Mężczyzna, który strzelił do 16-latka w Kluczkowicach, był członkiem jednego z kół łowieckich. Polski Związek Łowiecki w wydanym oświadczeniu wyjaśnia, że mężczyzna ten złamał wszelkie obowiązujące myśliwych zasady bezpieczeństwa, jak i normy etyczne. Tym samym był kłusownikiem a nie myśliwym.
Mężczyzna, który odpowiada za śmierć 16-latka w Kluczkowicach usłyszał już zarzuty. Trafił do aresztu. Nie bez winy jest również przebywający z nim kolega, który chciał kryć 51-latka.
Policjanci mieli jedynie jeden punkt zaczepienia, jednak ich mozolna praca sprawiła, że zatrzymali dwie osoby, które mogą mieć związek ze śmiercią 16-latka w Kluczkowicach. Mieszkańcy podejrzewają, że strzelał kłusownik albo myśliwy, śledczy biorą pod uwagę jednak różne hipotezy.
Nie żyje 16-latek, który wraz z kolegami wybrał się do sadu na jabłka. W pewnym momencie padł strzał, a kula ugodziła młodzieńca. Jego życia nie udało się uratować.
Kiedy właściciel kantoru wraz z żoną wysiedli z auta, zostali zaatakowani. Mężczyzna upadł po czym był bity i kopany, jego żonie wyrwano torebkę. Kiedy sprawcy uciekali, poszkodowany wyciągnął broń i strzelił w ich kierunku.
W środku nocy policjanci zostali zaalarmowani, że ktoś strzelił w okno, przy którym stała kobieta. Uszkodzona została szyba. Trwa ustalanie szczegółowych okoliczności zdarzenia.
Zamojscy myśliwi sprzeciwiają się, jak twierdzą nie mających poparcia w faktach oskarżeniom, że stoją za śmiercią roztoczańskich wilków. Dlatego też wyznaczyli nagrodę za pomoc w ustaleniu osoby, która zastrzeliła zwierzęta.
Wiadomo już ponad wszelką wątpliwość, że wilk Kosy zginął od strzału z broni myśliwskiej. Trwają poszukiwania osoby, która oddała strzał. Jednocześnie naukowcy i miłośnicy przyrody obawiają się o pozostałe wilki żyjące na Roztoczu.
Postrzelony w głowę 14-latek został poddany zabiegowi. Wydobyty spod skóry śrut potwierdził wstępne ustalenia związane z tym, iż do chłopca strzelano z wiatrówki.
Janowscy policjanci zatrzymali mężczyznę, który wszedł do jednego z lokali gastronomicznych w Janowie Lubelskim i oddał strzał z broni. 43-latek stanie wkrótce przed sądem.
Policjanci z Łukowa ustalają okoliczności zdarzenia do jakiego doszło wczoraj w Sięciaszce. Pocisk wystrzelony z karabinu przez myśliwego, trafił w ścianę domu i spadł na podłogę.
Jest prokuratorskie śledztwo w sprawie zdarzenia, jakie miało w łukowskim szpitalu. Postępowanie prowadzi także policja, Rzecznik Praw Pacjenta oraz dyrekcja szpitala.
Olbrzymie szczęście miała kobieta, która po przyjściu do mieszkania zastała przestrzeloną ścianę i leżący na podłodze pocisk. Kilka minut wcześniej wykonywała w tym miejscu prace domowe.
Śledczy zajmujący się sprawą śmierci strażnika, który od strzału z broni palnej zginął w Muzeum Wsi Lubelskiej, otrzymali już wstępne wyniki sekcji zwłok. Wykluczono działanie osób trzecich.
Dzisiaj po południu w lubelskim skansenie padł strzał z broni palnej. Po chwili na miejsce przyjechała policja.