Wtorek, 23 kwietnia 202423/04/2024
690 680 960
690 680 960

Oflagowali całą wieś i wywiesili transparenty. – Nam chodzi tylko o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci

Mieszkańcy jednej z miejscowości koło Krasnegostawu, nie mogąc się doczekać remontu drogi, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Mają już dosyć czekania i obietnic, które jak twierdzą, za każdym razem są bez pokrycia.

Żażółkiew, miejscowość obok Krasnegostawu, położona przy drodze wojewódzkiej nr 842. Wjeżdżając do miejscowości, pierwsze co widzą kierowcy, to znak ostrzegający o niebezpieczeństwie związanym z okresowym zamulaniem jezdni. To właśnie stało się przyczyną protestu mieszkańców. Jako pierwsza głośno zaczęła o tym mówić emerytowana nauczycielka Wanda Domańska. Na początku lipca opublikowała na swoim profilu na Facebooku zdjęcia, prezentujące jak wygląda droga po opadach deszczu, a także list otwarty adresowany do „chyba już tylko Pana Boga”.

Problemem jest to, że w trakcie opadów deszczu woda spływająca z pól nanosi na jezdnię duże ilości błota, a także zalewa samą drogę. Mieszkańcy, aby wydostać się ze swoich posesji muszą zakładać gumowce, później dopiero zmieniać je na zwykłe buty. Do tego pojazdy, zwłaszcza ciężarowe, sprawiają, że błoto jest rozchlapywane na ogródki, ogrodzenia i wszystko, co znajduje się w pobliżu. Jak wyjaśniają mieszkańcy, wszystko z tego powodu, iż rowy odwadniające i przepusty, którymi woda powinna być odprowadzana, są w fatalnym stanie i nie spełniają swojej funkcji.

– Dorośli sobie jakoś poradzą, ale widzę jak dzieci wracają ze szkoły to strach mnie ogarnia. Samochody poruszają się jak na ślizgawce. Kto zna tę trasę to wie, jak jechać. Ostatnio po majowych ulewach, nieznający warunków kierowca dachował. Sprzątanie polega na tym, że przyjedzie spychacz i zepchnie błoto na nieistniejące rowy. Następnie przez wiele tygodni atakuje kurz, tak drobny pył, że wciska się wszędzie: w szpary w oknach, osiada na balkonach,parapetach, meblach ogrodowych, nawet od strony południowej. Tak jest od lat, nic się nie zmienia, jedynie postawiono znak z ostrzeżeniem. Władze są głuche na nasze prośby. Na zebraniach wiejskich słyszę tłumaczenia „to jest droga wojewódzka i nic nie możemy zrobić, zgłaszamy problem do WZDP” – tłumaczy Wanda Domańska.

W końcu mieszkańcy powiedzieli dosyć. Postanowili zrobić wszystko, aby władze w końcu zaczęły zauważać problem. Założony został społeczny komitet budowy drogi, a jego przewodniczącą została Wanda Domańska. Mieszkańcy praktycznie na każdej posesji wywiesili biało-czerwone flagi, dodatkowo w wielu miejscach pojawiły się transparenty: „Jaka droga każdy widzi. Zażółkiew jej się wstydzi”, „My też zaczynamy spacerować i wydepczemy sobie chodnik”, „Taki jest nasz los człowiecze, droga przez wieś średniowiecze”, „Żądamy bezpiecznej drogi”, „Żądamy bezpieczeństwa dla naszych dzieci”, „Chcemy żyć bez potopu, błota, kurzu, huku. Żądamy bezpieczeństwa na drodze”, „My też chcemy mieć normalną drogę”, „Mamy marzenia – chodnik”. Do protestu dołączyli również mieszkańcy sąsiedniego Rońska i ul. Kłosowskiego w Krasnymstawie, przez które przebiega ta trasa.

Pod koniec lipca złożona została petycja z prośbą o generalną przebudowę drogi wojewódzkiej nr 842 na odcinku Krasnystaw-Białka i budowę chodnika do: Marszałka Województwa Lubelskiego Sławomira Sosnowskiego, Przewodniczącego Sejmiku Województwa Lubelskiego Przemysława Litwiniuka, Przewodniczącego Rady Powiatu w Krasnymstawie Marka Nowosadzkiego oraz Przewodniczącego Rady Gminy w Krasnymstawie Mirosława Berbecia. Zebranych zostało ponad 160 podpisów osób popierających naszą petycję. Podpisali się praktycznie wszyscy mieszkańcy uprawnieni do głosowania oprócz tych, którzy wyemigrowali za granicę, lub wyjechali do pracy do innych miast w Polsce lub też przebywali na wakacjach. Na początku sierpnia z podobną petycją do urzędników udali się mieszkańcy Białki.

