Zderzenie pojazdów na skrzyżowaniu w Lublinie, dwie osoby poszkodowane. Są utrudnienia w ruchu (zdjęcia)
10:47 13-03-2025 | Autor: redakcja

Do wypadku doszło w czwartek około godziny 10.00 na al. Andersa w Lublinie. Na skrzyżowaniu z ul. Walecznych zderzyły się dwa samochodowy osobowe – kia i mazda. Na miejscu interweniowały zespoły ratownictwa medycznego, straż pożarna oraz policja.
Ze wstępnych ustaleń wynika, iż kierujący mazdą mężczyzna poruszał się ul. Walecznych od strony ul. Unickiej. Wjeżdżając na skrzyżowanie zignorował wskazania sygnalizacji świetlnej, w wyniku czego doprowadził do zderzenia z kią, której kierowca jechał al. Andersa w kierunku al. Sp. Pracy. W wypadku poszkodowane zostały dwie osoby, które przetransportowano do szpitala.
Na miejscu pracują policjanci, którzy ustalają szczegółowe okoliczności wypadku. Występują utrudnienia z przejazdem, skrzyżowanie jest częściowo zablokowane.
Galeria zdjęć




Tam powinien być fotoradar łapiący wjeżdżających na czerwonym. W rok zebraliby kasę na remont nawierzchni Andersa.
Nic by nie nazbierali. Pouczenia by pocztą wysyłali.
Na tamtym skrzyżowaniu „daltonizm” jadących Walecznych występuje bardzo często.
Ten z kijanki miał po prostu pewnie pecha, że wjechał na skrzyżowanie na zielonym bez zatrzymywania się przed nim za innymi. Czasami jest tak, że masz już od kilku sekund zielone na Andersa, ale nie ma jak ruszyć, bo z Walecznych nadal jadą „daltoniści”.
Gdy wyjeżdżam z Raszyńskiej na wprost, to skręcający w lewo jadą tak: na żółtym przejedzie 5 aut, kolejne 5 na wczesnym czerwonym i jeszcze ze dwa już pomiędzy tymi, którzy mają już zielone wzdłuż Kraśnickiej.
Pewnie na tym skrzyżowaniu jest tak samo.
Franiu, ty WYJEŻDŻASZ? Nie opowiadaj… chyba na taczce…?
Autobusem jechałem.
Nie łgaj, bo Raszyńską nie jeździ mpk.
Fakt – tam jest podobnie.
A wystarczyłoby ruszać dynamicznie, a nie dychawicznie.
Jak mnie to czasem wkurza, że jestem czwarty do skrętu gdzieś, gdzie zielone jest krótkie… zapala się zielone, pierwszy łaskawie wrzuci jedynkę i ruszy tempem żółwia po Prozac-u, drugi jeszcze dłubie w nosie i poczeka z ruszeniem, aż ten po Prozac-u opuści już skrzyżowanie, trzeci siedzi w telefoniku i o tym że zielone (a w międzyczasie już żółte) dowiaduje się z mojego klaksonu… pojedzie na żółtym/wczesnopomarańczowym, a ja zostaję na czerwonym.
Z całą pewnością rowerzyści. Oni mają zawsze pierwszeństwo i przepisy w nosie.
A na poważnie. 4 auta przeleciały na żółtym. 3 kolejnych upłynniaczy ruchu na wczesnym czerwonym, a temu nieszczęśnikowi się nie udało.
Zatem jest to wina projektanta skrzyżowania. Zwłoka pomiędzy zielonym, a czerwonym powinna wynosić tyle, żeby na wczesnym czerwonym mogło przelecieć więcej samochodów niż na zielonym.
lepsze to jak rower na czerwonym albo na przejściu dla pieszych
Rejestratory wjazdu na czerwonym wyłączone, bo nie ma temu kto obrabiać, a Ty wczoraj w internecie widziałeś rowerzystę, który przejechał na czerwonym.
Boisz się, że rozjedzie Ciebie rowerzysta, który wjechał na czerwonym?