Skarb monet z XVII wieku na polu pod Hrubieszowem (zdjęcia)
07:53 14-09-2020 | Autor: redakcja
Kilka dni temu podczas badań powierzchniowych w Gródku w powiecie hrubieszowskim, będących elementem projektu dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, natrafiono na kilkaset monet.
W maju zaś tego roku badacze z kilku hektarów zebrali dziesiątki tysięcy zabytków o łącznej wadze około pół tony. Przede wszystkim były to fragmenty neolitycznej ceramiki sprzed kilku tysięcy lat, ale trafiały się także tzw. zabytki wydzielone o szczególnej wartości naukowej, jak narzędzia krzemienne, fragmenty ozdób, gliniane przęśliki do wrzecion, grociki do strzał i wiele innych o chronologii od epoki kamienia aż po średniowiecze.
We wrześniu na stanowisku archeologicznym w Gródku badacze zauważyli kilka miedzianych krążków o zielonkawej patynie. Jak się okazało były to boratynki.
O jakie monety chodzi?
Miedziane szelągi króla Jana Kazimierza, zwane popularnie od nazwiska projektodawcy emisji i dzierżawcy mennic T.L. Boratyniego – boratynkami, to bez wątpienia najbardziej masowy produkt polskiego, ale i litewskiego XVII-wiecznego mennictwa. Wybijanie w ogromnych ilościach, miały być sposobem na rozwiązanie kryzysu finansowego spowodowanego m.in. konfliktami zewnętrznymi ze Szwecją i Rosją. Szacuje się, że łączna liczba szelągów wybitych w latach 1659-1668 to około 1,8 miliarda sztuk, a gdy do tego dodamy łatwe w wykonaniu powszechne fałszerstwa, to aż trudno sobie wyobrazić ile faktycznie monet było w regularnym obiegu. Ich jednostkowa wartość była znikoma, dlatego by móc dokonać jakiejkolwiek poważnej płatności konieczna była wytrzymała sakiewka, mogąca pomieścić kilkaset lub kilka tysięcy sztuk.
Podczas badań i poszukiwań archeolodzy uzyskali pomoc od Hrubieszowskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno – Historycznego „Grossus”. Dzięki tej współpracy udało się odnaleźć 351 miedzianych monet o łącznej wadze niemal pół kilograma. Monety znajdowały się w warstwie ornej na niewielkiej głębokości. Oprócz monet znajdowały się tam fragmenty naczynia, w który były one schowane. W jego sąsiedztwie odkryto ponad 100 szelągów, co pozwoliło na dokładne określenie położenia tego depozytu, nim został naruszony przez sprzęt rolniczy.
– Odnaleziony skarb nawet w czasach kiedy był gromadzony nie stanowił wielkiego bogactwa, nie umożliwiał też poważniejszej inwestycji. Można stwierdzić, iż były to niewielkie oszczędności pozwalające na przetrwanie krótkiego okresu niedostatku. Odkryty w miejscowości Gródek depozyt nie świadczy o dużej zamożności jego deponenta, a wręcz odwrotnie – dokumentuje jego ubóstwo. Skarb ten odpowiada w przybliżeniu miesięcznym dochodom osiąganym przez chłopów. Pozwala to przypuszczać, iż odłożenie nawet tak małych kwot było dużym wysiłkiem – tłumaczą badacze.
Skarb bez wątpienia trafi w przyszłości na wystawę stałą w hrubieszowskim muzeum.
(fot. Muzeum im. ks. Stanisława Staszica w Hrubieszowie)
Podobno te monety ukrył Madej, który wyłudził je od starego Rocha metodą na strażnika.
e tam, to Mściwuj wykiwał wielebnego plebana metodą „na wnuczka”
Ten wschód to z bidy nie wyjdzie. Bida była, jest i będzie.
Chyba u ciebie bieda zachodni złodzieju.
Ja swoje sztabki złota zakopałem na swoim ” ranczu” w wymyślny sposób , ciekawi mnie czy za 500lat ktoś znajdzie ?? Wiem źe nie pokryją się patyną , tylko moźe to będzie bezwartościowy złom????
Te sztabki to bezwartościowym złomem były jeszcze przed zakopaniem.
Gratulacje i ukłony dla odkrywcy ! Takie rzeczy zadka się znajduje i większość osób by je zagarnęła dla siebie ! Brawo GROSSUS ! Dziękuje za oddanie naszego dziedzictwa kulturowego