– Nam chodzi tylko o jedno, o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci. Pan zobaczy jak ta droga wygląda, nierówności widać na każdym kroku. Do tego łata na łacie co sprawia, że można zapomnieć o bezpieczeństwie. A kierowcy pędzą nie patrząc na znaki. Najgorsze są ciężarówki, które również jeżdżą tędy jedna za drugą – tłumaczył nam jeden z mieszkańców.

Dzisiaj mieszkańcy zakomunikowali, że zaostrzają swój protest. Powodem ma być lekceważenie ich przez urzędników. Wicemarszałek Paweł Nakonieczny miał zaproponować spotkanie, na które mieszkańcy przybyli. Jak tłumaczą, przerwali żniwa, rzucili wszystko i tłumnie, gotowi do merytorycznych rozmów stawili się do rozmów. Tymczasem z Urzędu Marszałkowskiego nie przybył nikt, pojawili się tylko drogowcy.

– Do tej pory manifestowaliśmy w sposób pokojowy. Ignorancja i zlekceważenie nas przez władzę wojewódzką zmusza nas do zmiany taktyki. Będziemy wszędzie: na sesji Rady Gminy, miasta, powiatu, sejmiku wojewódzkiego i komisji budżetowej UM. Wyjedziemy na ulice, będziemy pikietować pod budynkami władz. Złożymy pozew zbiorowy za poniesione straty. Nasz wójt przegrał u nas ostatnie wybory właśnie przez to, że nic nie działo z szosą. Teraz na koniec swojej kadencji ma szansę być naszym prawdziwym gospodarzem, pokazać, że jest z nami. Słowa i obietnice, półśrodki nas nie interesują. Liczą się czyny – wyjaśnia Wanda Domańska.

Jak nas poinformowano, jeżeli dalej władze będą tak lekceważyć protestujących, ci nie wykluczają zablokowania drogi.

(fot. lublin112)
2017-08-16 19:36:53

Szybki i sprawny dojazd naszym reporterom zapewnia:
Oflagowali całą wieś i wywiesili transparenty. – Nam chodzi tylko o bezpieczeństwo nasze i naszych dzieci

7 komentarzy

  1. Urzędnicy Marszałkowscy macie problem . Albo asfalt i nowe rowy wykopiecie , albo albo co niektórym wylecą z pod d… stołeczki .

  2. Bardzo niebezpieczny odcinek drogi 842. Dużo wypadków z udziałem pieszych-często śmiertelnych. Mi jako kierowcy również zależy na modernizacji i przebudowie tej drogi. Poprawiło by to bezpieczeństwo pieszych i komfort kierujących. Mam nadzieję, że nasze władze ulegną, bo ja dotąd Zażółkiew wszyscy mieli w d@pie…

  3. Doskonale rozumiem mieszkańców, droga jest tragiczna a ciężarówki, czy to mleczarze, buraczarze czy tiry z zaopatrzeniem nie zwracają na nic uwagi. Raz zostałam zrzucona z roweru prze podmuch pędzącego TIRa innym razem Tirowiec mnie wyprzedzał na tzw. czołówkę i zaczepił mnie naczepą tak że kolejny raz spadłam z roweru, dobrze że nie wciągnęło mnie pod koła. Współczuję ludziom którzy tam mieszkają, po deszczu nie da się tam przejść czystym, nieochlapanym przez pędzące auta. W ciepłym okresie pył wlatuje do oczu. Jest to tez miejsce gdzie często stoi radiowóz, bo kierowcy lubią depnąć tam pedał gazu. Zliczcie ile było tam wypadków, potrąceń, kolizji itp.

  4. Pampalini łowca zwierzą

    Czy ktoś z drogich mieszkańców zgodził się aby ten cały syf z pół szedł na jego łąkę?

    • „syf z pół szedł na jego łąkę?” yyyy i łąka i pole to grunt rolny? o co ci chodzi tak naprawdę??

Z kraju