Japończyk, który oślepiał laserem pilotów trafi do szpitala dla psychicznie chorych
18:15 01-04-2015
Prokuratura Rejonowa w Rykach skierowała do sądu wniosek o umorzenie postępowania wobec 40-letniego obywatela Japonii, który to pod koniec ubiegłego roku laserem oślepiał pilotów śmigłowców latających nad miastem. podejrzanego Shin M. po zatrzymaniu przyznał się do winy, lecz jego wyjaśnienia były o tyle nielogiczne, że śledczy postanowili aby biegli psychiatrzy wypowiedzieli się na temat poczytalności podejrzanego. – Mężczyzna wyjaśniał, że czynił to w obronie swojej rodziny – tłumaczy Beata Syk – Jankowska z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Opinia biegłych nie pozostawiała wątpliwości, gdyż stwierdzili oni, że prawdopodobieństwo ponownego popełnienia podobnych czynów jest wysokie, a to wszystko spowodowane jest jego stanem zdrowia psychicznego. – Stąd wniosek o orzeczenie środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia Shina M. w zakładzie psychiatrycznym – dodaje Beata Syk – Jankowska.
Zdarzenie miało miejsce 8 października 2014 roku około godz. 20.00. Wtedy to pilot śmigłowca wojskowego z Dęblina, podczas przelotu kontrolnego poinformował dyżurnych ruchu o tym, że nieznana osoba znajdująca się w Rykach, celuje w statek powietrzny zieloną wiązką lasera. Takie zachowanie stanowiło zagrożenie dla śmigłowca, gdyż mogło spowodować oślepienie załogi i doprowadzeniem do katastrofy lotniczej. Piloci dostrzegli także dokładne miejsce, skąd wysyłana była wiązka lasera. Była to jedna z prywatnych posesji. Funkcjonariusze z ryckiej policji ustalili, że zamieszkuje tam 40-letni obywatel Japonii, na stałe przebywający w Polsce.
– Istniało podejrzenie, że może on być niebezpieczny i może posiadać broń. Do zatrzymania zaangażowano lubelskich antyterrorystów oraz policjantów z Wydziału Kryminalnego KWP w Lublinie. Policjanci obserwowali mężczyznę przez kilka dni. W końcu w nadarzającym się momencie zatrzymali go na jednej z ulic. Przebieg interwencji był tak szybki, że mężczyzna nie zdołał użyć posiadanego przy sobie paralizatora czy noża. Stawiał opór i krzyczał, że czynności są nielegalne. Grożąc jednocześnie konsekwencjami – opisywał zatrzymanie mł. insp. Janusz Wójtowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
40-latek trafił do policyjnego aresztu a następnie stanął przed obliczem prokuratora. – Przesłuchany w charakterze podejrzanego Shin M. przyznał się do faktu używania urządzenia emitującego wiązki lasera. Natomiast wyjaśnił, że w jego ocenie nie mogło to stanowić żadnego zagrożenia – informowała rzeczniczka prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska. Shin M. usłyszał zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym poprzez czasowe oślepienie wiązką lasera pilota śmigłowca MI–2, należącego do Jednostki Wojskowej w Dęblinie. Według prokuratury Shin M. dwukrotnie emitował wiązkę lasera w kierunku śmigłowców MI-2 i SW-4, co stwarzało zagrożenie dla bezpieczeństwa śmigłowców i ich załóg. – Podczas przeszukania domu w Rykach, w którym zamieszkiwał podejrzany, ujawniono urządzenie emitujące wiązki lasera – dodała Syk-Jankowska.
Teraz najbliższe miesiące mężczyzna spędzi w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Tylko od decyzji lekarzy teraz zależy, jak długie będzie jego leczenie.
(fot. KWP Lublin)
2015-04-01 165:55:45
Polaczka to by zaraz uwalili, a jakby był Policjantem, to sąd „koleżeński” nie dałby zrobić krzywdy