Wojewoda lubelski winien zadym podczas Marszu Równości? Żądają jego odwołania
07:34 15-10-2018
Zarząd Miejski Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Lublinie odniósł się do wydarzeń związanych z Marszem Równości w Lublinie. W niedzielę wystosowane zostało pismo, w którym SLD domaga się natychmiastowego odwołania Przemysława Czarnka z urzędu Wojewody Lubelskiego. Jak wyjaśniają politycy, obawy związane z zagrożeniem bezpieczeństwa publicznego w czasie Marszu Równości w Lublinie okazały się słuszne. Zorganizowane grupy próbowały uniemożliwić przejście marszu, obrażały maszerujących i im groziły. Ludzie ci znieważali też i czynnie atakowali policjantów chroniących marsz. W policjantów rzucano petardami i kamieniami.
– Potępiamy ataki na uczestników Marszu Równości i policjantów. W naszej ocenie całkowitą odpowiedzialność za to, że obiektem ataku stali się nie tylko uczestnicy marszu, ale również chroniący ich policjanci, ponosi Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek. Wielokrotnie kłamliwie i negatywnie wypowiadał się przeciwko Marszowi Równości, aktywizując tym samym skrajne środowiska „zadymiarzy”, którzy w sobotę wszczynali starcia z policją. Ostrzegaliśmy, że propagowanie nienawiści i kłamstw prowadzi do przemocy – piszą członkowie SLD.
To kolejne tego typu zarzuty kierowane w stronę wojewody. W podobnym tonie wypowiadał się tuż po zakończeniu marszu prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Na konferencji podziękował policjantom tłumacząc, iż to, że nie doszło do dramatu, zawdzięczamy tylko i wyłącznie sprawności policjantów i zarządzaniu akcją przez dowódców.
– Wolałbym się mylić, ale wychodzi na to, że miałem rację dostrzegając, przewidując te zagrożenia, które wynikały z informacji przekazywanych przez policję i moje służby, dotyczące przede wszystkim ryzyka dla zdrowia i życia i bezpieczeństwa mieszkańców, stąd ten zakaz zgromadzeń, który uchylił Sąd Apelacyjny. Zapewne nie byłoby takich emocji, gdyby nie nieodpowiedzialne wypowiedzi i wystąpienia wojewody lubelskiego, które doprowadziły do takiej eskalacji emocji jakie dzisiaj mieliście okazję obserwować – wyjaśniał Krzysztof Żuk.
Na słowa prezydenta szybko zareagował rzecznik wojewody Radosław Brzózka. W opublikowanym oświadczeniu wyjaśnił, że to zachowanie Krzysztofa Żuka było nieodpowiedzialne. Powodem miało być najpierw dawanie marszowi zielonego światła, później jego zakazywanie, a następnie twierdzenie, że nie jest on za, ani przeciw.
– Przemysław Czarnek półtora tygodnia przed marszem spotkał się z komendantami policji, z którymi analizował różne scenariusze, również taki, który miał miejsce. Dlatego wtedy ponowił apel o zakazanie marszu. Wojewoda dziękuje policji, z którą był cały czas w kontakcie, oraz Wojewódzkiemu Centrum Zarządzania Kryzysowego, za profesjonalne zachowanie i skuteczną ochronę bezpieczeństwa mieszkańców Lublina – napisał Radosław Brzózka.
Wszystko związane jest ze słowami wojewody, kiedy to 27 września, w swoim oświadczeniu tłumaczył, że wydarzenie promuje zboczenia, dewiacje i wynaturzenia. Podobnie wypowiadał się wielokrotnie, co wyraźnie nie spodobało się organizatorom marszu.
– Wojewoda jest przeciwnikiem – jeszcze raz powtarzam to, co mówię konsekwentnie od wielu dni – promowania zboczeń, dewiacji, wynaturzeń, a jest zwolennikiem promowania zdrowej rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny, tak jak jest to w konstytucji zapisane – i tyle. Jakie zagrożenie z tego wynika? Czy jak ktoś ma odmienne zdanie od lobby homoseksualnego to już jest zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego? To już jest przykład skrajnej nietolerancji ze strony ruchów gejowskich i wszystkich tych, którzy organizują ten marsz – podkreślał wojewoda.
Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości nie ukrywał, że całej agresji, jaką można było oglądać podczas zgromadzenia, a skierowanej zarówno w kierunku uczestników wydarzenia jak też policjantów, winni są radni PiS, z wojewodą na czele. Jak tłumaczył, słowa wojewody podgrzały i tak już gorącą atmosferę przed marszem.
Podczas sobotnich burd, zatrzymanych zostało 21 osób, z czego 16 z nich w dalszym ciągu przebywa w policyjnym areszcie. Będą oni odpowiadali za przestępstwa: m.in. czynną napaść, naruszenie nietykalności cielesnej, bójkę, udział w zbiegowisku publicznym i rozbój. Pozostałe osoby odpowiedzą za wykroczenia. Rannych zostało również ośmiu policjantów. Siedmiu z nich po badaniach wróciło do domów, jeden pozostał na obserwacji. Funkcjonariusz doznał urazu narządu słuchu po wybuchu ładunku pirotechnicznego rzuconego w jego kierunku. Policjanci zapewniają, że to nie koniec zatrzymań. Cały przemarsz był dokumentowany, a nagrania posłużą do identyfikacji osób, które naruszyły prawo a nie zostały zatrzymane na miejscu.
(fot. lublin112.pl)
Język wojewody pasuje do meneli spod budki z piwem a nie do przedstawiciela rządu. Chamstwo w czystej postaci.
W dodatku nie uważa, że ma się czego wstydzić. Brak słów.
Brak słów, to na wypowiedzi Żuka. Po ostrzeżeniach i zastrzeżeniach Wojewody odnośnie marszu, zaatakował publicznie przedstawiciela Rządu, że ten namawia go do łamania prawa i konstytucji. Dopiero po konsultacji z Policją i w obawie o głosy wyborców, zmienił zdanie. Doskonale wiedział, że Lubelski Sąd Apelacyjny zezwoli na marsz.
http://telewizjarepublika.pl/tomasz-latos-mozna-bylo-przewidziec-ze-dojdzie-do-burd,71335.html
Zapytam cię. Jakiego języka używa lwowski żulik Schetyna w stosunku do milionów Polaków? Przypomnieć ci słowa ośmiorniczki Sikorskiego o dożynaniu watahy?
A czy Pan Wojewoda odpowie za swoje słowa w Szczebrzeszynie i Kolonii Sitno? http://martakorona.pl/blog/2018/10/19/pan-bog-panie-wojewodo-lubelski-na-pana-patrzy-jak-pan-klamie/