Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Dziesiątki milionów strat po pożarze koło Bełżyc. To co nie spłonęło, nadaje się do wyrzucenia

Tak dużego pożaru jak piątkowy, w naszym regionie nie było od dawna. W akcji gaśniczej brali udział strażacy z całego powiatu, jak też z sąsiedniego. Straty są ogromne.

Początkowo nic nie zapowiadało, że piątkowy pożar w Cuplach koło Bełżyc, będzie miał aż tak poważne skutki. Pierwsza informacja mówiła o płonącej konstrukcji szklarni. Kiedy na miejsce skierowano zastępy straży pożarnej z Bełżyc, jadący tam strażacy z daleka zauważyli już coraz większe kłęby dymu. Na miejsce zaczęto więc wysyłać posiłki z okolicznych miejscowości. Pożar jednak rozprzestrzeniał się w błyskawicznym tempie.

Kiedy okazało się, jak poważna jest sytuacja, do pomocy ściągnięto siły nie tylko z powiatu lubelskiego, lecz także z opolskiego. W kluczowym momencie w akcji gaśniczej uczestniczyło 37 zastępów straży pożarnej: 14 z JRG w Bełżycach i Lublinie oraz 20 z OSP z Bełżyc, Matczyna – Wojcieszyna, Babina, Strzeszkowic, Kolonii Chmielnik, Borzechowa, Podola, Pawlina, Osin, Ignacowa, Stasina, Wojciechowa i Palikij, Niedrzwicy Kościelnej, Wzgórza, Wronowa, Jaroszewic, Zagórza, Wojciechowa Kolonii i Chodla.

Pożar objął wtedy obszar o powierzchni ok. 500 m2. Płonący styropian i składowane kartonowe opakowania na produkty, sprawiały, że wydzielały się ogromne ilości niebezpiecznego dymu. Strażacy musieli korzystać z aparatów ochrony dróg oddechowych. Zostało zużytych około 200 butli z powietrzem. Co więcej, rozszczelniły się dwa z 10 zbiorników z kwasem azotowym. Z tego też powodu na miejscu pracowała również specjalistyczna grupa ratownictwa chemicznego i ekologicznego z Lublina.

Działania zostały zakończone po godzinie 3 w nocy, a więc po około 13 godzinach. Następnego dnia na miejscu prowadzone były czynności, w których uczestniczył właściciel oraz m.in. strażacy z JRG Bełżyce, policjanci, prokurator a także biegli sądowi. Przyczyna pojawienia się ognia nie została jeszcze oficjalnie ustalona. Trwa też szacowanie strat. Jak nas poinformowano, mogą one wynieść nawet ok. 30 mln złotych.

W gospodarstwie ogrodniczym produkowane były różne gatunki pomidorów oraz sałat. Szklarnie zajmują powierzchnię ponad 6 ha. Uprawy były komputerowo nawadniane, system sterował także klimatem umożliwiającym optymalizację mikroklimatu. To co nie spłonęło, nadaje się tylko do wyrzucenia. Dym sprawił, że rośliny, w tym wiele znajdujących się już w końcowej fazie wzrostu i zaczynających owocować, nie nadaje się do dalszej uprawy.

OSP Kolonia-Chmielnik dojazd i pożar szklarni w miejscowości Cuple

100

101

102

104

105

106

107

(fot. nadesłane – Sebastian, wideo OSP Kolonia Chmielnik)
2018-04-01 11:24:37

16 komentarzy

  1. Kwas azotowy do uprawy sałaty?

  2. Włożysz w biznes całe swoje życie, a zostanie ci garść popiołu. Mam nadzieję, że to było ubezpieczone.

  3. Nie oszukujmy się na pewno ubezpieczone na następne miliony złotych. Najgorsze to rodziny które utrzymywały się z pracy tam.

  4. Dorobek życia szlag trafił , współczuję ale i sąsiadom bo tyle dymu czarnego to i oni ucierpieli

    • Nie przesadzaj. Szlag trafił ćwierć hektara a pozostało jeszcze sześć. Od zera nie będzie zaczynał. Da radę.

  5. OSP Pawlin nie zostało wymienione a byli na sam koniec.

  6. Lucyferku, to połowa biznesów powinna się spalic, bo właściciele tak się dorabiają…

  7. jeśli jest tak jak mówisz, to te osoby dopiero teraz to odczują, bo nikt im nie zapłaci, za przestój w pracy

Z kraju