Wtorek, 19 marca 202419/03/2024
690 680 960
690 680 960

Bracia z Lubartowa zamierzają zdobyć dwa szczyty w górach Kaukazu. Za tydzień ruszają na Elbrus i Kazbek

Już tylko kilka dni pozostało do rozpoczęcia górskiego projektu „Kaukaskie Kolosy”. Bracia z Lubartowa Jakub i Bartłomiej Bednarczyk rozpoczną swoją podróż w piątek 4 sierpnia. Tego dnia w godzinach wieczornych wystartują z Warszawy do stolicy Gruzji – Tbilisi. Ich celem jest wejście na dwa szczyty przekraczające wysokość 5000 m n.p.m. Będą nimi Kazbek i Elbrus, oba to wygasłe wulkany w malowniczych górach Kaukazu. Przedstawiamy szczegóły o ich marzeniu, przygotowaniach i planach na poszczególne dni.

Wielki Kaukaz to łańcuch górski znajdujący się w południowo – zachodniej Azji. Rozciąga się pomiędzy Morzem Czarnym i Morzem Kaspijskim. Leży na terenie państw: Gruzji, Azerbejdżanu, Armenii i Rosji. Jego długość wynosi około 1500 km, a szerokość 110-180 kilometrów. Osiem szczytów w całym Kaukazie przekracza wysokość 5000 m n.p.m. Powyżej wysokości 2900 do 3500
m n.p.m. występują wieczne śniegi i lodowce o powierzchni około 2 tys. km².

Kazbek (5033 m n.p.m.) jest trzecim co do wysokości szczytem znajdujący się na terytorium Gruzji, a siódmym co do wysokości całego Kaukazu. Położony jest we wschodniej części centralnego Kaukazu, tuż przy granicy z Rosją. Zwany przez lokalną ludność Mkinwarcweri czyli lodowy szczyt lub góra lodu. Wejście odbędzie się droga normalną m.in. przez lodowiec Gergeti. Z kolei Elbrus (5642 m n.p.m.) położony jest w Rosji, na terenie Kabardo-Bałkarii. To najwyższy szczyt tego kraju i zarazem całego Kaukazu. Zdecydowanie przewyższa otaczające go szczyty, przez co jest narażony na gwałtowne zmiany pogody oraz silne wiatry. Obie góry są drzemiącymi wulkanami zbudowanymi z law trachitowych.

Wszystko rozpoczęło się w styczniu 2017 roku od wyznaczenia daty wyprawy i zakupu biletów lotniczych. Jednak plan na przekroczenie kolejnej granicy wysokości w górach był już od dawna mocno zakorzeniony w ich głowach. Nowa bariera do pokonania to wyzwanie jakie lubią. Nie tracąc nie potrzebnie czasu zabrali się za przegląd sprzętu. Część rzeczy wysłużyła się już mocno w górach i wymagała wymiany. Ich namiot podczas wyprawy na Mont Blanc został połamany przez wiatr. Tym razem postawili na jakość i są przekonani, że już nie będą się zastanawiać, czy ich schronienie wytrzyma do rana.

Zanim jednak postawią pierwsze kroki w kierunku szczytu czekała na nich masa mniej lub bardziej ważnych spraw do zrobienia. Ci, którzy samodzielnie organizują takie wyprawy doskonale wiedzą ile wymaga czasu zrealizowanie
takiego projektu. Dla tych, którzy górami się nie zajmują a są ciekawi całej drogi jaką należy przebyć by spełnić swoje marzenie, przedstawiamy poniższy opis.

Po zakupie i uzupełnieniu wymaganego sprzętu oraz odpowiedniego ubioru kolejnym bardzo istotnym element jest odpowiednia kondycja fizyczna na wymaganym poziomie. Nie sposób nabrać wytrzymałości na kilka tygodni przed samą wyprawą, dlatego jest to raczej proces, który trwa dłuższy czas. Systematyczne treningi są na porządku dziennym, kilka razy w tygodniu. Mając na uwadze to, że na ich plecach będzie po ok. 30 kilogramów, sprawia, że nie trzeba się dodatkowo motywować. Po drugie odpowiednia wytrzymałość i zapas sił na wypadek załamania pogody i wydłużenia marszu o kilka godzin to jeden z elementów bezpieczeństwa. Tak samo sytuacja wygląda z doświadczeniem i wiedzą na temat gór, zbiera się je przechodząc coraz to trudniejsze drogi i szkoląc się na różnych kursach.

