Wtorek, 15 lipca 202515/07/2025
690 680 960
690 680 960

Tradycyjne sianokosy w lubelskim skansenie. To prawdziwa lekcja historii na żywo (zdjęcia)

Dziś w Muzeum Wsi Lubelskiej można było poczuć zapach świeżo skoszonej trawy i usłyszeć brzęk używanych przed laty narzędzi rolniczych. Uczestnicy dowiedzieli się także, jak wyglądał rytm wiejskiego życia w okresie letnich sianokosów.

W niedzielę, w Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie, rozbrzmiewał stukot kos i szelest świeżo ścinanej trawy. W słoneczne południe skansen ożył dzięki pokazowi tradycyjnych sianokosów – pracy, która niegdyś decydowała o przetrwaniu wiejskich gospodarstw. Wydarzenie zgromadziło mieszkańców regionu, turystów i miłośników historii, którzy wspólnie z wolontariuszami wzięli udział w tej wyjątkowej podróży w czasie.

Goście skansenu mogli podziwiać, jak przed laty klepano kosę na babce, następnie ruszyli z Zagrody w Żukowie na pobliską łąkę w sektorze Powiśle. Tam kosiarze przystąpili do pracy. Za nimi, w pewnej odległości podążały kobiety z grabiami, które przerzucały ściętą trawę, aby lepiej wysychała.

– Obserwatorzy mogli nie tylko przyglądać się pracy rąk ludzkich, ale również sami poczuć zapach świeżo skoszonej trawy i usłyszeć brzęk narzędzi rolniczych używanych przed laty. Byli też tacy, którzy zapragnęli spróbować własnych sił z kosą czy grabiami w dłoniach – wyjaśniają przedstawiciele Muzeum Wsi Lubelskiej.

Tego typu wydarzenia organizowane w skansenie, są prawdziwą lekcją historii na żywo. Można bowiem było się dowiedzieć, że dawniej sianokosy rozpoczynały się o świcie, gdy łąki pokrywała rosa. Właśnie wtedy ziemia współpracowała najlepiej – wilgoć zmiękczała trawę, ułatwiając jej koszenie. Wieczorem zaś, przy zachodzącym słońcu, odbywała się ostatnia zmiana.

Trzeba było się spieszyć – sianokosy były walką z czasem, bo burza mogła zniweczyć całodzienny trud. W dawnej wsi bez siana nie było życia – stanowiło ono podstawowe zabezpieczenie pożywienia dla zwierząt, dlatego mieszkańcy wspólnie kosili gminne łąki. Również pomagające kosiarzom kobiety lubiły tą pracę, gdyż była lżejsza, niż przy żniwach. Dlatego ładniej się ubierały i chętniej przy niej śpiewały.

Uczestnicy dowiedzieli się także, do czego służyły poszczególne narzędzia i jak wyglądał rytm wiejskiego życia w okresie letnich sianokosów. Była to nie tylko rekonstrukcja, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak ciężka i jednocześnie piękna była wiejska codzienność. Zwieńczeniem tego żywego spektaklu kultury była pajda chleba ze swojskim smalczykiem – skromny, lecz pełen smaku wspólny posiłek pracujących przy sianokosach, który przywoływał wspomnienia domów babć i dziadków.

fot. Piotr Michalski / Muzeum Wsi Lubelskiej

5 komentarzy

  1. Sianokosy w niedzielę? Dla miastowej lewackiej gawiedzi? Mam nadzieję,że tych antychrystów Pan Bóg Ukarze. Żydzi w szabes nawet papieru do d nie mogą urwać! Tylko głupie goje plują na swoją tradycję i religię.

    • Ocena: 6

      Odpowiadam jako pracownik skansenu, koordymatopr wczorajszego wydarzenia i osoba widoczna na zdjęciach. Organizowanie takich rzeczy w niedzielę nie jest pluciem na tradycje. To wynika z tego, że jest to dzień wolny od pracy. Gdybysmy organizowali takie wydarzenia w dzień powszedni, nikt by nie przyszedł. Nasza placówka ma misje edukacyjną. Stąd nasze dazeine do przyciągniecia chociazby rodzin z dziećmi, co nam sie udaje. Sa po prostu zawody, których specyfika obejmuje prace w niedziele. I jeszcze co do tradycji – nasze wydarzenie zaczęliśmy modlitwą „Anioł Pański” – była akurat 12. Zakonczyliśmy Mszą Swietą. Następnym razem proszę pomysleć nad tym, co się pisze.

  2. Inicjatywa bardzo potrzebna miastowym. Sądzę, że gdyby ubiory były adekwatne do epoki, to byłoby jeszcze ciekawiej. Mam na myśli rzeczywiste ubrania, a nie czyściutkie i pachnące schludne ciuszki 😛

  3. Ocena: 0

    Tą Panią przy grabiach na zdjęciu nr 4 pozdrawiam no no 😉

  4. te grabie to współczesna tandeta

Dodaj komentarz

Z kraju

Lubelski biznes

Biznes i handel

Sport

Polityka

Zdrowie i styl życia

Nauka i technologia