inspektorzy, w kawiarni stwierdzono szereg nieprawidłowości, które mogły być zagrożeniem dla klientów. Głównym zastrzeżeniem było to, że zwierzęta nie miały wydzielonej swojej przestrzeni i mogły się poruszać w miejscach, gdzie przygotowywana i serwowana jest żywność. Brakowało również oddzielnych środków do mycia kuchni oraz np. kocich misek i kuwet. Co więcej, zdaniem sanepidu, właściciele lokalu nie otrzymali zgody na tego typu działalność. Inspektorzy o tym, że w lokalu znajdują się koty, mieli dowiedzieć się z relacji medialnych, informujących o otwarciu kawiarni.

Tymczasem właściciele Mrau Cafe zamierzają skierować sprawę do sądu o kłamstwa na ich temat, narażenie dobrego imienia i straty finansowe. Twierdzą, że spora część zarzutów sanepidu mija się z prawdą.

-Owszem były niedociągnięcia ale nie takie, jak przedstawił sanepid. Po kontroli chcieliśmy ugodowo zamknąć lokal do nowego roku, przez ten czas wykonać wytyczne i sugestie. Jednak po doniesieniach medialnych a zwłaszcza po tym, jak zapoznaliśmy się z informacjami, które przedstawił na nasz temat sanepid, skontaktowaliśmy się z prawnikiem i stwierdziliśmy, że idziemy do sądu a lokal otwieramy dla klientów. Od pracownika sanepidu będziemy żądać przeprosin – wyjaśnia Ewa Białek, współwłaścicielka Mrau Cafe.

– Padły cztery całkowicie nieprawdziwe informacje. Pierwszą z nich jest to, że kuwety myjemy tam gdzie przygotowywane jest jedzenie. Mamy procedury, których przestrzegamy. Kuwety nie są myte w kawiarni, jest w nich specjalny żwirek, ich brzegi są czyszczone chusteczkami a gdy już kuweta wymaga mycia, pakowana jest w jednorazowy worek i wywożona poza lokal, gdzie następuje jej mycie i napełnienie czystym żwirem. Kolejnym kłamstwem jest to, że sanepid dowiedział się o otwarciu lokalu z mediów. Osobiście byłam w sanepidzie, gdzie konsultowałam się z panią kierownik działu, z która przeprowadzona była rozmowa co do charakteru lokalu. Jeszcze prowadzone były na ten temat rozmowy z innymi pracownikami stacji – wyjaśnia pani Ewa.

Kolejnymi zastrzeżeniami, co do sanepidu, jest informacja o braku zezwolenia na prowadzenie działalności. Zgodnie z prawem, przedsiębiorca ma dwa tygodnie na poinformowanie o rozpoczęciu działalności. Wtedy sanepid musi wydać decyzję o odbiorze. Właściciele posiadają dokumenty, że wnioski złożyli 18 dni wcześniej a przez ten czas nikt nie przyjechał ani też nie dał jakiejkolwiek odpowiedzi. Nieprawdą mają być również słowa, że obsługa nie ma pojęcia o zwierzętach. Jak zapewnia właścicielka, musiała to powiedzieć osoba, której w lokalu nawet nie było i nie rozmawiała na ten temat z nikim z kawiarni. Tak samo sanepid miał wiedzieć o tym, że w lokalu będą koty. W trakcie kilku wizyt właścicieli kawiarni w sanepidzie, jego pracownicy udzielali jeszcze porad, jak to wszystko ma wyglądać, żeby nie było później problemów.

Po tym, jak właściciele zapoznali się z udzielanymi mediom wypowiedziami na temat przyczyn zamknięcia lokalu, postanowili walczyć o dobre imię. Właścicielka udała się do sanepidu, gdzie zażądała natychmiastowego cofnięcia decyzji o zamknięciu lokalu.

