Wtorek, 30 kwietnia 202430/04/2024
690 680 960
690 680 960

Startuje kolejna edycja Restaurant Week. Lokale gastronomiczne przygotowały specjalną ofertę (zdjęcia)

Startuje największy festiwal kulinarny w Polsce. W tej edycji wydarzenia bierze udział 20 restauracji z Lublina, które będą starały się oczarować gości wyjątkowym smakiem oferowanych przez siebie dań.

Rozpoczyna się kolejna edycja festiwalu kulinarnego Restaurant Week. Wydarzenie to organizowane jest już od 8 lat i cieszy się coraz większym zainteresowaniem zarówno klientów, jak też właścicieli lokali. W wiosennej edycji wydarzenia bierze udział ponad 400 restauracji z całego kraju, w tym 20 z Lublina. Całość odbywa się pod hasłem „Food News is Good News”.

Jak wyjaśnia koordynatorka festiwalu Magdalena Rudnicka, oznacza to, iż jest to najbardziej medialna edycja ostatnich czasów. Komunikacja będzie bazowała na breaking newsach, do tego dochodzi dużo ciekawostek z lokalnego rynku gastronomicznego. Nie brakuje też trendów, takich jak: newstalgia, kuchnia nowopolska, kwiaty jadalne, grzyby, regionalizm, food sharing oraz mięsne alternatywy.

Wydarzenie ma na celu promowanie polskiej gastronomii jak też powinno zachęcać mieszkańców do odwiedzania i poznawania nowych lokali oraz smaków. Każda z restauracji oferuje bowiem dwa różne menu festiwalowe składające się z przystawki, dania głównego oraz deseru. Do tego dochodzi cocktail.

Na liście lokali są: Nieznana, Browar Grodzki, Perłowa Pijalnia Piwa, Arte Del Gusto, Atruim, Bistro Wytrawny, Bona Restaurant, Giuseppe, Kago Sushi by Alon, La Casa, Locomotiva, Małe Indie, Mercure, PizzaLover, Prusa 8 Lokal Kulinarny, Staropolska, Sweet & Spicy Restauracja Indyjska, The Olive, Za Kulisami czy też Como.

Wśród pozycji w menu znajdziemy natomiast m.in.: krem z topinamburu, mule pod beszamelem z sosem skorupiakowym, arancini z palonym kalafiorem czy dwukolorowy krem pomidorowy wśród przystawek oraz czerwonego łososia w towarzystwie kolorowego ryżu, boczniaka królewskiego a’la wellington, prasowany policzek wieprzowy duszony w aromacie wędzonej śliwki, comber z nowozelandzkiej baraniny oraz bułeczki z gotowanym mięsem z kaczki w daniach głównych.

– Specjalizujemy się w owocach morza, ryba i fajnych mięsach, naszą specjalnością jest stek z kałamarnicy oraz ośmiornica. Jednak do Restaurant Week podeszliśmy trochę bezpiecznie, gdyż nie każdy przepada za tego typu potrawami. Dlatego też menu jest bardziej dostępne dla szerszego grona niż tylko miłośnicy owoców morza – wyjaśnia właścicielka restauracji Como Agnieszka Przytuła.

I tak z przystawek proponowane są: krem z buraków chioggia z dodatkiem malin, chilli, kokosa i prażonymi pini oraz tatar z kałamarnicy z kolendrą, majonezem pistacjowym, chilli, szalotką i świeżym ogórkiem. Dania główne to: ravioli z halloumi, gruszką, szpinakiem, orzechem włoskim i vege śmietanką a także pierś z kaczki z topinamburem, jarmużem, edamame i borówkami z chilli. Deser jest jeden, mowa tu o tiramisu czekoladowym z truskawkami, imbirem i różą.

Restaurant Week potrwa przez sześć tygodni – do 24 kwietnia. W każdej restauracji festiwalowy obiad kosztuje tyle samo – 69,99 zł za osobę.

4 komentarze

  1. Pisowcy niech lepiej siedzą w domach i poszczą. Lubią ograniczenia i zakazy. To przez to, że grzeszą na okrągło, a później szukają pokuty.

  2. Karolyna Hererra

    Premierze królu Europy, Donaldzie wielki czy już można garkotłuków na umowy śmieciowe delegować jak za poprzednich rządów PO-PSL? Bo PiS strasznie rozpuścił tych wyrobników, żądają umowy a wiadomo że ZUS drogi a żeby przy patelni stać ti żadna szkoła niepotrzebna.

  3. Lewaczek LoLo miły miękki chłopiec

    W d. się przewraca z dobrobytu. Straszny PiS doprowadził do tego, że przeciętną polską rodzinę stać na obiad w restauracji nie tylko z okazji jakiejś rodzinnej uroczystości, ale tak po prostu. Ale to przecież nie może tak być, nie może ho łota zajmować stolików i miejsc parkingowych jaśnie państwu z Elity, która zdążyła się odpowiednio wcześnie nachapać, wdrapać na lokalne polskie szczyty luxusu i teraz chce za sobą wciągnąć drabinę, żeby im tam żadni gorsi z mniejszych ośrodków nie robili tłoku na plaży albo stoku narciarskim. Panie Areczku, obiad w restauracji jest dla zarządu, pan idzie na kebsa z budy na rogu.

  4. Ja bym jeszcze Caprii wziął z pizzą Andrzeja

Dodaj komentarz

Z kraju