Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Wojewoda lubelski winien zadym podczas Marszu Równości? Żądają jego odwołania

Ogrom krytyki napływa z wielu stron na wojewodę lubelskiego Przemysława Czarnka. Zdaniem wielu, to jego wypowiedzi, jak też wtórujących mu radnych PiS, miały się przyczynić do ataków na policjantów oraz uczestników marszu.

Zarząd Miejski Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Lublinie odniósł się do wydarzeń związanych z Marszem Równości w Lublinie. W niedzielę wystosowane zostało pismo, w którym SLD domaga się natychmiastowego odwołania Przemysława Czarnka z urzędu Wojewody Lubelskiego. Jak wyjaśniają politycy, obawy związane z zagrożeniem bezpieczeństwa publicznego w czasie Marszu Równości w Lublinie okazały się słuszne. Zorganizowane grupy próbowały uniemożliwić przejście marszu, obrażały maszerujących i im groziły. Ludzie ci znieważali też i czynnie atakowali policjantów chroniących marsz. W policjantów rzucano petardami i kamieniami.

– Potępiamy ataki na uczestników Marszu Równości i policjantów. W naszej ocenie całkowitą odpowiedzialność za to, że obiektem ataku stali się nie tylko uczestnicy marszu, ale również chroniący ich policjanci, ponosi Wojewoda Lubelski Przemysław Czarnek. Wielokrotnie kłamliwie i negatywnie wypowiadał się przeciwko Marszowi Równości, aktywizując tym samym skrajne środowiska „zadymiarzy”, którzy w sobotę wszczynali starcia z policją. Ostrzegaliśmy, że propagowanie nienawiści i kłamstw prowadzi do przemocy – piszą członkowie SLD.

To kolejne tego typu zarzuty kierowane w stronę wojewody. W podobnym tonie wypowiadał się tuż po zakończeniu marszu prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Na konferencji podziękował policjantom tłumacząc, iż to, że nie doszło do dramatu, zawdzięczamy tylko i wyłącznie sprawności policjantów i zarządzaniu akcją przez dowódców.

– Wolałbym się mylić, ale wychodzi na to, że miałem rację dostrzegając, przewidując te zagrożenia, które wynikały z informacji przekazywanych przez policję i moje służby, dotyczące przede wszystkim ryzyka dla zdrowia i życia i bezpieczeństwa mieszkańców, stąd ten zakaz zgromadzeń, który uchylił Sąd Apelacyjny. Zapewne nie byłoby takich emocji, gdyby nie nieodpowiedzialne wypowiedzi i wystąpienia wojewody lubelskiego, które doprowadziły do takiej eskalacji emocji jakie dzisiaj mieliście okazję obserwować – wyjaśniał Krzysztof Żuk.

Na słowa prezydenta szybko zareagował rzecznik wojewody Radosław Brzózka. W opublikowanym oświadczeniu wyjaśnił, że to zachowanie Krzysztofa Żuka było nieodpowiedzialne. Powodem miało być najpierw dawanie marszowi zielonego światła, później jego zakazywanie, a następnie twierdzenie, że nie jest on za, ani przeciw.

– Przemysław Czarnek półtora tygodnia przed marszem spotkał się z komendantami policji, z którymi analizował różne scenariusze, również taki, który miał miejsce. Dlatego wtedy ponowił apel o zakazanie marszu. Wojewoda dziękuje policji, z którą był cały czas w kontakcie, oraz Wojewódzkiemu Centrum Zarządzania Kryzysowego, za profesjonalne zachowanie i skuteczną ochronę bezpieczeństwa mieszkańców Lublina – napisał Radosław Brzózka.

Wszystko związane jest ze słowami wojewody, kiedy to 27 września, w swoim oświadczeniu tłumaczył, że wydarzenie promuje zboczenia, dewiacje i wynaturzenia. Podobnie wypowiadał się wielokrotnie, co wyraźnie nie spodobało się organizatorom marszu.

– Wojewoda jest przeciwnikiem – jeszcze raz powtarzam to, co mówię konsekwentnie od wielu dni – promowania zboczeń, dewiacji, wynaturzeń, a jest zwolennikiem promowania zdrowej rodziny opartej na małżeństwie kobiety i mężczyzny, tak jak jest to w konstytucji zapisane – i tyle. Jakie zagrożenie z tego wynika? Czy jak ktoś ma odmienne zdanie od lobby homoseksualnego to już jest zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego? To już jest przykład skrajnej nietolerancji ze strony ruchów gejowskich i wszystkich tych, którzy organizują ten marsz – podkreślał wojewoda.

Bartosz Staszewski, organizator Marszu Równości nie ukrywał, że całej agresji, jaką można było oglądać podczas zgromadzenia, a skierowanej zarówno w kierunku uczestników wydarzenia jak też policjantów, winni są radni PiS, z wojewodą na czele. Jak tłumaczył, słowa wojewody podgrzały i tak już gorącą atmosferę przed marszem.

Podczas sobotnich burd, zatrzymanych zostało 21 osób, z czego 16 z nich w dalszym ciągu przebywa w policyjnym areszcie. Będą oni odpowiadali za przestępstwa: m.in. czynną napaść, naruszenie nietykalności cielesnej, bójkę, udział w zbiegowisku publicznym i rozbój. Pozostałe osoby odpowiedzą za wykroczenia. Rannych zostało również ośmiu policjantów. Siedmiu z nich po badaniach wróciło do domów, jeden pozostał na obserwacji. Funkcjonariusz doznał urazu narządu słuchu po wybuchu ładunku pirotechnicznego rzuconego w jego kierunku. Policjanci zapewniają, że to nie koniec zatrzymań. Cały przemarsz był dokumentowany, a nagrania posłużą do identyfikacji osób, które naruszyły prawo a nie zostały zatrzymane na miejscu.

(fot. lublin112.pl)

39 komentarzy

  1. Język wojewody pasuje do meneli spod budki z piwem a nie do przedstawiciela rządu. Chamstwo w czystej postaci.
    W dodatku nie uważa, że ma się czego wstydzić. Brak słów.

    • Brak słów, to na wypowiedzi Żuka. Po ostrzeżeniach i zastrzeżeniach Wojewody odnośnie marszu, zaatakował publicznie przedstawiciela Rządu, że ten namawia go do łamania prawa i konstytucji. Dopiero po konsultacji z Policją i w obawie o głosy wyborców, zmienił zdanie. Doskonale wiedział, że Lubelski Sąd Apelacyjny zezwoli na marsz.
      http://telewizjarepublika.pl/tomasz-latos-mozna-bylo-przewidziec-ze-dojdzie-do-burd,71335.html
      Zapytam cię. Jakiego języka używa lwowski żulik Schetyna w stosunku do milionów Polaków? Przypomnieć ci słowa ośmiorniczki Sikorskiego o dożynaniu watahy?

Z kraju