-Złożyłam pismo z załącznikami, w którym punkt po punkcie wyjaśnione są nieścisłości jakie zostały przez nich podane. Pracownik sanepidu udzielając wywiadów oczerniła nasz lokal, naraziła nas na straty finansowe. Główną rzeczą, która nas najbardziej zabolała jest jest to, że myjemy kuwety tam gdzie przygotowywane jest jedzenie. Ile osób uwierzyło, że tak jest, a przecież jest to perfidne kłamstwo. Ta kobieta musi ponieść konsekwencje – dodaje Ewa Białek, współwłaścicielka Mrau Cafe.

2015-12-30 20:41:20
(fot. lublin112.pl)

68 komentarzy

  1. Gdzie się spotkamy? Mów kiedy i gdzie bohaterze.

    • "misjonarz afgański

      Żałosny jesteś „oigur” – przecież gdybyś na mnie trafił łeb bym ci ukręcił razem z płucami zanim byś pomyślał, że umierasz.

  2. Już powinnaś mieć kosę w sercu!

  3. Cała afera to nic innego jak darmowe promowanie kawiarenki i właścicielowi o to chodziło. Gawiedż się wyzywa ,błotem obrzuca i do gardeł skacze. Ciekawe, kiedy pierwszy pozew o odszkodowanie jak ktoś coś podłapie. Czy właściciel zabezpieczył się na taką ewentualność?

  4. Zaraz po nowym roku się wybiorę do tej kawiarni z miła chęcią, nie wiem, czy nie zabiorę też M. albo może z siostrą pójdziemy, bo ma przyjechać… Już się cieszę na widok tylko kotków 🙂 Co tam moje dwa przy jedenastu 🙂

  5. Ci wszyscy ludzie ktorzy nieprzychylnie sie wypowiadaja(debile jak dla mnie niedouczone)nie maja pojecia jak czystymi zwierzakami sa koty.naprawde ciezko sie jest zarazic kocia choroba od samego patrzenia na nie lub od tego ze kot chodzi po tym samym pomieszczeniu.a nie wydaje mi sie aby wlasciciele pozwalali na to aby koty chodzily po stolach i zagladaly do garnkow na kuchni.Jak ktos nie lubi zwierzat lub przeszkadza mu siersc to niech tam nie idzie a nie pier..li glupoty.pomysl fajny.trzymam kciuki za wygrana z sanepidem ;))

  6. A garmazerka na jana sawy nie do ruszenia mimo ze tam pies wlasciciela ciagle paleta sie po kuchni brawo kto ma znajomosci w sanepidzue ten ma lokal otwarty

  7. realny- czytając to co piszesz doszłam do wniosku że jesteś całkowitym ignorantem i nie warto na ciebie zwracać najmniejszej uwagi

  8. trzymam kciuki zeby sie udało,bo pomysł naprawde swietny mimo iz uczulenie na koty jest to napewno udam sie do lokalu bo prezentuje sie orginalnie i miło!!!pozdrawiam

  9. Jak powiedziala moja matka…”Nie dostały ku**wy w łapę na kontroli…z tego żyły przez całe dziesięciolecia…” i jakos dziwnie jestem przekonana, ze zyja/chcialyby zyc nadal.

  10. Myslę, ze właściciele jeśli pójdą do sądu to przegrają. Złożenie wniosku do Sanepidu nie jest tożsame z uzyskaniem zgody. Nie odbyła sie kontrola, a więc nie było podstawy by wydac decyzje. Nie ma decyzji, to nie można otwierać lokalu. Proste. Właściciele postapili niezgodnie z obowiazujacym prawem i dziwię się im. Są nieprzygotowani do prowadzenia lokalu. Poza tym w sanepidzie przedstawia sie ksiegę Haccp. Podejrzewam, że w Mrau nie maja takiej. Kiedy otwierałam lokal gastronomiczny moje konsultacje z sanepidem trwały pół roku, w tym kilkakrotnie poprawiałam Haccp. Składa sie wniosek o odbiór lokalu, i sie czeka. potem jest kontrola i decyzja. A tu nie zachowano sie własciwie zatem decyzja sanepidu słuszna.

Z kraju