W minioną sobotę w godzinach wieczornych Centrum Powiadamiania Ratunkowego otrzymało zgłoszenie o zadymieniu na poddaszu kamienicy przy ul. Piłsudskiego w Międzyrzecu Podlaskim. Na miejsce skierowano liczne zastępy straży pożarnej, jednak alarm okazał się fałszywy.
Do mieszkanki Podlasia zadzwonił nieznany jej mężczyzna podający się za żołnierza i powiedział jej, że pod blokiem w Tomaszowie Lubelskim jest podłożona bomba. Kobieta powiadomiła o tym połączeniu służby. Policjanci ustalili, dane „żołnierza”. Mężczyzna tłumaczył, że zrobił to dla żartu.
Wczoraj w Kraśniku Fabrycznym doszło do interwencji straży pożarnej po tym, jak czujka tlenku węgla zaalarmowała mieszkańców o potencjalnym zagrożeniu. Szybka reakcja i powiadomienie służb pozwoliły potwierdzić, że sytuacja była fałszywym alarmem, ale ten przykład pokazuje, jak ważne są czujniki, które mogą uratować życie.
Za wywołanie niepotrzebnej czynności służb ratunkowych odpowie 61-letni mieszkaniec gminy Sosnowica. Mężczyzna w trakcie rozmowy telefonicznej krzyczał -”pali się, ratunku, pomocy”, a następnie się rozłączał. Wkrótce mężczyzna za swoje zachowanie odpowie przed sądem.
Zamiast w mieszkaniu, noc spędził w izbie wytrzeźwień. Teraz 58-latek odpowie za nieuzasadnione wezwanie służb ratunkowych i złośliwe wywołanie alarmu.
Konflikt między byłymi małżonkami doprowadził do interwencji służb ratunkowych. Mężczyzna myślał, że będzie anonimowy. Odpowie on za wywołanie fałszywego alarmu.
Mieszkaniec Lublina nudził się w domu i zaczął dzwonić na numer alarmowy 112. W końcu powiadomił o bombie podłożonej w jednym z lubelskich domów. Na szczęście służby szybko zweryfikowały informację. 31-latek został ustalony przez policjantów i usłyszał już zarzuty.
Wczoraj po południu czytelnicy poinformowali nas o akcji służb ratunkowych na lubelskich Tatarach. Jak się okazało, miał być pożar, jednak strażacy nigdzie go nie stwierdzili.
Wczoraj po południu kilka zastępów straży pożarnej interweniowało w miejscowości Osiny, po tym jak wpłynęło zgłoszenie o pożarze. Jak się na miejscu okazało, nic się nie paliło.
Lubelscy policjanci ustalili, kto stoi za dwoma fałszywymi alarmami bombowymi na terenie miasta. Autorem telefonów okazał się 11-latek, który zrobił to dla żartów, a połączenia wykonał z telefonu matki. Wkrótce sprawa młodego "żartownisia" znajdzie swój finał w sądzie rodzinnym i nieletnich.
W poniedziałek rano do przedszkola w Radzyniu Podlaskim wpłynął mail z informacją o podłożonym ładunku wybuchowym. Na miejscu interweniowała straż pożarna oraz policja. Ewakuowano dzieci z budynku, a następnie umieszczono je w specjalnym, ogrzewanym namiocie.
Strażacy zostali zaalarmowani o płonącym mieszkaniu na Felinie. Jak się okazało, kobieta ustawiła na stole ozdobę generującą niewielki płomień. Ten odbijając się od szyb z daleka wyglądał jak pożar.
Dzisiaj w całym kraju pojawiły się kaskadowe alarmy bombowe. Na miejscach zgłoszeń interweniują strażacy i policjanci. Do takich zdarzeń doszło również w Lublinie i regionie.
Strażacy zostali zaalarmowani o pożarze mieszkania w kamienicy. Okazało się, że jeden z mieszkańców rozpalił w piecu, zaś jego sąsiadka poczuła dym.
We dwóch pili alkohol i w pewnym momencie wpadli na pomysł, że powiadomią służby ratunkowe o pożarze. Wkrótce autor fałszywego alarmu stanie przed sądem, grozi mu nawet kara pozbawienia wolności.