Czwartek, 25 kwietnia 202425/04/2024
690 680 960
690 680 960

Samochód sam powiadomił o wypadku, na pomoc ruszyły służby ratunkowe. Auto stało u mechanika

Ratownicy jeździli szukając wypadku, tymczasem auto stało u mechanika. Wszystko wskazuje na to, że ten niechcący uruchomił system eCall.

We wtorkowy wieczór Centrum Powiadamiania Ratunkowego otrzymało zgłoszenie o wypadku drogowym z systemu eCall. Oznacza to, że samochód sam wysłał informację o zdarzeniu. Pozycja GPS wskazywała, miało ono miejsce na lokalnej drodze w Łuszczowie Drugim w powiecie lubelskim. Operator usiłował nawiązać kontakt z kierowcą, jednak nie przynosiło to rezultatu. Alarm nie został również odwołany. Wszystko to wskazywało, że może on natychmiast potrzebować pomocy.

Na miejsce skierowano straż pożarną z Lublina i Łęcznej, zespół ratownictwa medycznego oraz policję. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że auto znajduje się na terenie zakładu mechaniki pojazdowej. Jak wstępnie ustalono, najprawdopodobniej podczas naprawy przypadkowo został uruchomiony system. Mechanik nie wiedząc o tym, nie dezaktywował zgłoszenia, co sprawiło, że wysłane zostały służby ratunkowe. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności zdarzenia.

Rozporządzenie, które nakłada na producentów samochodów montowanie w nich urządzenia, które w razie wypadku samo powiadomi służby ratunkowe weszło w życie z dniem 31 marca. System eCall musi być montowany w każdym nowym samochodzie osobowym i dostawczym. Opiera się on na urządzeniu, które cały czas monitoruje pozycję pojazdu. W przypadku wystąpienia zdarzenia drogowego, czujniki przekazują sygnał do urządzenia, które automatycznie połączy się z najbliższym centrum powiadamiania ratunkowego, gdzie wyśle komunikat o wystąpieniu wypadku. Znajdzie się w nim godzina, pozycja GPS, lokalizacja z określeniem drogi i najbliższej miejscowości, jak też dane o pojeździe i ilości znajdujących się w nim osób.

Co ważne, kierowca może samodzielnie aktywować urządzenie, w przypadku kiedy np. źle się poczuje a nie jest w stanie zadzwonić po pomoc. Tak samo kiedy dojdzie do zderzenia, a nie będzie w nim osób rannych, jest możliwość jednym przyciskiem odwołania alarmu. Żeby na każdą kolizję nie musiała przyjeżdżać straż pożarna i karetki pogotowia ratunkowego, operator centrum powiadamiania ratunkowego, po otrzymaniu zgłoszenia weryfikuje je, poprzez próbę kontaktu z kierowcą. Jeżeli nie przyniesie to skutku, dopiero wtedy na miejsce zostaną skierowane służby ratunkowe.

Jak wyjaśniają specjaliści, dzięki temu rozwiązaniu, pomoc do ciężko rannych dotrze nawet kilka minut wcześniej, a dzięki temu liczba ofiar ma się zmniejszyć.

(fot. lublin112 – zdjęcie ilustracyjne)
2018-10-02 21:15:15

17 komentarzy

  1. a jak ci ratownicy proboja nawiazac kontakt z kierowca samochodu?? migaja mu kontrolkami morsem ??

Z kraju