Systematyczne wyjazdy w różne góry są również dobrym sposobem na zaprawienie się w pokonywaniu stromych podejść. Wyprawa w góry Kaukazu wiąże się również z umiejętnością biwakowania. Prawie wszystkie noce spędzą w namiocie gotując i przyrządzając wszelkie posiłki na małej kuchence. Głównymi daniami będą specjalne liofilizaty, które już dawno wyparły z gór konserwy. Są bardzo lekkie, pożywne i do tego wystarczy je zalać wrzątkiem. Uzupełnieniem będzie owsianka z bakaliami, słodycze i budynie. I tu kolejna ciekawostka: nie są w stanie zabrać zapasów wody na tydzień akcji górskiej na jednym szczycie, dlatego pozyskają ją topiąc śnieg lub lód. Dość czasochłonne zajęcie, ale właśnie na tym ma polegać cały urok takiej wyprawy, jadą tam właśnie, by obcować z dziką przyrodą gór.

Są i oczywiście formalności urzędowe. Do Gruzji wystarczy tylko dowód osobisty i możemy cieszyć się pobytem w tym pięknym kraju, gdzie bardzo lubią nas, Polaków. Niestety już do Rosji odbywa się cała procedura pozyskania vouchera turystycznego oraz wiza i dodatkowe ubezpieczenie. Na szczęście żadnych opłat dodatkowym za pozwolenia na wejście na szczyty nie ma. W przypadku obu gór można skorzystać z różnego rodzaju ułatwień mających czynić wejście prostszym, łatwiejszym i mniej męczącym. Są mini np. transport bagażu końmi, wjazd kolejką do pewnej wysokości czy wynajęcie przewodnika. Oczywiście bracia ze wszystkich tego typu rzeczy zrezygnują i całość drogi pokonają na własnych nogach. Nie korzystają również z pomocy agencji górskich, co dziś jest popularnym zjawiskiem. Wszystko zostanie przeprowadzone przez nich samodzielnie, wtedy można mówić o pełnej satysfakcji ze zdobycia szczytu.

Plan wyprawy został szczegółowo ustalony i przedstawia się następująco:
DZIEŃ 1 – Wylot z Warszawy to stolicy Gruzji – Tbilisi.
DZIEŃ 2 – Przejazd z lotniska do dworca Didube, zakupy żywności na pierwszy tydzień wyprawy, uwzględniając w to dni na przeczekanie słabej pogody, zakup gazu do kuchenek, przejazd Gruzińską Drogą Wojenną do Stepancmindy (dawniej Kazbegi) i pierwszy nocleg w pensjonacie.
DZIEŃ 3 – Początek drogi w kierunku szczytu Kazbek, pierwszy charakterystycznym punktem będzie odwiedzenie słynnego klasztoru Cminda Sameba, inaczej Święta Trójca, przejście przez przełęcz Arsha na wysokości 2940 m n.p.m. skąd po raz pierwszy zobaczą lodowiec Gergeti, następnie pokonanie rwącego potoku i nocleg na wysokości ok. 3100 m n.p.m. na tak zwanym „Saberdzie”.
DZIEŃ 4 – Przejście przed łatwy technicznie odcinek lodowca Gergeti, dojście do miejsca bazy, czyli do budynku byłej Meteo Stacji na wysokości 3650 m n. p. m gdzie rozstawią swój namiot. Dojście do tego miejsca jest oczywiście możliwe jednego dnia, jednak ze względu na stopniowe zdobywanie wysokości i lepszą aklimatyzację, zdrowy rozsądek nakazuje podzielić ten etap na dwa dni. Na pewno wpłynie to na lepsze samopoczucie.
DZIEŃ 5 – Wyjście aklimatyzacyjne do wysokości ok. 4300 m n. p. m. Odbędzie się drogą, którą kolejnego dnia będą wchodzić na szczyt. Atak szczytowy rozpocznie się o 1 w nocy z Meteo Stacji więc rozpoznanie tego odcinka za dnia, aby pokonać go w nocy będzie bardzo ważne.
DZIEŃ 6 – Atak szczytowy o 1 w nocy, wejście na szczyt i powrót na nocleg do namiotu, do bazy.
DZIEŃ 7 – Zejście do miasteczka i regeneracja do dnia następnego.
DZIEŃ 8 – Przejazd do Rosji, docelowo do miasteczka Terskol, przez Władykaukaz.
DZIEŃ 9 – Pierwsze kroki w kierunku szczytu Elbrus, nie skorzystają z obecnych tu wyciągów do góry i pójdą całość pieszo, tego dnia ich celem będzie rozbicie biwaku obok tzw. „beczek” na wysokości ok. 3715 m n. p. m. , gdzie zaczynają się pola śnieżne.
DZIEŃ 10 – Dalsze zdobywanie wysokości, dotarcie docelowo do ruin dawnego schroniska Priut 11 na wysokość 4055 m n. p. m., bądź do Skał Pastuchowa – wysokość 4644 m n. p. m. Decyzja, gdzie rozbiją namiot będzie zależała od warunków pogodowych dnia następnego. Jeśli będzie to ładny dzień, atak wykonają z dalszego miejsca, jeśli pogoda ma się utrzymać przykładowo, tylko do południa – wyjdą z biwaku wyżej, tak by zwiększyć maksymalnie szanse na wejście na szczyt. Co z tym się wiąże szybciej dotrzeć do góry.
DZIEŃ 11 – Atak szczytowy, wejście na szczyt Elbrus, powrót do namiotów i jeśli dopisze pogoda, zejście w dół do Azau.
DZIEŃ 12 – Opcjonalnie na zejście w dół lub powrót do Gruzji. Oczywiście plan jest tylko planem i wszystko będzie zależało od dobrych warunków pogodowych. Zakładają po kilka dni rezerwowych na oczekiwania na właściwe warunki, na każdą z gór. Pogoda jest już zamówiona, więc pełni optymizmu czekają na dzień rozpoczęcia wyprawy.

Całą wyprawę będzie można śledzić na profilu facebook braci:
https://www.facebook.com/MateMountains/

Portal lublin112.pl jest patronem medialnym wyprawy.

60
(fot. nadesłane)
2017-07-27 08:00:28

12 komentarzy

  1. kumpel brejdaczki

    Brawo panowie, powodzenia na szlaku.

  2. No wielkie mi co! Ludzie biorą plecak, jadą/lecą i takie szczyty zdobywają bez rozgłosu. Wiadomo, że pierwszy lepszy z ulicy na takie szczyty nie wejdzie, ale jako-tako doświadczony alpinista już tak. Zginąć można, jak w każdych wyższych górach, no ale proszę ja Was bardzo, Elbrus i Kazbek w dzisiejszych czasach to nie jest żadne osiągnięcie! No chyba, że osobiste spełnienie marzeń, ale po co do tego lublin112?

    • Damian Cedrowski

      Patrząc po banerach, chodzi o reklamę – jednym z patronów jest co prawda lublin112, ale na grafice reklamowej jest masa innych logotypów. W końcu to szansa na wypromowanie się, hajsy muszą się zgadzać. Osobiście 12 dni na takie szczyty to i tak za dużo, no ale będzie na 2 tygodnie zdawania relacji z wyprawy dołączając reklamy. Tak to w dzisiejszych czasach wygląda, nie ma się co dziwić. Szukaj sponsorów i sam spełniaj osobiste marzenia ;P

      • W samym wyjeździe nie ma nic spektakularnego, ale gratulacje to się chłopakom należą za pozyskanie sponsorów i namówienie jakichkolwiek mediów, żeby o takim, co by nie mówić, pospolitym wyjeździe napisały. brawo.

  3. A na lublin112 to jest bo????

    • A bo jest.Nie chcesz,to nie czytaj.Twój wybór.

    • kumpel brejdaczki

      bo chłopaki są z Lubartowa na lubelszczyźnie i miło jest poczytać o czymś innym niż wypadki i kraksy drogowe czy sadystach, złodziejach, pijakach i całej reszcie patologi z naszej kochanej lubelszczyzny i mi to wystarcza (:

    • może bo ludzie mają pasje w życiu i lubią się tymi pasjami dzielić z innymi, lubią też przeczytać coś miłego pod artykółem, może ktoś się zaszczepi ta pasja? Tacy jak Ty tego nie zrozumiał…

  4. Aaron Fleischman

    Ryzykować życiem, by wleźć na jakąś górę. Jakby mało było niebezpieczeństw w życiu codziennym. Bawienie się w kozicę górską jest niezbyt odpowiedzialne, zwłaszcza jeśli ma się rodzinę.

  5. Gratulacje dla chłopaków ale na Lubelszczyźnie jest wielu utalentowanych ludzi, ktorzy chodzą po wysokich górach!! Chociażby póki co nasz jedyny kadrowicz PZA Piotr Tomala!!
    Zapraszam we wrześniu do KW Lublin, który zrzesza ponad 100 miłośników i ludzi aktywnych w górach całego świata.

Z kraju